Dawno dawno temu nosiłam aparat. Po aparacie miałam założony retainer (drut przyklejony do zębów od wewnętrznej strony jamy ustnej). Moja waga zgryzu wynikiłala ze zbyt długiego wędzidełka wargi (naturalnie urodziłam się z tym) przez co miałam diastemę. Moi rodzice również nie interesowali się moją wadą, zainteresowali się pod koniec gimnazjum. Mama obwiniała mnie za krzywe zęby (źle o nie dbałam więc się pokrzywiły?!?!) co oczywiście jest głupotą, bo ze zbyt długim wędzidełkiem nie dało sięuniknąć diastemy. Ponieważ przeważającą część życia miałam te szpare to kilka lat aparatu i kilka lat retainera nie dało rady. Zrezygnowałam z usług mojej ortodontki po tym jak podczas ponownego zakładania retainera (pierwsze klejenie było złe i pękło po 3 dniach) drut strzelił mi w gardło. Teraz panicznie boje się iść do dentysty, retainer pękł, na cito załatwiłam sobie byle jakiego lekarza by mi ten szit zdjął by znowuu nie strzelił w gardło.
Niestety tak jak pisałam kilka lat aparatu i kilka lat retainera nie dało rady i po zdjęciu retainera znowu mam niewielka ale zawsze diasteme. Zbieram sięna odwagę by iść do specjalisty ale paralizuje mnie strach, ze znowu coś pójdzie nie tak.
Natomiast sam aparat wspominam bardzo dobrze, po zalozeniu przez tydzien bolaly mnie zeby, a pozniej juz tylko pierwszy dzien po wizycie u orty. Wycinanie wędzidełka to tragedia, strzelający retainer to jeszcze większa tragedia, ale aparat był ok :) i moim zdaniem uroczy ;d
Co do zmiany wyrazu buzi to aparat oczywiście ociupinke miejsca zajmuje i buzka robi sie pelniejsza, ale tak jak pisalam uwazam, ze to urocze :)
jeśli diastema nie przeszkadza w codziennym funkcjonowaniu, to określiłabym to niebrzydką wadą :) jakiś czas temu to nawet było modne. po takich przejściach nie dziwię Ci się, że odczuwasz strach przed wizytą u specjalisty. ja chyba dosłownie dostałabym zawału :D
Raczej moja diastema ludzi nie razi i mi w funkcjonwaniu nie przeszkadza jednak nie jest to moja estetyka ;)