You are viewing a single comment's thread from:

RE: [TemaTYgodnia #37] RIposta - O nauczycielskim powołaniu

in #tematygodnia6 years ago

Ci moi nauczyciele "od kieliszka" - w pracy korzystają z komputerów i Internetu (plus tablice multimedialne, wideo, audio, co tylko im szkoła jest w stanie dostarczyć) na co dzień. Chyba w każdy możliwy sposób. Ale zgaduję, że nie zawdzięczają tego swoim studiom pedagogicznym. No i od czasu do czasu gdzieś tam w tle przewijają się wciąż historie o innych nauczycielach, którym trzeba coś wydrukować albo pomóc obsługiwać kserokopiarkę albo poczekać aż ich mąż wróci z delegacji i odbierze emaila. Powinno śmieszyć a jakoś nie śmieszy. A jaką jazdą bez trzymanki było dla niektórych wprowadzenie w ich szkołach dzienników elektronicznych.

Co do zajęć komputerowych i generalnie pogonią oświaty za dniem dzisiejszym - to o ile mocno wierzę w to, że spora część nauczycieli byłaby w stanie utrzymać tempo i pozostać w peletonie - to mam intuicyjne wątpliwości co osób, które odpowiadają za programy nauczania.

Nie do końca właśnie wiem czym jest ten TIK. I nie mam możliwości bezpośrednich obserwacji :-). Przy okazji spróbuję się podpytać.

Sort:  

No właśnie tego typu anegdoty niestety jeszcze o jakiejś osobie lub osobach z praktycznie każdego grona nauczycieli można zbierać i opowiadać.

Ten cały TIK wziął się od sformułowania stosowanego w papierach do awansu zawodowego. Jest tam taki § 8 ust. 2 pkt. 2 Wykorzystywanie w pracy technologii informacyjnej i komunikacyjnej. No i do dyplomowania każdy nauczyciel musi na piśmie się wykazać, jak to się w pracy zawodowej wykazuje. Moje obie dyrekcje tak się jakoś do tego TIKu przyzwyczaiły, że przeróżne szkolenia związane z nowymi technologiami tak były nazywane TIK tu, TIK tam. ;)

No to wśród nich akurat z wykorzystaniem nowych technologii jest chyba bardzo dobrze. W sensie umiejętności i chęci - nie wiem dokładnie jak z możliwościami np. sprzętowymi - choć słyszałem o tablicach multimedialnych, rzutnikach i komputerach dla nauczyciela w każdej sali lekcyjnej. Tyle, że to wszystko (komputery zwłaszcza) nie zawsze chce działać (i internet wolny).

A co do arkuszy sprawdzianów z podręczników, to ktoś narzekał, że nie może praktycznie z nich korzystać (choćby chciał) i musi robić swoje sprawdziany - bo w podręcznikowych jest prawie zawsze przynajmniej jeden błąd. :-)

Pewnie zależy od wydawnictwa. Dla mnie często polecenia nie były odpowiednio sformułowane w stosunku do tego, co miała zawierać odpowiedź ucznia, albo w pytaniach testowych były odpowiedzi jednoznaczne, gdy uczeń wie mało, ale budzące watpliowści, gdy nie daj pan ma szerszą wiedzę. :)
No i ja pisałam swoje sprawdziany, bo jak się na lekcjach pokazywało jakieś nieprzewidziane przez podręcznik filmy, to nie dla zabicia czasu, ale żeby pewne rzeczy w główkach zostały.