You are viewing a single comment's thread from:
RE: [TemaTYgodnia #37] RIposta - O nauczycielskim powołaniu
to NIE szkoła ma dzieci uczyć życia. Od tego są rodzice i opiekunowie. Żaden nauczyciel nie ma szans na wychowywanie cudzych dzieci.
O ile co do zasady zgoda, to w pewnym momencie rodzice przestają być autorytetem (niekoniecznie z winy rodziców), a przynajmniej najważniejszym autorytetem i dziecko (albo młodzież) poszukuje takich autorytetów gdzie indziej. Nauczyciel może być jednym z takich autorytetów. Może i powinien być. Dlatego o ile nauczyciel nie wychowa cudzego dziecka, to może się w sposób istotny przyczynić do wychowania i rozwoju młodego człowieka.
Do rozwoju. Troszkę. Na wychowanie na etapie szukania nowych autorytetów jest już moim zdaniem za późno. Teraz można lekko tylko próbować korygować lub z mozołem naprawiać szkody (pewnie do końca życia). Ale nie o tym. Ta sama sytuacja. O ile masz rację, że dobry nauczyciel jest naturalnym kandydatem na taki autorytet to tak samo jest fizycznie niemożliwe by każdemu ze swoich uczni wszedł na tyle w głowę by mógł to zrobić prawidłowo. Przynajmniej ja tak uważam. No chyba, że mówimy o nauczycielu, który ma tylko do 5 uczniów i uczy ich wszystkiego (nie tylko jednego przedmiotu 4h tygodniowo).
Dla mnie w wychowaniu dziecka najważniejsze jest ta baza, którą powinni przekazać dziecku rodzice. To na niej będzie budować się osobowość. Czyż nie mówi się, że dzieci najmłodsze są najbardziej podatne? Gdy rodzice przestają być autorytetami, dalej jest już najwięcej przypadku. Dzieciak znajdzie jakiś autorytet i szczęśliwie z tego skorzysta super. Nie trafi - pech. Oczywiście bardzo ważne by rodzice dalej byli w pobliżu. Już nie w roli autorytetu ale nadal jako oparcie i w idealnej sytuacji - przyjaciele. Którzy potrafią nakrzyczeć jak trzeba ;-).
Tak, tak byłoby idealnie. Nauczyciel - mistrz.
Zajrzyj tutaj i powiedz co sądzisz o poglądach Rzewuskiego na ten temat jeśli by Ci się zachciało.
100% zgoda, ale nie popadajmy w skrajność. Nie jest tak, że to co dziecko nabędzie przez kilka pierwszych lat od swoich rodziców pozostanie w nim bez zmian. Mózg człowiek jest elastyczny i można go zmieniać przez całe życie.
Tak oczywiście masz rację - mocno to upraszczam. Ale chodzi mi o podkreślenie, że od jakiegoś wieku dziecka od rodziców zależy dużo mniej niżby chcieli i wtedy tak naprawdę się okazuje jak udało im się dziecko do życia przygotować wcześniej - gdy mieli na nie duży wpływ.