Historia Nayirah, czyli rzecz o propagandzie wojennej

in #bliskiwschod7 years ago (edited)

Gian-Jacopo Trivulzio, marszałek króla Francji Ludwika XII powiedział kiedyś, że do prowadzenia wojny potrzebne są trzy rzeczy: pieniądze, pieniądze i jeszcze raz pieniądze. Czasami autorstwo tego stwierdzania przypisuje się również Napoleonowi Bonaparte. Abstrahując od ustalenia rzeczywistego autora – trudno odmówić temu stwierdzeniu racji. W obecnej, globalnej rzeczywistości sprawdzi się ono raczej głównie w odniesieniu do konfliktów o charakterze globalnym. Państwo, które chce odnieść sukces w konflikcie o charakterze regionalnym (a zarazem nie przestawiać swojego społeczeństwa na tory wojenne), powinno przede wszystkim zadbać o odpowiednie uzasadnienie swoich działań – innymi słowy o tak zwany „PR”. Przypomnijmy sobie historię kuwejckiej dziewczynki o imieniu Nayirah, której zeznania mocno wpłynęły na amerykańską opinię publiczną, a w konsekwencji  wpłynęły na jej postawę wobec Amerykańskiej interwencji w Zatoce Perskiej na początku lat 90tych XX wieku, czyli de facto wybuchu pierwszej wojny amerykańsko-irackiej.  

Koniec końców, prawdę powiedział Amerykański polityk, działający na początku XX wieku - Hiram Johnson - na wojnie pierwszą ofiarą jest prawda

Przełom lat 80 i 90 XX wieku to okres wielkich przemian na arenie międzynarodowej. Upadek Muru Berlińskiego, polska „Solidarność”, jesień ludów Europy Wschodniej, koniec rosyjskiej interwencji w Afganistanie. Na Bliskim Wschodnie zakończyła się rozpoczęta w 1980 roku wojna pomiędzy Irakiem, a Islamską Republiką Iranu. Nie będzie przesadą, jeżeli powiemy, że dziesięcioletnie walki zakończyły się… niczym. Tysiące zmarłych na froncie (w tym również zagazowanych) straciło życie tylko po to, żeby granica pomiędzy państwami nie przesunęła się nawet o centymetr. W szczególności Irakowi nie udało się zdobyć irańskich pól naftowych, z których to chciał spłacić pożyczki wojenne. Obydwa kraje po wojnie były zrujnowane i w fatalnej sytuacji gospodarczej. Wszczynając wojnę rządzonemu przez Saddama Husajna Irakowi udało się osiągnąć swojego rodzaju sukces – uzyskanie poparcia zarówno państw zachodnich (w tym USA) jak i bloku wschodniego (ZSRR). Zadziałała tu trochę zasada „lepszy wróg znany, niż nieznany”. Nie chodziło tu o sympatie polityków wobec Saddama Huseina, a raczej strach przed tym co przyniesie szyicka rewolucja w Iranie, a w szczególności przed jej rozprzestrzenieniem się dalej. Na marginesie – Polska masowo dostarczała do Iraku produkowane w śląskim Bumarze czołgi. Wkrótce potem miały one stanowić łakomy kąsek dla Amerykańskiego lotnictwa. 

Gospodarka Iracka wyszła z wojny zniszczona. Co gorzej – jak wspomniałem – Husajnowi nie udało się zdobyć irańskich pól naftowych, tak więc nie miał z czego spłacić zaciągniętych pożyczek na prowadzenie wojny. Sytuacja wewnętrzna w kraju też była mocno napięta – ciągnący się od lat konflikt z Kurdami, napięcia pomiędzy Szyitami a Sunnitami. Zresztą - przegrana wojna zawsze podważa władzę. Stara zasada mówi, że panaceum na wewnętrzne bolączki państwa może stanowić wojna, która często jednoczy społeczeństwo i pozwala „zwolnić” się od spłaty zobowiązań w związku z prowadzonymi działaniami. Wspomnijmy chociażby o ogromnym zadłużeniu – wewnętrznym i zewnętrznym – III Rzeszy w przededniu II wojny światowej, których to zobowiązań, w związku z wybuchem wojny, Niemcy zaprzestali spłacać. A jeżeli wypowiesz wojnę państwu u którego jesteś zadłużony sprawa staje się jeszcze lepsza – dochodzi wtedy do swoistej kompensaty. 

Abstrahując od szczegółów – jednym z państw u których Irak był zadłużony był Kuwejt. Saddam grzecznie poinformował kuwejcką rodzinę królewską, że swojego zadłużenia nie zamierza spłacić, gdyż traktuje je jako bezzwrotną pożyczkę, poza tym ochraniał Kuwejt przed rewolucją szyicką, tak więc „należy mu się”. Nie muszę oczywiście dodawać, że takie postawienie sprawy było raczej nie po drodze dla Kuwejtu. Koniec końców, po dołożeniu kilku dodatkowych casus belli (związanych chociażby ze sporami granicznymi związanymi z polami naftowymi) 2 sierpnia 1990 roku wojska irackie przekroczyły granicę z Kuwejtem. Wojna była błyskawiczna, trwała w sumie jeden dzień. Kuwejt został w całości zajęty, i jako marionetkowa Republika Kuwejtu znalazł się pod kontrolą Bagdadu. Rodzina Królewska uciekła, i rozpoczęła działania mające na celu odzyskanie władzy w kraju. 

Jak świat zareagował na inwazję? Wśród ludności arabskiej Husajn stał się bohaterem i bardzo popularnym politykiem. Wyprzedając trochę wydarzenia – dodatkowej sympatii przysporzyło mu odpalanie w późniejszym czasie rakiet SCUD na terytorium Izraela. Nic nie jednoczy tak jak wspólny wróg – Arabowie są mocno podzieleni między sobą, ale nienawiść wobec Izraela jest u nich powszechna. 

 Co innego politycy, zarówno Bliskiego Wschodu, jak i Europy czy Stanów Zjednoczonych. Inwazja spotkała się z ich masowym potępieniem. Największe na świecie złoża ropy naftowej, znajdujące się nad Zatoką Perską, znajdują się zasadniczo pod kontrolą trzech państw: Arabii Saudyjskiej, Iraku i Iranu (plus oczywiście kilka mniejszych państw, ale te trzy odgrywają główną rolę). Królestwo Arabii Saudyjskiej już wtedy utrzymywało kurs pro-amerykański. Iran był osamotniony na arenie międzynarodowej, aczkolwiek po „zremisowanej” wojnie z Irakiem było jasne, że rewolucja utrzyma się – przy najmniej na razie – u władzy (z punktu widzenia ówczesnych władz Iranu można byłoby powiedzieć, że wojna z Irakiem zakończyła się dla nich politycznym zwycięstwem – utrzymaniem u władzy). Irak starał się balansować pomiędzy obozem zachodnim i wschodnim, co zresztą czasowo udawało mu się. 

O ile sama agresja na Kuwejt mogłaby ujść Bagdadowi płazem, o tyle nikt nie mówił, że ekspansja państwa rządzonego przez Saddama Husajna na tym się zakończy. Irak był również zadłużony u Arabii Saudyjskiej, wobec której wysuwał podobne zarzuty – „nic nam nie pożyczaliście, to była darowizna na wojnę, poza tym ochroniliśmy was przed Iranem”. Zdobycie Arabii Saudyjskiej doprowadziłoby do sytuacji, w której 2/3 światowych złóż ropy kontrolowane byłoby przez jedno państwo. Chyba nie muszę mówić, jak łatwe narzędzie nacisku na zachód miałby w swoich rękach Husajn? Coś się nie podoba? No to cena ropy w górę. Coś się bardzo nie podoba? Embargo. Trzeba było działać. A główną rolę wzięły na siebie – jak to zwykle bywa – Stany Zjednoczone. Husajn mógł być tym troszkę zaskoczony. Niektóre z sygnałów które otrzymywał od Amerykanów przed wojną mogły dać mu podstawę by uważać, że jego działania nie spotkają się z ich negatywną reakcją. Jak widać, mylił się.

 Jeżeli ktoś zastanawia się – czy Irak wygrałby wojnę z Arabią Saudyjską – odsyłam do artykułu „Dlaczego Arabowie przegrywają wojny?”. Co prawda zarówno Irak jak i KSA są państwami arabskimi, ale wszystkie „zarzuty” podniesione w tym artykule dotyczą Arabii Saudyjskiej podwójnie, jeśli nie potrójnie. Nietypowa, lekko feudalna struktura społeczna powoduje, że państwo to – oprócz bogatych członków rodziny królewskiej czy elity z nią współpracujących – ma bardzo mało „zwykłych” obywateli których – mówiąc wprost – można byłoby wysłać w kamasze i liczyć, że będą w stanie walczyć przynajmniej z pewnym zaangażowaniem, chociażby chroniąc własne rodziny. W porównaniu do armii irackiej, ówczesne Siły Zbrojne Arabii Saudyjskiej wyglądały po prostu biednie. Wróćmy do pierwszego akapitu. Stany Zjednoczone, chcąc przeprowadzić inwazję na obcy kraj, muszą uzyskać poparcie wobec takich działań w społeczeństwie. Tym bardziej, że państwo nie miał zostać przestawiony na tryby wojenne, jak w przypadku konfliktu globalnego. Natomiast społeczeństwo musiało wyrażać poparcia dla wysiłku finansowego oraz wysłania jankeskich chłopców do dalekiego, nieznanego im kraju. Teoretycznie, korzystając jedynie ze swoich uprawnień George Bush Senior mógł wysłać trochę żołnierzy do ochrony Arabii Saudyjskiej – co zresztą uczynił. Atak na inny kraj to już inna para kaloszy. Oczywiście kongres mógł wyrazić zgodę na inwazję nawet bez poparcia społeczeństwa – ale w demokracji funkcjonuje coś takiego jak wybory, a politycy lubią być ponownie wybierani. 

Niestety dla polityków, konflikt nie wzbudził zbyt dużego zainteresowania w społeczeństwie, nie mówiąc już o poparciu amerykańskich matek dla wysłania ich na wojnę do dalekiego kraju. Właśnie kończyła się zimna wojna, zelżały napięcia wiszącego przez ostatnie 40 lat w powietrzu konfliktu nuklearnego. Nie można się więc dziwić, że społeczeństwo nie chciało pchać się w kolejną wojnę. Poparcie dla interwencji w Iraku trzeb było zbudować. Nie jest to miejsce, żeby opisywać wszystkie działania podejmowane przez polityków w tym celu. Skoncentrujmy się jedynie na świadectwie złożonym przez Nayirah. 

10 października 1990 roku dziewczynka o imieniu Nayirah, złożyła swoje zeznania przed Senacką Komisją Praw Człowieka. Przedstawiła się jako 15 latka z Kuwejtu, która uciekła ze swojej ojczyzny po inwazji irackiej. Miała być wolontariuszką w szpitalu, i świadkiem zachowania żołnierzy irackich w szpitalu w którym pracowała. Po wdarciu się do szpitala mieli oni bardzo brutalnie traktować znajdujące się w nim dzieci, a w szczególności wyrzucać noworodki inkubatorów, co oczywiście kończyło się ich śmiercią.

 Nikt nie zwrócił uwagi, ze kuwejcka dziewczyna mówi dobrym i płynnym angielskim.

 Jej zeznania obejrzały miliony amerykanów, wielokrotnie powoływali się na nie politycy, w tym George Bush senior. Początkowo potwierdziły je również międzynarodowe organizacje ochrony praw człowieka, w tym Amnesty International (któremu jednak trzeba oddać, że potem zweryfikował swoje stanowisko). To, plus inne informacje o zbrodniach irackich doprowadziły w końcu do zbudowania poparcia w społeczeństwie Amerykańskim wobec wypowiedzenia wojny Irakowi. 

17 stycznia 1991 roku rozpoczęła się operacja Pustynna Burza. Masowe naloty Amerykanów, oraz współpracujących z nimi państw, w szczególności Brytyjczyków rozbiły wojska irackie, zmiękczając ich morale. Sama kampania lądowa była która, nie spełniły się przewidywania Hussajna który chciał zatrzymać Amerykanów na granicy iracko-kuwejckiej i zadać im jak największe straty, w celu wywalczenia korzystnego rozejmu. George Bush zrezygnował jednak ze zdobywania Bagdadu. 12 lat później jego syn podjął taką decyzję, w mojej opinii fatalną. Ale to temat na inne opracowanie. 28 lutego 1991 roku operacja oficjalnie zakończyła się, Husajn przyjął warunki rozejmu. Rodzina Królewska powróciła do Kuwejtu, a sporne tereny przygraniczne zostały przyznane Kuwejtowi. Na Irak zostały nałożone dotkliwe sankcje. 

Wróćmy jednak do naszej Nayirah. Pozwolę sobie na subiektywne wtrącenie – w jej przypadku wykorzystano pewnego rodzaju cechę społeczeństw zachodnich, w których cierpienie dzieci i kobiet „sprzedaje się” lepiej. Widać to nawet na przykładzie konfliktu w Syrii, gdzie obie strony uwielbiają podkreślać, że w wyniku działań antagonistów zginęli cywile, w tym xx kobiet i dzieci – tak jakby cierpienie mężczyzn cywilów było mniejsze. Dziwię się również, że nie spróbowano wykorzystać motywu przemocy seksualnej – przy czym 30 lat temu trochę inaczej odnoszono się do pewnych tematów, co tworzyło swoiste niebezpieczeństwo, że gdyby ktoś zaczął zadawać Nayirah bardziej szczegółowe pytania mogłaby poplątać się w zeznaniach. 

Wojna zakończyła się, Kuwejt był wolny, a Arabia Saudyjska bezpieczna. Śledztwa dziennikarzy doprowadziły jednak do ujawnienia prawdziwej tożsamości dziewczynki Nayirh. Jej imię prawdopodobnie było prawdziwe, natomiast sama dziewczynka okazała się córką kuwejckiego ambasadora w Stanach Zjednoczonych - Saud NasseraAl-Saud Al-Sabaha. Jej zeznania stanowiły część zorganizowanej przez założoną przez Kuwejcką rodzinę królewską organizacji Citizens for a free Kuwait, mającej zbudować poparcie dla sprawy Kuwejckiej w Stanach Zjednoczonych. Zasadniczą rolę w operacji miała odegrać agencja P&R owa Hill+Knowlton z siedzibą w USA, która była głównym organizatorem całej akcji Citizens for a free Kuwait. Nazwa tej firmy pojawiła się następnie przy okazji wojny na Bałkanach – miała ona budować poparcie dla państw które chciały oddzielić się od Jugosławii a więc de facto od Serbii. Na pewno będę chciał zgłębić ten temat i kiedyś pewnie coś o nim napiszę. Nie zmienia to jednak faktu, że powszechna w opinii publicznej ocena konfliktu na Bałkanach, zgodnie z którą to głównie Serbowie popełniali masowe zbrodnie podczas tego konfliktu jest mocno przejaskrawiona. Wszystkie strony – i Serbowie, i Boszniacy, i Chorwaci prowadzili brutalną działalność, nie wyrzekając się przemocy w tym również polegającej na dokonywaniu czystek etnicznych bądź ludobójstwa.

 Czy jednak Nayirah kłamała? Czy złożone przez nią świadectwo było jedynie wytworem propagandy? Cóż, dowiemy się za kilkadziesiąt lat, gdy amerykańskie archiwa zostaną otworzone. Wydaje się jednak, że biorąc pod uwagę jej sytuację rodzinną (córka ambasadora Kuwejtu w Stanach) prawdopodobnie nie było jej w Kuwejcie w momencie inwazji, nie mogła być więc świadkiem sytuacji o których mówiła. Co prawda sama agencja Hill+Knowlton twierdził, że jedynie pomagała Nayirah złożyć zeznania, nie wpływając na ich treść, jednakże jej prawdomówność podważają dodatkowo ustalenia dziennikarzy i organizacji ochrony praw człowieka. Otóż, faktycznie sytuacja noworodków w Kuwejcie była dosyć nieciekawa. Nie ma jednak podstaw by sądzić, że ich śmierć była spowodowana przez żołnierzy irackich, a wynikała głównie z ucieczki personelu medycznego, który zostawił je na pewną śmierć. 

Nie zmieni to jednak faktu, że historia Nayirah jest przykładem kampanii prowadzonej przez rząd, której celem jest zdobycie poparcia w społeczeństwie wobec polityki, którą rządzący chcą prowadzić. I w której często uciekają się do nieczystych zagrywek, byleby osiągnąć swój cel. Na koniec pozwolę sobie na prywatną opinię – otóż uważam, że przeprowadzona przez Amerykanów operacja w celu wyzwolenia Kuwejtu i ukrócenia potencjału militarnego Iraku była słuszna. Abstrahując już od zbrodni, które w rzeczywistości zdarzało się Irakijczykom popełnić w Kuwejcie (nie twierdzę, pisząc ten artykuł, że wojsko irackie postępowało wyłącznie  po rycersku), sytuacja w której 2/3 światowych zasobów ropy znalazłaby się w rękach jednego człowieka rodziłaby poważne niebezpieczeństwo eskalacji napięć i konfliktów. To co mówię brzmi - niestety - trochę jak usprawiedliwianie przemocy, ale interwencja pozwoliła zgasić dalej idące konflikty w zarodku. Można też powiedzieć, że tym razem Amerykańska interwencja faktycznie miała poważne podstawy.



Sort:  

Witam @pan-kleks na steem w gronie polskiej społeczności.

[BOT] Witamy pan-kleks na #polish, tagu używanym przez Polaków do publikacji polskich treści w ekosystemie Steem (np. Steemit czy Busy). W ekosystemie Steem wspiera się oraz nagradza się nową i autorską twórczość.

  • Plagiaty oraz kopiowanie cudzej twórczości są niemile widziane przez społeczność i mogą doprowadzić do ukrywania wszystkich publikowanych postów danego użytkownika.
  • Wszelkie szczegóły związane bezpośrednio z twoim kontem i twoimi postami znajdują się na steemd.com.
  • Posty zawierające takie rzeczy jak nagość, pornografia, wulgaryzmy czy przemoc powinny zawierać dodatkowo tag #nsfw (Not Suitable/Safe For Work).
  • Wiele ciekawych i bardziej szczegółowych informacji można przeczytać w FAQ dla zupełnie początkujących użytkowników Steemit.
  • Posiadamy polski serwer Discord.
  • Istnieje polski kanał na oficjalnym czacie, który wymaga osobnej rejestracji.
  • Jeżeli chcesz ładnie formatować swoje posty, to spójrz na poradnik stworzony przez społeczność Markdown.
  • Przegląd wydarzeń i informacje o polskich, steemowych tagach, możesz znaleźć na @kurator-polski