Litość zrobi z Ciebie frajera?
Kilka słów wstępu. Jak zdążyliście zauważyć, moja aktywność na blogu nieco spadła. Nawet nieco bardzo. Spowodowane to było pewnym zwiększonym nakładem intensywności życia, które odbiło się kosztem istnienia w sieci online. Co jakiś czas, takie usterki mogą się pojawić, ale będę wracał. Witajcie zatem ponownie. Przejdźmy do dzisiejszego tematu.
Jeśli jesteś czytelnikiem mojego bloga, to zauważyłeś już jak często poruszam tematykę ewolucji. Tym razem, chciałbym jednak porozmawiać o czymś innym - o pewnej dobroci ludzkiej i miękkim sercu, wobec osób, które wyciągają do nas rękę, abyśmy im pomogli i podczepić do tego tematu kwestię ewolucji. Nie będzie to jednak o tym, jak drogą ewolucji, wykształciła się w nas chęć niesienia pomocy.
Czy człowiek, który okazuje miłosierdzie jest frajerem? Nie no, skądże. Przecież to naszej empatii, na naszej etyce, opiera się w gruncie rzeczy definicja bycia człowiekiem. Zatem skąd nagłówek, sugerujący że litościwi ludzie mogą zostać frajerami? A no... To wynika z pewnych sytuacji, które zapewne przydarzają się każdemu z nas.
27 Pracownikom nie odmawiaj zapłaty,
gdy masz możność działania4.
28 Nie mów bliźniemu5: «Idź sobie, przyjdź później,
dam jutro» - gdy możesz dać zaraz.
29 Nie spiskuj przeciw bliźniemu,
gdy mieszka przy tobie beztrosko.
30 Niesłusznie nie sprzeczaj się z nikim,
o ile ci zła nie wyrządził.
Prz 5, 27-30
W ostatnim czasie na jednej z wyższych uczelni, mam okazję obserwować nowe, nasilające się zjawisko, na które prawdopodobnie wpływ ma również obecnie panująca zimowa pora roku - zjawisko żebractwa. Z jednej strony, w społeczeństwie ostatnimi czasy mówi się więcej o pomaganiu bezdomnym i potrzebującym - obserwuję szczególnie dzisiejszy ośrodek wychowujący nasze najmłodsze pokolenia - zwany inaczej Internetem i co jakiś czas na kanałach, które obserwuje większa ilość użytkowników popularnego serwisu YouTube, pojawiają się krótkie filmiki, na których to twórcy treści, pokazują siebie w dobrym świetle, przez organizowanie różnego rodzaju zbiórek najczęściej pieniężnych, na rzecz osób ubogich i bezdomnych.
Każdy z nas, obserwując taki kanał, zapewne przekaże słowa uznania dla organizatorów takich akcji. Cel jest w końcu szczytny, twórca przekazuje ważne treści moralne dla młodszych użytkowników, którzy w przyszłości będą mogli powielać podobne zachowania i pomagać tym, których życie sprowadziło do życia na ulicy.
Innym rodzajem filmików, które chciałbym poruszyć ze względu na dzisiejszy temat to tzw. eksperymenty społeczne. W eksperymentach społecznych, autorzy filmików YouTube, badają reakcję społeczeństwa na różnego rodzaju nagłe zagrożenia, pojawiające się najczęściej w miejscu, gdzie obecna jest duża ilość osób. Najczęściej chodzi o sprawdzenie tego jak ludzie zareagują na osoby, które nagle zaczynają słaniać się po ziemi lub na to co zrobimy, kiedy dostrzeżemy sprawnego złodzieja, wyjmującego portfel z torebki kobiety stojącej tuż przed nami.
Otóż okazuje się, że o ile wielu z nas jest w stanie udzielić pomocy, przekazując pieniądze na cele dobroczynne. O tyle znaczna większość osób stara się uciekać wzrokiem od sytuacji, kiedy tuż przed ich nosem, dzieje się jakaś tragedia. Można pokusić się o stwierdzenie, że jeśli tylko bezdomni mogliby założyć własną Internetową zbiórkę pieniędzy, to więcej osób byłoby skłonnych udzielić im takiej pomocy online, niż w przypadku gdyby mijali ich na ulicy. Ale właściwie dlaczego tak się dzieje?
Na szkolnym korytarzu...
Przebywając na korytarzu, zauważam jak starszy mężczyzna, idąc w moim kierunku, zaczepia każdego spotkanego studenta, pytając: "Da Pan może 2 zł?". Jak zareagować w takiej sytuacji? Z jednej strony w każdym z nas przez chwilę przechodzi myśl o tym, że potrzebującym po prostu trzeba pomagać, z drugiej strony jednak, kiedy obserwujemy, że jest to już dziś kolejna osoba, która nas o to prosi, zastanawiamy się nad tym czy my tak naprawdę jesteśmy w stanie zbawić świat? W końcu musimy mieć też na względzie swój własny interes, nie damy rady pomóc wszystkim, inaczej sami przypłacimy za to głodem.
Dziś jednak spotkała mnie sytuacja wyjątkowa. Mianowicie padła prośba inna niż wszystkie, jakie dotychczas padały. W drodze do stołówki, przed jej drzwiami czekał starszy mężczyzna, który zwrócił się w moim kierunku, prosząc: Czy zamówiłby mi Pan jedzenie?
Odchodząc na chwilę od stricte tej sytuacji, pomyślcie sobie, że raczej w każdym domu przewija się kilka dość zajmujących umysł tematów: religia, polityka, życie jest ciężkie, pogoda jest beznadziejna i temat złej starszej sąsiadki. Czasem jednak do całej garści tematów podobnych to tych wymienionych wyżej, pojawia się wątek również bezdomnych - najczęściej przy okazji kiedy nachodzą nas domokrążcy, albo w momencie, gdy po prostu ktoś z członków naszej rodziny, miał dzisiaj styczność ze złożonym słownie wnioskiem, o udzielenie wsparcia pieniężnego na rzecz ów petenta. I wtedy to nadchodzą złote godzinki, kiedy rodzina zbiera się, aby wspólnie naradzić się w sprawie odpowiedzi na tak złożoną oto prośbę. Ci bardziej doświadczeni życiowo członkowie, natychmiast udzielają porady młodszym jej uczestnikom, przekonując, iż najrozsądniejszym wyjściem z tej sytuacji jest podzielenie się z taką osobą żywnością. Wtedy unikamy zagrożenia, że potrzebujący niewłaściwie z przeznaczeniem [pieniędzy], ulokuje swoją zapomogę. Tak też i ja wielokrotnie zostałem przekonany, do takiego sposobu rozwiązywania tych przypadków.
Powracając zatem do pytania: Czy zamówi mi Pan jedzenie? Odparłem: jasne, to mogę ewentualnie dla Pana zrobić. Nie pojawiła się więc we mnie ta blokada, która z pewnością uruchomiłaby się w przypadku zadania pytania o pieniądze.
Szybko jednak zostałem zbity z tropu przez pracownika stołówki, który zadał mi wprost pytanie:
Czy Pan, który stoi na zewnątrz, prosił Pana o to, aby zamówił mu Pan jakieś jedzenie?
- Tak — odparłem.
Niech Pan tego nie robi — Ostrzegawczo zawiadomiła ekspedientka.
Pomimo tego, że pracownik nie podał żadnych argumentów na rzecz tego, dlaczego to właściwie nie powinienem udzielić pomocy temu mężczyźnie, okazało się, że jestem w stanie natychmiast zaakceptować nową sytuację i przejść do realizacji własnych planów.
Łatwi frajerzy.
Zastanawiałeś się kiedyś nad tym, kto z największym prawdopodobieństwem nie udzieliłby Ci pomocy, jeśli poprosiłbyś o wsparcie pieniężne? Zapewne byłyby to te osoby, które w życiu już nie raz spotkały się z sytuacją, kiedy zostały zwyczajnie oszukane. Mogłoby być też tak, że pomocy nie udzielą osoby, które zostały już wcześniej ostrzeżone o tym, że w takich sytuacjach, najczęściej zostajemy okłamani. Z jednej strony, wydaje się więc, że doprowadzi to do zrodzenia się tzw. znieczulicy społecznej, która ma zostać wyeksponowana we wspomnianych wcześniej eksperymentach społecznych. Z drugiej strony my może chcielibyśmy pomóc, gdybyśmy tylko mieli gwarancje, że intencje osoby proszącej, są szczere.
W naturze już rzecz ta zaczęła się wcześniej...
Rzecz w tym, że sytuacje takie jak ta, nie należą jedynie do świata ludzi, a mają miejsce już w świecie zwierząt. Trafnie ujął to w swojej książce "Samolubny gen" - Richard Dawkins, opisując sytuację ptaków, które nie są w stanie samodzielnie pozbyć się z czubka swojej głowy pasożytów. Potrzebują więc, zwrócić się o pomoc do swoich współtowarzyszy.
Richard rozważył w swojej książce kilka stanowisk wyróżniając spośród nich stanowiska ptaków, które:
1. pomagają za każdym razem, nawet jeśli są oszukiwane (frajerzy)
2. ptaki, które nikogo nie łuskają, ale korzystają z usług frajerów (cwaniacy)
3. ptaki, które są w stanie pomóc tylko jeśli same otrzymają następnym razem pomoc (racjonalni)
Okazuje się więc, że jeśli rozważymy każdy z powyższych przypadków przypisując im następującą wartość zysków i strat
Udzielenie pomocy - 0,5 pkt
Otrzymanie pomocy +0,5 pkt
Pozbycie się szkodnika, bez łuskania innych osobników +0,75 pkt
Pomoc i uzyskanie pomocy od innego osobnika + 0,25 pkt
To:
A) W populacji frajerów wszyscy pomagają wszystkim, każdy więc ma 0,5 pkt.
B) W populacji cwaniaków, nikt nikogo nie łuska - 0 pkt
C) W populacji racjonalnych, każdy łuska każdego, jeśli tylko dostanie rekompensatę - 0,25 pkt
D) Wyginięcie populacji zeruje liczbę punktów.
Natura dąży jednak do uzyskania jak najlepszych wyników, wobec czego, wśród frajerów, pojawiają się ptaki, chcące uzyskać jak największą korzyść, stąd:
A) W populacji frajerów, pojawiają się cwaniacy, pozbywają się szkodnika i nie pomagają + 0,75 pkt
- Populacja frajerów, bardzo szybko jednak się kurczy, gdyż frajerzy umierają od pasożytów. Pojawia się przeważająca liczba cwaniaków, w których nikt nikogo nie łuska i cwaniacy również wymierają. (0 pktów)
B) W populacji frajerów, pojawiają się racjonalni - frajerzy pomagają i otrzymują pomoc (+0,25 pkt), racjonalni pomagają i otrzymują pomoc (+0,25 pkt)
C) W populacji cwaniaków pojawiają się racjonalni - cwaniacy najpierw łuskają się (0,75 pkt), ale później nie otrzymują pomocy więc mają 0 pkt, racjonalni najpierw łuskają frajerów (-0,5), później jednak selektywnie ich eliminują ( 0 pkt) i łuskają się oraz uzyskują pomoc (+0,25 pkt)
Okazuje się więc, że sytuacja A, odpada natychmiast. Porównywalne sytuacje, pojawiają się w sytuacji B i C, w B jednak racjonalni przejmą funkcję frajerów, gdyż zbędna okaże się potrzeba sprawdzania osobników, a następnie pojawią się osobniki, chcące oszukiwać, aby zyskać 0,75 pktów. Po x czasu, dojdzie więc do eliminacji grupy B. W naturze zostanie zatem jedynie grupa C, która stale będzie poddawała pod kontrolę cwaniaków. W rzeczywistości natomiast, sprawa ma się jeszcze inaczej, otóż wśród ptaków żyją wszystkie te stanowiska, w pewnej stałej proporcji do siebie, a więc pojawia się stosunek frajerów do cwaniaków do racjonalnych.
Podsumowanie:
Przyroda pokazuje zatem, że kłamstwo i chęć uzyskania korzyści wywodzi się z chęci osiągania jak największej ilości korzyści. W odpowiedzi na taką strategię, pojawia się nowe zachowanie - kontrola, która odnosi najlepsze wyniki w tej sytuacji. Wszystko to więc jest niejako wyścigiem zbrojeń, w której cwaniacy, opracowują najlepsze metody, aby dopuszczać się jak najlepszych korzyści, zaś racjonalni, muszą działać na rzecz jak najlepszego prześwietlania cwaniaków i udaremniania ich planów. Wobec wszystkich tych przytoczonych tutaj sytuacji, rysuje nam się stanowisko, jakie społeczeństwo powinno przyjąć, aby odnosić względnie najlepsze wyniki.