Motorcycle summer story/ Motocyklowa przygoda na wakacjachsteemCreated with Sketch.

in #motorcycle7 years ago

ENG:

Hello!

Today I would like to tell you a story that happened to me on vacation.
And so it was a beautiful holiday day, the holidays were great I had a plan to go with my friends on motorcycles to ride around the surrounding meadows and fields, you know how to revel, namely the situation that happened to us then shocked us, but later. In the morning we left the house we met next to a big tree which was our peculiar base we had already met from kindergarten where grandparents walked with us for walks. In backpacks we packed sandwiches, water and in panniers on a motorcycle I had gasoline just in case it ended. Around 9:00 in the morning we set off from under the trees, we rode very nice because it was after all an asphalt road, the only worry was a bumpy road about 2-3 kilometers long, me and my friend had special tires to ride the terrain for this Michał because this was the name of the second colleague had very bald worn tires that were not even suitable for driving on the street. We set off with Sebastian as we stormed along a bumpy road, Michał was left behind trying to chase us. Sebastian and I had to stop every 300 meters to catch up with us. Finally, we came to the end of this nightmare which was this hellish road. Before us was already a newly laid asphalt surface that rushed well over 100km / h then the summer wind smell of flowers and mowed grass only heightened the experience of happiness that accompanied us, it's hard to describe everything in one word. It was just WOW! When we passed the old mill we encountered a very thick and stretchy forest, it was already 11:33 then we stopped next to the hunter's booth, luckily no one was inside, so we went inside the views that stretched out across the whole area were wonderful. We switched off the engines in motorcycles and went through a small path in the forest, we walked for over an hour to a small tent, the first to spot the tent Michał who was very curious about the find. After a while, we heard strange sounds coming out of the tent, everything indicated that a couple of lovers are sitting in a tent. We hid in the bushes so that we could not be seen. It's as if our happiness from the tent was opened so as the curious teenagers watched further actions of the couple. We sat for over 15 minutes in the bush and watched the situation unfold.
And it started as if from an American movie, the woman started doing good to the guy and he tickled her in intimate places. Sebastian will pull out the phone and start recording a loving couple, I do not hide. We were excited about what we see but as we were a little embarrassed we got over it and limited only to recording, I'm obviously masturbating because we are neither gay nor ever say that. The couple went into complicated acrobatics and a wide range of sexual positions, then we only thought when they would finish because we were afraid to go a little bit from this place because the guy looked very muscular. After 45 minutes, the tendencies stopped frolicking, the man went out of the tent to pee, after a while he returned to the tent but shut it, it was an impulse for us to go to motorcycles, and so we did back path, lit engines and as if nothing happened We did not leave. At 14:56 we stopped at a nearby stop to finally eat something, ate sandwiches and drank Pepsi purchased in the store, after eating we went down the street to a great surprise to the store near the stop stopped the car, but what was the best of the car got off the same a couple of what we saw in the forest, then we laughed until the moment when the police came from behind the corner then soon we started the engines and went down the dirt road to the house, everything would be there because we had a motorcycle right, but the colleague did not have a front lamp neither did I have insurance. I did not want to expose me and my colleague to a mandate, so we escaped responsibility, or at least it seemed to us because the fears were not needed in the police car what turned out to be a friend of my dad who turned a blind eye to people like me because he knew me well. On the way home we encountered a herd of wild boars and roe deer which rapidly jumped to escape from us, on the way we met some buddies who did something in the field, at 18:00 we returned to the home full of impressions of the day, that day I will remember for a very long time.

If you would like more "adventurous" holidays then go ahead and write in the comments and will prepare something for sure.
Regards and see you !!!

I used a google translator.

PL:

Witajcie!

Dzisiaj chciałbym opowiedzieć wam historię która wydarzyła mi się na wakacjach.
A otóż był przepiękny wakacyjny dzień, wakacje zaczynały się super miałem plan wybrać się z kumplami na motocyklach pojeździć po okolicznych łąkach i polach, wiecie tak poszaleć, mianowicie sytuacja która nam się wtedy przytrafiła bardzo nas zszokowała, ale to później. Z samego rana wyruszyliśmy z domu spotkaliśmy się obok wielkiego drzewa które było naszą swoistą bazą której spotykaliśmy się już od przedszkola gdzie dziadkowie chodzili z nami na spacery. W plecaki zapakowane mieliśmy kanapki, wodę oraz w sakwach na motocyklu miałem benzynę tak na wypadek gdyby się skończyła. Około godziny 09:00 rano wyruszyliśmy z pod drzewa, jechało nam się bardzo przyjemnie bo to przecież była asfaltowa droga, jedynym zmartwieniem była wyboista droga o długości ok 2-3 kilometrów, ja i mój kolega mieliśmy specjalne opony do jazdy po terenie za to Michał bo tak nazywał się drugi kolega miał bardzo łyse starte opony które nie nadawały się nawet do jazdy po ulicy. Ruszyliśmy ja z Sebastianem mknęliśmy jak burza po wyboistej drodze, Michał zostawał w tyle usiłując gonić nas. Sebastian i ja musieliśmy się zatrzymywać co 300 metrów aby ten nas dogonił. Wreszcie dojechaliśmy do końca tego koszmaru jakim była ta piekielna droga. Przed nami była już nowo położona asfaltowa nawierzchnia którą pędziliśmy grubo ponad 100km/h wtedy letni wiatr zapach kwiatów i skoszonej trawy tylko potęgował doznania szczęścia jakie nam towarzyszyły, aż ciężko opisać wszystko w jednym słowie. To było po prostu WOW! Gdy minęliśmy stary młyn napotkaliśmy dalej bardzo gęsty i rozciągliwy las, była już godzina 11:33 wtedy zatrzymaliśmy się obok budki myśliwego, na szczęście nikogo nie było w środku, więc weszliśmy do środka widoki jakie tam rozpościerały się na całą naszą okolicę były cudowne. Zgasiliśmy silniki w motocyklach i przeszliśmy się małą ścieżką w lesie, szliśmy ponad godzinę aż do małego namiotu, pierwszy zauważył namiot Michał który był bardzo zaciekawiony znaleziskiem. Po chwili usłyszeliśmy dziwne dźwięki wydobywające się z namiotu, wszystko wskazywało że w namiocie siedzi jakaś para zakochanych. Ukryliśmy się w krzakach tak aby nie było nas widać. Tak jakby na nasze szczęście suwak od namiotu był otworzony więc jak to ciekawscy nastolatkowie podglądaliśmy dalsze poczynania pary. Siedzieliśmy ponad 15 minut w buszu i obserwowaliśmy rozwój sytuacji.
I się zaczęło jak z amerykańskiego filmu kobieta zaczęła robić dobrze facetowi a ten łaskotał ją po miejscach intymnych.
Sebastian wyciągną telefon i zaczął nagrywać kochającą się parę, nie ukrywam byliśmy podnieceni tym co widzimy ale jako że trochę się wstydziliśmy to opanowaliśmy się i ograniczyliśmy jedynie do nagrywania, chodzi mi oczywiście o masturbacji gdyż nie jesteśmy ani nie byliśmy nigdy gejami że tak powiem. Para przechodziła do skomplikowanych akrobacji oraz szerokiej gamy pozycji seksualnych, wtedy myśleliśmy już tylko kiedy oni skończą bo baliśmy się trochę iść z tego miejsca bo koleś wyglądał na bardzo umięśnionego. Po 45 minutach czułości przestali baraszkować, męszczyzna wyszedł z namiotu aby się wysikać, po chwili wrócił z powrotem do namiotu ale zamkną go, był to dla nas impuls aby iść do motocykli, i tak zrobiliśmy poszliśmy z powrotem dróżką, zapaliliśmy silniki i jakby nic się nie stało odjechaliśmy. O godzinie 14:56 zatrzymaliśmy się na pobliskim przystanku aby w końcu coś zjeść, jedliśmy kanapki i popijaliśmy pepsi zakupionym w sklepie, po jedzeniu ruszyliśmy już ulicą ku wielkiemu zaskoczeniu do sklepu nieopodal przystanku zatrzymał się samochód, ale co było najlepsze z samochodu wysiadał ta sama para co widzieliśmy w lesie, wtedy śmialiśmy się do rozpuku aż do momentu gdy nie nadjechała policja z za rogu wtedy wnet odpaliliśmy silniki i ruszyliśmy polną drogą do domu, wszystko było by na miejscu bo swoiste prawo do jazdy motocyklem posiadaliśmy ale kolega nie miał przedniej lampy ani ja nie miałem ubezpieczenia. Nie chciałem wtedy narazić mnie i kolegi na mandat więc uciekliśmy odpowiedzialności a przynajmniej tak nam się wydawało bo obawy były nie potrzebne w radiowozie co się okazało siedział kolega mojego taty który przymykał oko na takich jak my bo dobrze mnie znał. W drodze do domu napotkaliśmy stado dzików oraz saren które gwałtownie zerwały się do ucieczki przed nami, po drodze spotkaliśmy paru kumpli którzy robili coś na polu, o godzinie 18:00 wróciliśmy do domu pełni wrażeń całego dnia, tamten dzień zapamiętam bardzo, bardzo długo.

Jeżeli chcielibyście więcej ,,przygód'' wakacyjnych to śmiało piszcie w komentarzach a na pewno coś przygotuje.
Pozdrawiam i do zobaczenia!!!

Używałem tłumacza google.