Moj tydzien w daintree, Queendland, Australia. cz.2

in #photography7 years ago

Witajcie!


W moim poprzednim poście --> tutaj zapowiedziałem pełny artykuł o moim tygodniowym zwiedzaniu okolicznych atrakcji, w jakże malowniczej części Australii - Północnym Queensland!

Jak już wspominałem - był to ostatni tydzień mojej dziewczyny w Australii, więc musiałem się trochę postarać.
Na północ od Port Douglas jest las deszczowy, na południe - Tablelands, region znany z jezior, wodospadów, farm.

Zacząłem więc od czytania artykułów, poradników turystycznych, blogów i... wszystkiego, co wymieniało miejsca warte poznania.

DSC_0980.jpg

Zanotowałem te, które mnie zainteresowały, naniosłem na wcześniej wydrukowaną mapkę regionu, obliczyłem czasy dojazdów. Gdy miałem wszystko już gotowe - zacząłem układać tygodniowy plan. Po tym wszystkim powinienem zostać przewodnikiem turystycznym :D

25637137_1761411300543901_1830582591_o.jpg

25625697_1761411680543863_872570688_o.jpg

Pierwszym celem był domek w Diwan ( "kawalerka" na wzgórzu, ok 20min jazdy samochodem od Daintree River )

Jak dojechaliśmy na miejsce to zakochaliśmy się w tym miejscu po pierwszej sekundzie. Malutki "góralski" domek osadzony na zboczu wzgórza, widok na piękna dolinę, otoczeni lasem tropikalnym. Cisza. Zdala od świata, ludzi, problemów. Tylko my i natura dookoła nas. Idealne miejsce na relaks.

DSC_7612.jpg

DSC_7620.jpg

W tych hamakach bardzo ciężko było nie zasnąć. leżeliśmy tam godzinami pochłonięci rozmową na tematy wszelakie. Mimo napiętego "planu", kóry tak skrupulatnie zrobiłem, nie spieszyliśmy się nigdzie.
Jeśli znaleźliśmy radość po prostu leżąc i rozmawiając to po co to zmieniać? Ten tydzień i wszystkie te atrakcje były dla nas, a nie my dla nich :) Z wiekiem nauczyłem się cieszyć chwilą. Nie poganiać niczego.

DSC_7622.jpg

DSC_7626.jpg

DSC_7641.jpg

Całe popołudnie spędziliśmy w tym malowniczym domku. Zrobiliśmy obiad, słuchaliśmy muzyki, ja robiłem zdjęcia, Ona szkicowała. Dawno nie miałem takiego dnia. Nie musiałem myśleć o pracy, kolejnym dniu, obowiązkach. Coś pięknego :)

DSC_7649.jpg

DSC_7656.jpg

DSC_7666.jpg

Następnęgo dnia po porannej kawie i śniadaniu pojechaliśmy sprawdzić pierwsze miejsce z listy: Discovery Centre.

Opis ma to taki:

"A trip to Far North Queensland just isn’t complete without experiencing the raw, prehistoric beauty of the mighty Daintree Rainforest. Just an hour north of Port Douglas, the Daintree Rainforest boasts the highest variety of plants and animals found in any rainforest on the planet. The Daintree Discovery Centre allows visitors to experience these interesting species, as well as the history and Indigenous Culture of this ancient environment, through self-guided Daintree Rainforest tours or professionally guided groups tours.

The Daintree Rainforest is widely accepted as the oldest tropical rainforest in the world. The oldest part, north of the Daintree River, is estimated to be over 150 million years old! The Daintree Rainforest is home to the endangered Southern Cassowary and the oldest flowering plant species known as Idiot fruit. There are many interesting things to see in the Daintree Rainforest, so step back into a prehistoric era, drop into the Daintree Discovery Centre and learn all about the weird and wonderful things you can see."

Na miejscu wyglądało to tak - dostaliśmy "telefony" i mapkę. Na trasie były widoczne tabliczki z numerami, po wybraniu konkretnego nr w telefonie, lektor z słuchawki opowiadał historie eksponatu, który nr wprowadziliśmy. Ciekawe rozwiązanie.
Na naszej drodze było muzeum z eksponatami i filmami na temat zwierząt typowych zamieszkujących lasy Australii (pająki, jaszczurki, węże, krokodyle), małe 'jurrasic park' z naturalnych rozmiarów dinozaurami z tego regionu. ostatnim naszym punktem w tym miejscu była 23m wieża, ze szczytu której roztaczała się piękna panorama na okolice.

DSC_7684.jpg

DSC_7694.jpg

DSC_7740.jpg

DSC_7711.jpg

DSC_7741.jpg

W drodze do naszego kolejnego miejsca - farmy owoców egzotycznych/tropikalnych, zrobiliśmy sobie przerwę na lunch, na jednej z plaż.
Droga do Cape Trubaltion jest nimi usiana! piasek jest niemal biały, a widoki zapierające dech w piersiach!

DSC_7762.jpg

DSC_7776.jpg

DSC_7794.jpg

Z powodu napiętego przedświątecznego grafiku muszę zakończyć dzisiejszy wpis. Na dniach powinien pojawić się ciąg dalszy mojej wycieczki po Lesie Deszczowym. Zaraz po nim - Tablelands, a tam - piękna, stara, hiszpańska rezydencja na australijskiej ziemi, rzeki i wodospady :)

Jeśli nie zdąże -

Wesołych Świąt!!!