Odnoszę wrażenie, że do każdego ruchu mającego na celu wprowadzenie danego modelu funkcjonowania społeczeństwa (modelu społeczno-ekonomiczno-politycznego), gdy ten zaczyna odnosić jakieś sukcesy, gdy staje się coraz bardziej popularny i tym samym zagraża istniejącemu status quo, zaczynają "doklejać" się różnego rodzaju dziwne typy i persony (Hoppe określiłby je zapewne mianem degeneratów), którzy skutecznie obrzydzają takie ruchy i takie modele tzw. opinii publicznej. Tym samym skutecznie odpychają od nich większość na tyle silną i na tyle istotną, by owe ruchy mogły swoje modele skutecznie wprowadzać w życie.
Libertarianizm nie jest tu niestety żadnym wyjątkiem...
Pytanie czy te ruchy zniechęcające są świadome czy to podświadome, odruchowe negowanie tego co podważa status quo, z powodu niechęci przed zmianami?