Opowiadanie "Linoskoczek" Mariusz Wójcik. Część Trzecia
To trzecia część opowiadania mojego autorstwa "Linoskoczek" Poprzednie dwie znajdziecie tutaj:
https://steemit.com/pl-artykuly/@mariuszwojcik/opowiadanie-linoskoczek-mariusz-wojcik-czesc-druga
https://steemit.com/pl-artykuly/@mariuszwojcik/opowiadanie-linoskoczek-mariusz-wojcik-czesc-pierwsza
Myślałem, że dojdzie do rękoczynów; obaj mieliśmy w sobie teraz tyle
szaleństwa, że niczego nie można było wykluczyć. Jednakże nic takiego
się nie stało. Leski chrząknął dwa razy, przetarł ponownie czoło i rzekł:
– Jak już wspomniałem na początku naszej rozmowy – uważam, że
masz jaja. Dlatego przedstawię ci pewną propozycję, jeśli z niej
skorzystasz – zachowasz nie tylko je, ale też moją żonę, dwieście tysięcy
i... wolność. Usiadł czekając na moją reakcję. Włożył magazynek do broni
i schował ją na powrót do szuflady biurka.
Pomyślałem, że chyba mnie jednak nie zastrzeli; musiał mieć dla mnie
skurwiel coś gorszego...
– Posłuchaj uważnie – zaczął. - bo nie lubię powtarzać, tak jak nie
lubię szablonowych rozwiązań, sztampy i rutyny. Idę z duchem czasu i
postępu; lubię nowatorstwo w każdej dziedzinie, nie pomijając zemsty. Bo
nie masz chyba wątpliwości, że chcę zemsty. Najprościej byłoby, gdybym
cię po prostu zastrzelił. Tylko, że wtedy postąpiłbym nieuczciwie wobec
siebie. Chociaż też nie tak całkiem do końca. Przyznam ci się szczerze, że
nie zależy mi na Indze; nie kocham jej już od dawna. Dlatego nie jesteś
teraz zawijany w dywan z dziurą w głowie, tylko otrzymujesz propozycję
opartą na honorowych zasadach. Zastanawiasz się pewnie, skąd wobec
tego moja propozycja, skoro nie kocham Ingi? Otóż tu chodzi o moje
ego... Czy mam mówić dalej? - zapytał.
– Tak, proszę mówić – odpowiedziałem, wyobrażając sobie siebie
zawijanego w dywan...
– Otóż oglądałeś już zapewne pokaz multimedialny wrocławskiej
fontanny?
– Pergoli – tak, oczywiście – nawet parokrotnie.
– To świetnie, bo przygotowałem specjalny pokaz – tylko dla
ciebie...
Nagle przypomniałem sobie o trwających właśnie pracach
konserwacyjnych na Pergoli, które mają zostać zakończone za dwa
tygodnie. Powiedzialem o tym Leskiemu; że remont, że fontanna jest
ogrodzona...
– Leski zaśmiał się rubasznie – Dla ciebie zrobiono wyjątek. - dla
nas – poprawił. Taki teatr jednego aktora i jednego widza. Gwarantuję, że
nie braknie emocji zwłaszcza, że pula nagród jest bardzo atrakcyjna...
Sam już nie wiedziałem, co tym myśleć. Leski zaczął mi się jawić jako
szaleniec i jak szaleniec się zachowywał. To co mówił i sposób w jaki to
robił – nie pozostawiał mi złudzeń. Fontanna, albo dziura w głowie.
Fontanna, Inga, dwieście tysięcy, albo dziura w głowie. Musiałem
wreszcie o to zapytać, a ten posraniec wyraźnie czekał na to pytanie...
-Panie Leski – o co chodzi z tą fontanną? Mam się w niej wykąpać?
-starałem się być zabawny. - i czy do cholery nie ma tutaj drugiego
krzesła? - bolą mnie już nogi. - teraz dla odmiany spytałem poważniej.
Leski podniósł słuchawkę telefonu, wybrał trzy cyfry i coś niezrozumiale
burknął. Po chwili jakaś przeraźliwie chuda kobieta przyniosła krzesło;
drewniane siedzisko, metalowe oparcie i takież same nogi. Nie czekając
na zaproszenie – usiadłem czując wielką ulgę.
– Czy teraz jest pan zadowolony? - zapytał.
– Owszem – odparłem. - byłbym jeszcze bardziej, gdyby zechciał
pan się streszczać bo zależy mi na czasie.
– Muszę pana zmartwić panie Dubiej. Otóż musi pan zarezerwować
sobie dzisiejszy wieczór, a przy niekorzystnym dla pana obrocie spraw –
nawet całą... wieczność. - zaśmiał się ponuro i kazał mi przysunąć się z
krzesłem bliżej biurka.
– Jak panu wiadomo ta fontanna ma kształt koła, czy prościej
mówiąc – jest okrągła. Znajduje się w niej woda, około siedemdziesięciu
centymetrów. Pańskim zadaniem będzie przejść nad nią, nie wpadając do
wody... Oczywiście zadanie będzie trochę utrudnione, gdyż będzie musiał
pan przejść nad nią po linie... Utrzymanie równowagi i przejście po linie
na jej drugi koniec, zagwarantuje panu pulę nagród; tak jak
wspominałem: moja żona, dwieście tysięcy, wolność i... życie...
– Pan chyba zwariował – o czym pan bredzi? - jak to życie?
Otóż do fontanny doprowadzony jest kabel wysokiego napięcia,
wystarczającego by zabić stado afrykańskich słoni w trzy minuty... Sam
pan rozumie, że jeden, jedyny błąd może kosztować pana życie.
– Pan naprawdę zwariował! - krzyknąłem. Nie sądzi pan chyba, że
będę robił za pańską tresowaną małpę? - marnuje pan swój czas, zresztą
mój też. Żegnam – rzuciłem i zacząłem podnosić się z krzesła.
Leski gestem dłoni kazał mi usiąść. Sięgnął po telefon i ponownie wybrał
trzy cyfry. - Proszę na górę – powiedział do słuchawki.
Po dwóch, może trzech minutach rozległo się ciche pukanie do
pomieszczenia, w którym toczyłem z Leskim psychologiczną walkę.
Walkę nierówną...
– Wejść – powiedział Leski
Do pomieszczenia wszedł wysoki, szczupły chłopak o twarzy pacholęcia.
Zwróciłem uwagę na jego mocno zniszczone dłonie i irytujące żucie
gumy. Bez słowa podszedł do Leskiego i nachylając się do jego ucha,
chwilę coś szeptał. Leski z wyraźnym zadowoleniem kiwał głową, a kiedy
chłopak przestał i odsunął się od niego – Leski zacierając ręce stwierdził:
– No to mamy wszystko załatwione.
Następnie zwracając się bezpośrednio do mnie, oznajmił niemal
ojcowskim i pełnym troskliwości tonem, że w moim dobrze pojmowanym
interesie, jest pozostanie na miejscu i wysłuchanie go do końca.
C.D.N...
@mariuszwojcik, I gave you a vote!
If you follow me, I will also follow you in return!
Congratulations @mariuszwojcik! You received a personal award!
You can view your badges on your Steem Board and compare to others on the Steem Ranking
Do not miss the last post from @steemitboard:
Vote for @Steemitboard as a witness to get one more award and increased upvotes!