Ekranizacja (część druga) "Igrzyska śmierci: Kosogłos. "/ Co sądzę?
Hejka, to znowu ja. Nie musieliście długo czekać na moje zdanie na temat części drugiej "Kosogłosa"... obiecałam, więc jest.
Zanim jednak zacznę swoją opinię na temat filmu chciałabym się zapytać jaką serię bądź pojedynczą ekranizację chcielibyście żebym zrecenzowała? Myślałam o serii "Niezgodna", więc piszcie czy jesteście zainteresowani. Jestem otwarta na wasze sugestie.
Po takim krótkim wstępie zacznijmy od analizy filmu. Jest to ostatnia część serii o dziewczynie igrającej z ogniem. Jak już wspomniałam we wcześniejszym poście jest to część, w której zaczyna się (prawdziwa) walka z prezydentem Snow, kapitolem.
Muszę przyznać, że jestem trochę zawiedziona, jednak nie może samym filmem, lecz tym ile treści pominięto (wątków i postaci pobocznych, jednak dosyć ważnych), przecież film jest tak długi i podzielony na dwie części, a książka taka krótka. Jest dużo filmów, które miały swój wzorzec bardziej obfity, jednak nie zostały sfilmowane np. piąta część o Harry'm Potterze (wspomniałam o tym w swoim starszym poście), jednak w tamtej sytuacji jest to zrozumiałe, bo książka ma aż 1000 stron, ale tutaj przy takiej małej objętości pomijanie czegoś jest po prostu dziwne.
Zaczynając od pominiętych wątków warto wspomnieć o pominięciu Delly, czyli opiekunki Peety, która pomagała mu "wydobrzeć" po odbiciu z kapitolu. Nie rozumiem pominięcia jej, ponieważ tą rolę odegrała siostra głównej bohaterki Prim, co jest kompletnie bezsensowne, bo chłopak nie chciał nawet myśleć o Katniss i jej rodzinie.
Następnym wątkiem jest zachowanie głównej bohaterki, ponieważ bardzo złagodzili ją w filmie, mianowicie w książce była bardziej... hmmm.. agresywna? ostra? Sama nie wiem jak to ująć, lecz mam nadzieję, że mniej więcej wiecie o co mi chodzi.
Kolejnym pominiętym wątkiem (uważam jest on ważny, ponieważ tutaj nawiązuje się nowa relacja z inną postacią) jest sojusz z Johanną, która Katniss wcześniej nie lubiła. Ćwiczą one razem, aby dopuszczono je do misji w kapitolu, jednakże Johanna nie jest w dobrej formie i nie może udać się ze swoją nową przyjaciółką.
Skoro już mówię o ćwiczeniach to również pominięto treningi Peety oraz jego prace przy dekorowaniu.
Można wymieniać dużo więcej takich zapomnianych wątków i postaci, jednak teraz przejdźmy do samej akcji i mojej opinii na temat owej produkcji.
Nie można powiedzieć, że film jest nudny, wręcz przeciwnie, dużo się dzieje, jest śmierć kilku postaci. Pewnie wiecie kogo mam na myśli- Finnicka Odaira, który został pożarty przez paskudne stwory oraz biedną siostrę dziewczyny- Prim.
Bardzo podobają mi się pułapki zastawione na Katniss i jej grupę, np. maź, która pochłania wszystko wokoło, druty kolczaste i wiele innych.
Cały czas coś się dzieje, wiele niespodziewanych wydarzeń, mianowicie kto by się spodziewał, że główna bohaterka wymierzy strzałę w Coin zamiast w prezydenta Snow?
Jak widzicie z mojej opinii, mówię same pozytywy na produkcje, ponieważ, przyznam, jest całkiem niezła i ciężko znaleźć mi coś, żeby ją zagiąć (oczywiście oprócz tych pominięć, o których wspomniałam wcześniej).
Jeszcze chciałabym dopowiedzieć coś na temat poprzedniej części (nie będę jej edytować, ponieważ pewnie już dawno ją przeczytaliście) kompletnie zapomniałam o piosence, którą śpiewała sama Katniss, mianowicie "The Hanging Tree". jest po prostu świetna i mogę jej słuchać godzinami, co u mnie jest bardzo dziwne, bo na co dzień słucham heavy metalu. Jeśli chcielibyście posłuchać piosenka znajduje się na YouTubie pod nazwą podaną powyżej.
To chyba tyle jeśli chodzi o dzisiejszy post. Film jest warty obejrzenia i polecam się z nim zapoznać. Nie jest to najlepsza część ze wszystkich, jednak na pewno zdecydowanie lepsza od pierwszej części "Kosogłosa".
Dziękuję za przeczytanie mojej opinii i jeśli chcecie zachęcam do wyrażania własnej w komentarzach.
Chętnie przeczytam. Zapraszam również do mojego poprzedniego postu, w którym zawarłam swoje zdanie na temat pierwszej części "Kosogłosa" . Zapraszam do obserwowania! :)
"Niezgodnej" nie oglądałem, książek nie czytałem. Więc ja bardziej bym się cieszył z omówienia chociażby takich klasyków jak "Władca Pierścieni" czy "Hobbit". A co jeszcze możesz zaproponować? Zresztą, to nie jest koncert życzeń :D To Twój blog, więc pisz o tym o czym chcesz. Ja i tak będę czytał z przyjemnością :)
Co do drugiej części "Kosogłosa" to jest lepsza od poprzedniczki, ale i tak mnie rozczarowała. Jakoś nie mogłem wczuć się w ten film i już go nie potrafiłem dobrze emocjonalnie odebrać. Nawet śmierć Prim nie wzruszyła mnie tak mocno jak powinna...
Co do utworu "The Hanging Tree" to również przyznaję, że słuchałem tej piosenki z przyjemnością jeszcze długo po seansie w kinie :)