Informatyka w szkołach? Jak wygląda? Czy to ma sens?

in #pl-artykuly6 years ago (edited)

Zacznijmy od tego, że jestem uczniem który na punkcie informatyki ma konika. W tym wpisie postaram się być obiektywny. Przekażę ci autentyczne zdarzenia, abyś sam mógł odpowiedzieć na pytania postawione w tytule. Wszystko postaram się ułożyć chronologicznie.

Moja pasja do programowania zrodziła się gdzieś w 5 klasie podstawówki i chciałem się tego uczyć zawsze gdy dotykałem komputera między innymi na lekcji informatyki. Jakie było moje zdziwienie kiedy pani nie jako siłą( pod groźbą jedynki ) zmusiła mnie do korzystania i robienia ćwiczonek na stronie gdzie dostawaliśmy ludzika i 4 bloczki: Do przodu, do tyłu i skręty. Czyli jeden z tych projektów do uczenia dzieci programowania. Czyli zostałem odciągnięty od nauki programowania na rzecz bloczków, a więc tak jakbym się cofał w rozwoju.

Druga historia zdarzyła się w pierwszej klasie gimnazjum sytuacja analogiczna tylko, że tym razem zamiast programować kazano mi pisać w Wordzie. Czyli wstawianie tabelek i innych rzeczy. Jednym z kryteriów oceniania była zawartość tego co napisałem, czyli tak DeFacto lekcja informatyki zamieniła się w lekcję języka polskiego. Z moimi umiejętnościami to raczej była godzina marnowania oczu i kolejna lekcja Polskiego ( którego nie lubię ) zamiast nauki tego co lubię . A koniec roku był zakończony testem. Kolejną sprawą było to, że nauczycielka informatyki tak jak w podstawówce była przekfalifikowana z matematyki i szczerze powiedziawszy jej uczniowie byli od niej mądrzejsi ( oprócz Worda i painta )

Nadeszła druga klasa gimnazjum nauczyciel na moje szczęście został zmieniony na informatyka z doświadczeniem i wiedzą, wielkiego fana linuxa. Przez ten czas dowiedziałem się jak postawić linuxa jak się wyrabia kable rj i w końcu zostawiono mnie w spokoju :) i mogłem na luzie programować. Przez ten rok naprawdę się czegoś nauczyłem, tylko dlatego, że ten nauczyciel ma bardzo dużą wiedzę ( Przez niego mam teraz linuxa ), ale również nie zakazywał mi się na lekcji uczyć.

Pojawił się pomysł żebym razem z kolegą poszedł na konkurs kuratoryjny z informatyki. Tak na oko licząc 0.5 zadań to był execel, matematyka i gimp nie było ani jednego pytania co to jest dysk twardy, czy jakaś część komputera. Druga połowa to sieci i pojawiło się jedno pytanie z Html-a. Drugi etap to były głównie algorytmy. Dla mnie programisty rzecz niby normalna, ale przez 6 lat programowania RAZ napisałem algorytm tylko po to żeby nie zapomnieć mojego "genialnego" pomysłu.

Rzecz, którą zostawiłem na koniec. Czyli o uczniach. Jak uczniowie postrzegają informatykę i co z niej wynoszą? Postrzegają ją jako bezsensowną lekcje. Tutaj kilka ich argumentów:

  • Przecież każdy w naszym wieku potrafi pisać w wordzie.
  • Odpowiedź na naukę programowania ( html, scratch ) Na co to komu przecież nie będziemy nigdy programistami ( tak jest z każdym przedmiotem, sam tak twierdzę zakuwając na każdą chemię, bo na każdej musimy mieć kartkówkę... )
  • Kolejną sprawą jest to, że bardzo często nauczyciele za dużo o tej informatyce nie wiedzą. I uczniowie nie mają od kogo się tego uczyć.

Znam wiele więcej ciekawszych tematów niż Word, którymi można moich rówieśników zainteresować. Należy również pamiętać, że nauka informatyki różni się od tej standardowej. Tutaj uczniowie nie są tak mocno kontrolowani przez nauczyciela zwykle uczniowie, są niewidoczni, bo nauczyciel musi patrzeć się w monitor. Ostatnią rzeczą jest stan komputerów, który często jest opłakany.

Dobry nauczyciel nie zmieni tego, że informatyka w obecnej formie jest po prostu nudna dla moich rówieśników co ich jeszcze bardziej odpycha od tego przedmiotu.

Zapraszam cię do dyskusji w komentarzach :) Mikołaj Data

Sort:  

Uczyłem informatyki w szkole przez kilka lat. W gimnazjum (sportowym), liceum, technikum (informatycznym), w szkole branżowej i szkole policealnej dla dorosłych. I sorry, ale jako uczeń masz kiepskie pojęcie jak wygląda nauczani informatyki w szkole. Szkoda, że jesteś utalentowany i Twój talent się marnuje, ale szkoła w każdej dziedzinie zabija talenty.

Wracając do informatyki - nauczyciel nie ma wpływu na nauczane treści. Jest coś takiego jak podstawa programowa i masz obowiązek ją realizować. Co więcej jeśli w gimnazjum nie uczysz Worda i Excela, a Linuksa i zaciskania kabli - możesz mieć poważne problemy.

Nauka bloczków, czyli algorytmika, to podstawa programowania. Uważasz, że się uwsteczniasz, ale to nieprawda. Uczysz się myślenia abstrakcyjnego i myślenia algorytmicznego. Jestem pewien, że potrafiłbym znaleźć kilka problemów na bloczkach, z którymi miałbyś większy problem niż z pisaniem programów w czymkolwiek tam piszesz. Z doświadczenia wiem, że "bloczki" bardzo szybko pokazują który uczeń jest kumaty i z którego można zrobić programistę. Inna sprawa, że algorytmiki jest zdecydowanie za mało w szkole.

Nauka Worda i Excela to podstawa. A dzieciaki w szkole po prostu nie potrafią tego robić. Skończysz szkołę, zechcesz pójść do pracy i nawet CV porządnie nie potrafisz napisać. Dzieciakom się wydaje że jak potrafią stukać w klawisze (a i ta umiejętność powoli zanika, bo dzieciaki chcą klikać w ekran) to znają Worda. Bzdura. Widziałem dziesiątki CV napisanych w Wordzie i lepsze mógłbym napisać w Notatniku. I nie mówię o treści. Excel za to to bardzo złożone i mądre narzędzie. Nawet tutaj możesz programować, ale co z tego jak nie umiesz adresować komórek, albo nie odróżniasz tego co jest napisane w komórce, od tego co się wyświetla w komórce?

Jeśli chodzi o podejście uczniów do informatyki, to jest z tym bardzo różnie. W gimnazjum sportowym wszyscy marzyli żeby być nowym Lewandowskim albo Messim, względnie liczyli na karierę w KSW (serio), komputery i informatyka to była dla nich strata czasu. Za to w technikum miałem do czynienia z bardzo mądrymi i zaangażowanymi uczniami, którzy chcieli się uczyć i nawet po skończeniu szkoły się do mnie odzywają z problemami, albo żeby się pochwalić czy poradzić. Największą krzywdę uczniom można zrobić generalizując. To samo dotyczy informatyki i nauczycieli.

Zupełnie osobną kwestią jest jakość pracowni w szkole. Szkoły są niedofinansowane, sprzęt jest przestarzały, a nauczyciele muszą sami kombinować jak uruchomić/naprawić komputery, często poświęcając na to czas poza lekcjami. Odkąd zacząłem prac w szkole (różnych placówkach) nie było choćby 1 roku, gdzie nie było choć jednej klasy o liczebności przekraczającej liczebność grupy informatycznej wg wytycznych ministerialnych, a o zachowaniu proporcji jednego kompa na jednego ucznia nie wspomnę (a to bo awaria, a to bo przeładowana klasa itp. itd.).

W związku z powyższym, nie mogę zgodzić się z tym co piszesz. Uważam, że brakuje Ci pełnej perspektywy i jesteś w swojej ocenie mocno subiektywny. Nie twierdzę, że nauczanie informatyki w szkołach jest idealne, bo nie jest (być może jest nawet gorzej niż piszesz, ale ten komentarz i tak zrobił się za długi by wnikać w szczegóły), ale Twoje argumenty zupełnie do mnie nie trafiają.

Ja wiem że nie mam pełnej perspektywy. Zgadzam się w stu procentach. Ale chciałem to pokazać z mojej perspektywy.

Mam pełną świadomość tego, że nauczyciela obowiązuje podstawa programowa (prawie każdy z mojej rodziny jest nauczycielem), dlatego napisałem w ostatnim akapicie że dobry nauczyciel tego nie zmieni, że ten przedmiot dla moich rówieśników jest nudny ( mówimy o gimnazjum ) nikt z moich kolegów nie lubił tego przedmiotu. Można mówić, że młodzież nie umie pisać w wordzie. To jest kolejna prawda jedyny tekst jaki ja umiem formatować to kod. Tylko jest umiejętność która powinna być podstawą. Mianowicie szukanie w google. Można powiedzieć, że każdy może wpisać to co potrzebujemy w pole tekstowe. Tylko dużo moich rówieśników tego nie umie. Word (również prawidłowe formatowanie tekstu), Excel można znaleźć w internecie i do tego nie jest potrzebna jakaś specjalna nauka z nauczycielem. Tylko że moi koledzy tego nie umieją.

Chciałbym jeszcze sprostować, że trochę mnie pan nie zrozumiał mój nauczyciel poświęcał mi czas na przerwach. Resztę uczniów na lekcjach katował podstawą programową.

Jeżeli chodzi o algorytmy nie twierdzę że się uwsteczniam (bo mam w planach trochę ich się pouczyć)

Ale chciałem po prostu przekazać kilka z wielu historii związanych z nauczaniem tego przedmiotu. Zamiast nauczać moich kolegów na siłę tego powinno ich się zainteresować. I nauczyciel nie traciłby głosu na krzyczenie na nich, i sam cel czyli nauczenie ich zostaje spełniony.

Pamiętajmy również, że ilu uczniów tyle różnych osobowości. Ale każdego można zainteresować. Wiem to po sobie. Nie nawidze biologii, ale jak pani zacznie coś opowiadać co daleko odbiega od podstawy, ja nabieram chęci żeby uczyć się tej podstawy.

Pozdrawiam

Wczoraj w nocy gdzieś śmignął mi ten post i powiedziałam sobie, że do niego wrócę, no to...

Serio uważasz, że umiecie w Worda tylko dlatego, że potraficie napisać kilka zdań, pokolorować tekst albo wstawić tabelkę? Też sobie całe życie mówiłam, że przecież Word jest taki izi jak wiadomo co, a tutaj guzik prawda.
Poszłam na studia i w krótkim czasie musiałam się nauczyć na nowo całego obrabiana tekstu na pamięć, żeby w czasie wykładu nie tracić czasu na szukanie opcji w programie. Stukanie w cokolwiek nie sprawia, że umiesz obsługiwać Worda.

Zacytuję tutaj znajomego, który ma firmę i często dostaje CV z ambitnym tekstem, że ubiegający się o pracę zna w stopniu dobrym/biegłym MS Office, albo co lepsze Excela i Worda...
"ludziom sie wydaje ze jak umie worda i excela wlaczyc, i zrobic przejscie slajdu w powerpoincie to ma biegla znajomosc natomiast jak ktos na pytanie
"A jak u Pana ze znajomoscia VBA?"
odpowie
"VBA nie znam, ale znam dobrze excela" to juz w ogole jest hit"
"
(pisownia oryginalna)

Niestety szkoła rzadko kiedy pomaga w prawdziwym rozwoju własnych zainteresowań (czy zajmuje się uczeniem tego co lubisz), raczej pokazuje różne dziedziny na elementarnym poziomie, żeby każdy mógł znaleźć coś dla siebie. To, że cieszy Ciebie programowanie i odnalazłeś swoją pasję - gratuluję, ale inni w Twoim wieku wciąż mogą szukać swojego konika. Pamiętam, że sama do końca gimnazjum nie wiedziałam co chcę robić w życiu, dopiero w drugiej klasie technikum odnalazłam coś co mnie kręci.

VBA to coś pokrewnego z CBA? 😉

@lesiopm Myślę że chodzi o język visual basic.

'Brawo Jasiu' ;)

Posted using Partiko Android

Nie mówię że umiem bo nie umiem. Znam te elementy typu tabelka, justowanie czy wstawienie równania. Wszystkie problemy związane z wyszukiwaniem opcji rozwiązywałem przy pomocy wyszukiwarki. I zwyczajnie czas którego zostawało mi dużo chciałem poświęcić na naukę programowania, ale pani wymyślała żebym teraz napisał na nowo to zaproszenie tylko do kogoś innego, czyli naprawdę nic nowego tylko inna treść. Nie widzę w tym sensu.

Zgadzam się z ostatnim akapitem tylko że bardzo często zniechęca mnie i innych uczniów. Przykładem jest chemia. W pierwszej klasie lubiłem. Teraz nie nawidze przez to że pani co tydzień nam kartkówki. To czy polubimy dany przedmiot zależy również od nauczyciela i jego podejście do nas.

Analogiczną tezę możesz postawić dla każdej pasji w odniesieniu do przedmiotu szkolnego.
Rolą szkoły, w której odbieramy edukację podstawową jest zbudowanie podstaw. Wielu uczniów ma do tych działań stosunek negatywny, zylion razy powtarzane "przecież mi to w życiu nie będzie do niczego potrzebne", albo "po co tyle wypracowań pisać/przerabiać Worda - ja już umiem pisać".

Co to za analogie? A na przykład ktoś, kogo pasją jest sutasz, decoupage albo haft też może rzucić narzek, że technika w szkole jest do dupy, bo ani razu nie było nic z decoupage'u, a musiał robić jakąś durną zabawkę z plastikowych odpadów. Albo ktoś, kto pisze opowiadania fantasy albo białe wiersze może narzekać, że na polskim omawiają za dużo dramatów i poetów romantycznych, a jego to nie ciekawi kompletnie. Biologia w szkole podstawowej to były dla mnie nudy i banały, ale od swoich zainteresowań miałam kółko. Sam pomyśl ile na biologii się omawia ekologii, a ja byłam finalistką krajowej olimpiady ekologicznej.
Pasję należy brać w swoje ręce, ale nie lekceważyć tego, co oferuje szkoła, bo ważny jest wachlarz kompetencji.

Młodość jest od tego, żeby się buntować - takie jej prawo. Jednak buntowanie się przeciwko edytorom tekstu czy pisaniu wypracowań na polskim powoduje taki efekt, że danej osobie wydaje się, że umie, a odbiorca wygenerowanych przez nią treści od razu widzi, że jest straszna bieda.
@callorypher już o tym wspomniał. Pisma do potencjalnych pracodawców i urzędów bezwzględnie obnażają "analfabetyzm" edytorski. Wcięcia robione spacją, szalone wyrównania, interlinie niedobrane do wielkości fontów i fantazja w zakresie wyboru fontu, albo w drugą stronę - wszystko do lewej, wszystko Times New Roman 12, interlinia pojedyncza. Ale przecież teraz każdy umie pisać w Wordzie. :) Inne pole obnażające brak umiejętności na poziomie podstawowym to maile rozpoczęte od "Witam", nieumiejętność stosowania form grzecznościowych czy napisania wiadomości o charakterze urzędowym.
A szkoła tego uczy - moja córka ma właśnie na polskim korespondencję elektroniczną.

Należy pamiętać, że sama informatyka jako dziedzina wiedzy jest bardzo bogata . To jest tak jakby na lekcjach matematyki w szkole była tylko geometrai. A tymczasem istnieją osoby które nie potrafią tego worda zainstalować.

Przez 5/6 lat 80% materiału który moja klasa brała to jest word. Ale samo skomplikowanie naszych zadań sięgało najwyżej do tabelek. Nie widzę za bardzo sensu czegoś takiego. Zamiast postarać się przekazać wiedzę taką jak: jak działa komputer, oprogramowanie inne niż program office, co to system operacyjny lub kazać zrobić jakiś referat o nowinkach technologicznych, aby uczniów zaciekawić.

Kolejnym przykładem jest super idiotyczny pomysł prowadzenia zeszytów z informatyki. Zamiast robić notatki w Wordzie i trzymać tych notatek na jakejś chmurze. Młodzież się uczy pisać i jeszcze pleców noszeniem zeszytu nie męczą :)

Odnosząc się do tego, że pani córka ma właśnie na lekcji korespondencje elektroniczną. W moim podręczniku również jest taki temat, ale pani nie wiadomo czemu ominęła ten temat. A może właśnie rozwiązaniem takiego problemu jest przeprowadzanie raz na jakiś czas lekcji worda na zajęciach z polskiego. A lekcje informatyki zostawić do pokazaniu innym podstaw informatyki.

To są niełatwe zagadnienia metodyczne. O każdej dziedzinie wiedzy, która jest przedmiotem szkolnym możesz powiedzieć to samo. Nie jest łatwo jednoznacznie rozgraniczyć, co powinno wejść w zakres podstawowych kompetencji dla wszystkich. Za moich czasów na informatyce więcej czasu poświęcano na "budowę mikrokomputera" i trochę technikaliów, bo uważano, że to jest podstawą. Dziś, kiedy korzystamy z laptopów i większość osób potrzebuje rozróżnić dwa stany: laptop działa/laptop nie działa, wydaje się to już zagadnieniem, które wykracza poza potrzeby konsumenta dóbr cywilizacji. Analogicznie było z egzaminem na prawo jazdy - dawno temu od przyszłego kierowcy wymagano wiedzy o tym jak działają podzespoły auta, bo zakładano, że w podróży zapewne będzie musiał sam usunąć jakieś podstawowe awarie, dziś masz umieć dojechać do serwisu i nikt nie pyta o żadne paski klinowe.
Ponad 90% z nas w życiu po prostu korzysta z osiągnięć danej dziedzny wiedzy (konsumuje), a mniej niż 10% dokłada swoje cegiełki na tych polach (kreuje). Dlatego na polskim gros czasu poświęca się na opanowanie czytania ze zrozumieniem, a nie prowadzi się na przykład warsztatów pisarskich. Na geografii uczy się posługiwania mapą i na to jest położony nacisk, a rysowanie dotyczy tylko prostych planów (co też ma na celu podniesienie umiejętności odczytywania planów i map). Informatyka szkolna prawdopodobnie również pójdzie przede wszystkim w kierunku świadomego korzystania z dóbr, a nie serwisowania sprzętu czy tworzenia oprogramowania.
W nabywaniu umiejętności wyszukiwania, selekcjonowania i zgodnego z prawem wykorzystywania informacji widziałabym potencjał bibliotek szkolnych, które często są też szkolnymi centrami multimedialnymi czy informacyjnymi (była moda na takie nazewnictwo). Nauczyciele bibliotekarze są często absolwentami informacji naukowej i bibliotekoznawstwa i uważam, że powinni prowadzić takie lekcje lub warsztaty - normalnie wpisane w tygodniowy plan zajęć.

Napiszę jeszcze o biologii. Gdy sama chodziłam do szkoły uważałam, że skandalicznie mało jest w programie zoologii systematycznej, ekologii, paleontologii, genetyki. Przecież to megaciekawe, mogłoby zainteresować również wiele moich koleżanek i kolegów. Ale to nie jest obiektywne. Dziś uważam wręcz odwrotnie - że z wielu tematów biologii w klasach siódmej i ósmej (po ostatniej reformie) należałoby zrezygnować na rzecz zagadnień związanych ze zdrowiem i higieną a wynikających z podstaw anatomii i fizjologii człowieka. Ale to też takie moje widzimisię na teraz, może za dziesięć lat jeszcze inaczej na to spojrzę.

Dobrze, że zwracasz uwagę na kwestie realizacji materiału. Jeżeli jeden nauczyciel opuszcza rozdziały podręcznika, a inny nieproporcjonalnie dużo czasu poświęca na edytor tekstu (zapewne ze szkodą dla innych zagadnień przewidzianych na ten etap edukacji), to znaczy, że prawdopodobnie nie zrealizuje podstawy programowej. To poważny zarzut. Polecam zapoznać się z zapisami podstawy dla Twojego etapu edukacyjnego (dostępne online). Jeżeli stwierdzisz braki, to jest to ważny temat do poruszenia najpierw na spotkaniu rodziców z wychowawcą, potem być może z nauczycielem przedmiotu i dyrektorem.
Zeszyt do informatyki to dla mnie osobliwość. Potrzebny był na mioch lekcjach informatyki, gdy stosunkowo niewielu uczniów miało własne komputery, internetu nie było, a gdzieś trzeba było te komendy DOS-a sobie zanotować. :)

Ja nie uważam że programowanie kogoś zaciekawi ja nie mam co się okłamywać. To po prostu za dużo roboty żeby to pojąć.

Moim zdaniem nauka w informatyki w szkole powinna iść w kierunku nauki faktycznego korzystania z komputera (mam na myśli instalacje programów, wyszukiwanie wiadomości w sieci co rozwiązuje dużo problemów) oraz mówienia o tym jak powinno się zabezpieczać swoje dane, że należy uważać na emaile itd. Trzeba pokazać uczniom jakie są firmy w tej branży (przynajmniej te główne). To jest wiedza która im się faktycznie przyda np. przy wybieraniu nowego telefonu.

Ja się przeważnie spotykałem, że osoby pracujące w bibliotece to przeważnie nauczyciele j.polskiego. Oczywiście wiadomo, że nie znam ich wykształcenia, lecz może być tak samo jak z nauczycielami matematyki przekfalifikowanymi na informatyka (Tacy nauczyciele raczej nie posiadają spektakularnej wiedzy na ten temat. Mają ją wrytą na pamięć i nie potrafią jej przekazać uczniom), więc nie wiadomo czy to ma jakiś głębszy sens. Ale podziwiam, nie wpadłem na to.

Z pomijaniem materiału sprawa wygląda tak, że musimy się przygotowywać do egzaminu gimnazjalnego (w szczególności mój rocznik, ponieważ idą dwa roczniki do szkół #dobraZmiana), a więc tak defacto realizujemy te treści które zdarzają się na egzaminie. A i tak po egzaminie większość z nas o tym zapomni co zakuwali bo wiedza zdobyta w taki sposób rzadko zostaje na długo w głowie. Sam ten okres nauki worda (5/6 lat) to była nauka w podstawówce i w gimnazjum, czyli nie nauczał mnie jeden nauczyciel.

Przede wszystkim główną przyczynę takiego stanu upatruje w nauczycielach matmy, którzy najlepiej po prostu znają tego worda i execela.

Znalazłem podstawę programową pozwolę pokazać jaki materiał przerobiła moja klasa (matematyczno-informatyczna):

  • Bezpieczne posługiwanie się komputerem i jego oprogramowaniem - Nie
  • Wykorzystanie sieci komputerowej - Nie
  • Komunikowanie się za pomocą komputera i technologii informacyjno-komunikacyjnych. - Tak, założyliśmy e-maile w podstawówce.
  • Wyszukiwanie, gromadzenie i przetwarzanie informacji z różnych źródeł - Tak, na "super" poziomie znajdź jakąś grafikę, bez poruszenia tego czy to można gdzieś wykorzystać, ale szczegół.
  • opracowywanie za pomocą komputera: rysunków, tekstów, danych liczbowych, motywów, animacji, prezentacji multimedialnych. - Rysunki jedna lekcja gimpa..., Tekst to raczej wiadomo, execel maciupinka
  • Rozwiązywanie problemów i podejmowanie decyzji z wykorzystaniem komputera, z zastosowaniem podejścia algorytmicznego. - Tak, ale uczniowie raczej zero zrozumieli
  • Wykorzystanie komputera oraz programów i gier edukacyjnych do poszerzania wiedzy i umiejętności z różnych dziedzin oraz do rozwijania zainteresowań. - Nie. Chyba, że za rozwijanie zainteresowań można uznać prostego html-a opowiadojącego o zainteresowaniach uczniów (Co raczej chyba było pomysłem mojego pana, żeby zmusić młodzież do nauki, html-a)
  • Ocena zagrożeń i ograniczeń, docenianie społecznych aspektów rozwoju i zastosowań informatyki - Nie!

Więc dużo moich pomysłów się pokrywa z podstawą programową, ale sam sposób realizacji przez nauczycieli jest nieco inny. Usprawiedliwieniem na pewno jest to, że liczba godzin jest dość mała (1h na tydzień, ja miałem 2h bo klasa informatyczna. Więc jak duże braki mają ci bez dodatkowej h informatyki?) Sprawą kolejną jest to, że często uczniowie po prostu grają w gry komputerowe na lekcjach (korzystając z nieuwagi nauczyciela), dostają tzw. wolne lekcje od nauczyciela (Co rozumiem, bo jak czasem nauczyciel odpuści tą jedną lekcją to uczniowie go bardziej lubią co za tym idzie sami uczniowie z tego korzystają bo idą z innym nastawieniem na jego lekcje i więcej się uczą, lub jest taki powód, że te komputery nie działają).

Podsumowując mój długi zagmatwany wywód podstawa niby jest, ale jednak wszystko zależy czy natrafimy na nauczyciela "matmy", który ma mgliste pojęcie o tym co uczy. Czy jednak na informatyka. Zależy również od stanu naszej pracowni. Zależy od klasy. I od tego czy nasz nauczyciel bardzo lubi tabelki ^^.

P.S. Przepraszam, że tak późno ale steem power się skończyło

Rozumiem Twoje rozgoryczenie, ale postaraj się spojrzeć na to z drugiej strony. Ilu w Twojej klasie było gości, którzy interesowali się programowaniem jak Ty? Czy ich poziom był podobny? Nie piszę, żeby równać do najsłabszego, ale wypośrodkować.
A na marginesie zgadzam się z @fervi, na lekcjach "pisania" w wordzie nie uważałeś :)

Wiem o tym. I o to nie mam pretensji. Sam widzę podejście moich kolegów do tego przedmiotu. Ale twierdzę, że ten program ( jak wszystkie w szkole ) jest skonstruowany w sposób nie przemyślany. Lekcje powinny zachęcać moich kolegów do nauki.

To co opisałem to niestey wierzchołek góry lodowej :(

Od razu widać, że nie lubisz polskiego :D Warto poprawić błędy ;)
!tipuvote 0.2

Jeszcze nie ogarnąłem podkreślania błędów na linuxie. Bo mi wszystko podkreśla z góry na dół bo jest na angielski ustawiony😅

Wgraj sobie słownik (myspell-pl) i w Firefox powinieneś mieć (po restarcie) słownik polskiego

Dzięki przyjrzę się temu, ale korzystam z chromium

This post is supported by $0.11 @tipU upvote funded by @fervi :)
@tipU voting service always profitable, instant upvotes | For investors.

Congratulations @miki164! You have completed the following achievement on the Steem blockchain and have been rewarded with new badge(s) :

You received more than 100 upvotes. Your next target is to reach 250 upvotes.

Click here to view your Board
If you no longer want to receive notifications, reply to this comment with the word STOP

Vote for @Steemitboard as a witness and get one more award and increased upvotes!

Congratulations @miki164!
Your post was mentioned in the Steem Hit Parade for newcomers in the following category:

  • Comments - Ranked 5 with 16 comments

I also upvoted your post to increase its reward
If you like my work to promote newcomers and give them more visibility on the Steem blockchain, consider to vote for my witness!

Congratulations @miki164! You received a personal award!

Happy Birthday! - You are on the Steem blockchain for 2 years!

You can view your badges on your Steem Board and compare to others on the Steem Ranking

Vote for @Steemitboard as a witness to get one more award and increased upvotes!