Dlaczego ulegamy i będziemy ulegać wpływowi społecznemu

r5_640.jpg

Mówimy, że człowiek to istota społeczna, której do szczęścia nigdy nie wystarczą przedmioty i elementy przyrody oraz swoje własne towarzystwo. Człowiek potrzebuje innych ludzi, a to oznacza, że nie tylko musi się z nimi liczyć, ale również musi się od nich uczyć. Inaczej nie będzie wiele rozumiał, a także sam nie będzie dobrze rozumiany. Każdy z nas ulega wpływowi innych, ale również sam na innych wpływa, co później niesie określone skutki – wpływ może być dobry i zły, pożądany i niechciany, zachęcający do działania i demotywujący itd. Zastanówmy się teraz nad trzema kwestiami: naśladownictwem, regułami społecznymi i samooceną.

Naśladownictwo

Naśladowanie innych (na początku rodziców i osób najbliższych) to naturalny i bardzo skuteczny sposób uczenia się. Naśladownictwo jest koniecznością, ponieważ pojawiając się na świecie musimy nauczyć się jego reguł, aby sprawnie funkcjonować. W okresie dzieciństwa wiedzę zdobywamy przeważnie od osób starszych i bardziej doświadczonych, a później od tych wszystkich, którzy nią dysponują. W ten sposób uczymy się przez całe życie – świadomie lub nieświadomie.

W sytuacji nowej, zaskakującej, kryzysowej lub takiej, której nie rozumiemy i w której nie wiemy, jak należy się zachować, obserwujemy zachowanie innych ludzi, którzy stają się dla nas źródłem informacji. Zjawisko to nazywamy informacyjnym wpływem społecznym, a polega ono na kierowaniu się w swoim działaniu zachowaniem innych ludzi, których z jakichś względów uważamy za dobrze poinformowanych. Oczywiście możemy się pomylić i źle wybrać wzór do naśladowania lub zostać zmanipulowani przez kogoś chcącego wykorzystać naszą niewiedzę. Warto wziąć to pod uwagę, pamiętając, że gdy akurat jesteśmy w potrzebie, często nie mamy czasu na wnikliwą analizę sytuacji. Wiedza zdobyta w ten sposób może być także bardzo cenna, zwłaszcza jeżeli wyrobimy sobie nawyk jej późniejszego sprawdzania i pogłębiania.

Uczymy się od innych również przez sam fakt wspólnego z nimi przebywania. Mamy naturalną skłonność do dostosowywania się do naszych rozmówców. Obserwując ich, uczymy się m.in. ich gestów, mimiki, sposobu mówienia czy specyficznego języka, a następnie zachowujemy się podobnie, by zyskać sympatię i zaufanie oraz by przemawiać w sposób dla nich zrozumiały, a co za tym idzie, móc się dobrze porozumieć i osiągnąć cel rozmowy. Na ogół postępujemy tak intuicyjnie, bez świadomości tego, co w zasadzie robimy i tego, że uczymy się czegoś istotnego.

Przebywając z kimś długo, będziemy się systematycznie uczyć jego zachowania, języka, przekazywanej przez niego wiedzy i wyrażanych poglądów. Zwłaszcza wtedy, gdy daną osobę będziemy szczególnie lubić i podziwiać. Wtedy również będziemy bardziej skłonni, by wiele z tego, czego się uczymy, przyjmować jako swoje własne nawyki i poglądy. Jednak nawet jeśli nie będziemy zainteresowani przyjmowaniem czyjegoś postępowania i postaw, to długotrwała obserwacja konkretnej osoby może wpłynąć na nasze postrzeganie, myślenie i działanie. Mózg pracowicie gromadzi informacje, niekiedy nawet nimi dręcząc – jak w przypadku nieustannego przypominania sobie nielubianej (a wiele razy słyszanej) piosenki. Czasami możemy być zdziwieni, kiedy w odmiennej niż zwykle sytuacji i wśród innych ludzi złapiemy się na kopiowaniu czyjegoś zachowania.

Reguły społeczne

Normy postępowania (których uczymy się od najmłodszych lat) regulują i ułatwiają nasze życie, ale jednocześnie stwarzają ryzyko ich manipulacyjnego wykorzystania. Przykładem może być reguła wzajemności, mobilizująca nas do odwdzięczenia się w przypadku, gdy coś od kogoś otrzymujemy. W zasadzie już w sytuacji, w której ktoś nas obdarowuje, jednocześnie wpływa na nas, uruchamiając poczucie konieczności odwzajemnienia się. Oczywiście stwarza to ogromne możliwości manipulacyjne i możemy znaleźć wielu chętnych do zaoferowania nam czegokolwiek tylko po to, by móc potem uzyskać dużo więcej (gdy uda się obudzić w nas chęć działania zgodnego z regułą wzajemności). Dobra wiadomość jest taka, że nie musimy podporządkowywać się tej czy innej regule, gdy tylko uświadomimy sobie, że jej wpływ na nas jest celowo wykorzystywany.

Podobną siłę działania ma odwoływanie się do naszych sympatii, moralności, zaangażowania, konsekwencji w myśleniu i działaniu, autorytetów itd. We wszystkich tych przypadkach otrzymujemy informacje, które potrafią silnie na nas oddziaływać, uderzając w bardzo czułe struny. Ważne, by zdawać sobie z tego sprawę.

Często wykorzystywane jest również zjawisko dysonansu poznawczego, polegające na doświadczaniu nieprzyjemnego stanu dyskomfortu, napięcia psychicznego, wywołanego przez jakąś sprzeczność (np. gdy uważamy się za pomocnych, a ktoś wskaże na przypadek naszej obojętności wobec potrzebujących). Ponieważ w naturalny sposób dążymy do zniwelowania dysonansu, jesteśmy narażeni na wykorzystanie tej sytuacji. Przykładowo, ktoś może podsunąć nam sposób zredukowania tego nieprzyjemnego napięcia (gdy np. zaproponuje, abyśmy podzielili się z nim jakimś swoim dobrem – wtedy znów będziemy mogli uważać się za osoby pomocne). Częstą praktyką jest specjalne wywoływanie u kogoś dysonansu poznawczego, by dzięki temu łatwiej wywierać wpływ na daną osobę.

Samoocena

Dążenie do wysokiej i stabilnej samooceny zawsze będzie nam towarzyszyć, ponieważ jako ludzie chcemy czuć się dobrze i bezpiecznie w swojej skórze. Już od najmłodszych lat nasza samoocena będzie związana z interakcjami z najbliższymi osobami. Wpływ innych ludzi na myślenie o sobie będzie widoczny także później. W zasadzie nie da się od niego całkowicie uwolnić. Oznacza to, że jesteśmy szczególnie podatni na wpływ społeczny dotykający delikatnej kwestii naszej samooceny, a im samoocena jest niższa i bardziej niestabilna, tym większe prawdopodobieństwo, że takiemu wpływowi będziemy ulegać.

O jaki wpływ chodzi? O każdy, który bezpośrednio lub pośrednio trafia w czuły punkt naszego obrazu siebie. Jesteśmy na niego narażeni, gdy staramy się zdobyć czyjeś uznanie i sympatię (od czego uzależniamy nasze myślenie o sobie) lub gdy ktoś obdarza nas wielką sympatią i podziwem ("bombarduje miłością"), lecz naprawdę chce wkupić się w nasze łaski, by uzyskać coś dla siebie. Taki wpływ pojawia się też, gdy naśladujemy wybranego idola, licząc skrycie na to, że w ten sposób odnajdziemy siebie i własną receptę na szczęście (w rzeczywistości jednak uciekamy od siebie, próbując być kimś innym). Przykłady można mnożyć, gdyż jest wiele obszarów związanych z samooceną, które łatwo zaatakować. Ktoś może wyprowadzić nas z równowagi, poddając zbyt surowej lub niezasłużonej krytyce, wzbudzając poczucie winy czy wstydu, ośmieszając lub onieśmielając, robiąc zamach na ważne dla nas wartości itd.

Wpływ społeczny ma różne oblicza. Będąc potrzebnym i nieodzownym, bywa również zjawiskiem destrukcyjnym. Jest ściśle związany z uczeniem się i szczególną rolę spełnia w okresie dzieciństwa i dorastania, co dodatkowo może czynić go bardziej niebezpiecznym. Nie możemy uzyskać nad nim pełnej kontroli, jednak możemy skutecznie sobie z nim radzić, poznając i rozumiejąc jego działanie.

Sort:  

moim zdaniem aktualnie społeczeństwo daje tak okropne wzorce, że młodsze pokolenia mają zaniżoną samoocenę i zachowują się karygodnie. skłonność do ulegania wpływom społeczeństwa może być niebezpieczna - dzięki temu łatwo można kontrolować ludzi.
świetny wpis! rzetelne informacje!

Dziękuję! To prawda, problemy z samooceną należą teraz do najczęstszych. Tym bardziej, że towarzyszy im informacyjny chaos, w którym nieraz ciężko się połapać. Pocieszające jest to, że jednak coraz więcej ludzi zdaje sobie z tego sprawę.