You are viewing a single comment's thread from:

RE: ---

in #pl-artykuly7 years ago

Bardzo udana próba przybliżenia tematu. Rozwinę kilka punktów:

  1. Problem konserwacji układu podtrzymywania życia nie zniknie automagicznie po zastosowaniu "sztucznej samostabilizującej się biosfery", a to dlatego, że zarówno "hydroponiczna uprawa roślin", jak i "zautomatyzowane hodowle drobnych zwierząt" nie obędą się przecież bez "ciągłego nadzoru i ogromnego zapasu części zamiennych". Inny jest bowiem cel zastosowania tych rozwiązań - dramatyczne zwiększenie ilości pożywienia otrzymywanej w jednostce czasu, przy surowych ograniczeniach dostępnego miejsca (o czym wspomniałeś). Sam argument "ogromnego zapasu części zamiennych" wygląda jak wzięty z wizji snutych przed kilkoma dekadami i trąci myszką w dobie testów drukarek 3D na Międzynarodowej Stacji Kosmicznej.
  2. Przy deptaniu świętości w recyklingu biomasy pominąłeś wzmiankę o ludzkich odchodach :) Kiedyś był to obowiązkowy punkt takich rozważań, ale "Marsjanin" oswoił szeroką publiczność z tematem :)
  3. Dylemat moralny płodzenia dzieci w izolowanym środowisku jest pozorny. Przez dziesiątki tysięcy lat ludzie płodzili dzieci w izolowanych społecznościach. Wszak dopiero w XIX wieku podróż przestała być przedsięwzięciem graniczącym z szaleństwem, pełnym niebezpieczeństw, niewygód i kosztów tak wysokich, że mogli sobie na nią pozwolić tylko najbogatsi. Od czasu rewolucji neolitycznej przeciętny homo sapiens przez całe życie nie oddalał się od miejsca swoich narodzin dalej niż o dzień drogi na piechotę.
  4. Większość problemów podróży międzygwiezdnych można rozwiązać już dziś, między orbitami Ziemi i Marsa. Już koloniści wysłani na Marsa z biletem w jedną stronę (pomysł najbliższy realizacji na dziś) zetkną się z większością opisanych w tym artykule problemów. Nie potrzeba do tego ani "olbrzymich środków finansowych", ani "współpracy międzynarodowej na wielką skalę", wystarczy determinacja i dobry plan, jak udowodnił pierwszy prywatny statek kosmiczny, który powrócił bezpiecznie na Ziemię 8 grudnia 2010 roku. Nie w tym rzecz przecież, aby spalić górę pieniędzy na jednorazowy wyczyn (program Apollo), lecz by zadomowić się poza Ziemią na stałe.
Sort:  

KapitaniePolaku

3 Coś mi się wydaje, że nie do końca jesteś pewny, jakież to przewinienie pierwsze pokolenie załogantów popełniłoby względem swoich dzieci. Najpierw było o izolowanej społeczności, teraz o dobrym starcie dla własnych potomków. Odpowiem krótko - bezrobocie i bezdomność i głód raczej im nie grozi. Myślę, że kawał ludzkości wziąłby taki start dla potomków z pocałowaniem ręki :)
4 To samo mówiono przez dekady o prywatnych lotach kosmicznych, aż przyszedł człowiek z dobrym planem i determinacją i już dokonał wyczynów nieosiągalnych dla międzynarodowych projektów z ogromnym finansowaniem, jak powrót pierwszego stopnia rakiety na miejsce startu. W tym roku (!) ma dokonać pierwszego prywatnego lotu załogowego, na który czeka inny prywaciarz, którego testowe habitaty krążą na orbicie od ponad dekady. Pierwsze testy rakiety mającej wynieść na orbitę setkę ludzi mają zacząć się w przyszłym (!) roku. Oczywiście droga do lotów międzygwiezdnych jest jeszcze bardzo, bardzo daleka, ale została nakreślona wiarygodna ścieżka na której nie ma mitycznego budżetu (który od czasów Apollo nie chce się jakoś pojawić), ani bezwładu organizacyjnego i opóźnień międzynarodowej współpracy.

Nie wahaj się marzyć z rozmachem :)

Potencjalny problem widział bym w tym, że chyba nie bardzo wiemy jak rozwijał by się ludzi zarodek w kosmosie. Jeżeli będzie sztuczna grawitacja to być może nie będzie to problemem, ale jakoś nie daje mi to spokoju...