Książka w tydzień napisana - Dzień czwarty za mną

in #pl-kultura6 years ago

Witajcie

Kilka dni temu wziąłem urlop na 7 dni aby w tym czasie napisać książkę o tajemnicach branży reklamowej.

4/7 Dzień trzeci za mną.

O czym ta grafomania?
Lektura dla wszystkich przyszłych milionerów.

Każdy zaczynając od Pani sprzedającej rogale po szefa startupu ona znajdzie tam sporo na temat tego jak się reklamować i budować markę. Luźno o tym jakich metod w agencjach używamy, które możecie wykorzystać nawet bez wydania smoczych monet na zatrudnienie domu mediowego.

Czwarty dzień mija właśnie teraz.

=======================

Zwykle jest tak, że po kilku dniach pracy nad czymś, wiemy czego możemy się spodziewać. Po kilku tygodniach życia z drugą osobą często również, ale o tym może kiedy indziej. Wróćmy do projektu. Widzimy czy wprowadzone procedury działają, czy firma z nich korzysta i jak działają w praktyce.

Z książką jest tak samo.

Wszystko idzie wg planu, czytam sobie efekt pracy tych kilku dni i całość prezentuje się nieźle, dlatego wiem że dojadę do końca. Co będzie dalej? Jakiś znajomy na spotkaniu powie: udało Ci się napisać książkę, fajnie, też bym tak chciał - po czym weźmie browara i wróci na kanapę, a mówię o tym dlatego, że często słyszymy to całe życie.

"Farciarz, udało mu się założyć firmę i robi wielką kasę."
To nie jest tak, że mu się udało.

Po prostu jego firma ma pewną metodologię i rozwiązania, które są w tej firmie używane działają. Oczywiście sytuacje losowe, zawiłości, podatki, znajomości mają wpływ, ale w gruncie rzeczy jeśli projekt działa długo i rozwija z sukcesem to skwitowanie tego, w ten sposób, że po prostu mu się udało to zakłamywanie rzeczywistości, swojej i jego. Książkę może napisać każdy bez żadnego problemu, nie robię nic szczególnego, każdy jest w stanie coś napisać, ale czy powinien? Czy ja powinienem?

Zobaczymy.

Nie raz np. w ramach uczelnianych projektów mamy grupę, w której wykonujemy zadanie na zaliczenie. Już po kilku dniach pracy widzimy, że gówno z tego będzie i najwyżej zdamy na pandę czyli: Pan da trzy. Widzimy, że ta grupa nie działa, ale brniemy do końca bo musimy i gdy uda nam się zdać to cieszymy się jak idioci, bo oszukaliśmy system.

Brawo ty, brawo ja.

Konsekwencją tego jest to, że te same mechanizmy stosujemy w życiu, działając bez planu, wiążąc się z kimś kto zupełnie do nas nie pasuje albo zakładając startupy, które nie mają prawa się udać. Mnie oszukasz, wykładowcę oszukasz, mamusię oszukasz, ale życia nie oszukasz...

Jeżeli chcecie coś robić to w internecie jest ktoś kto to zrobił i opisał - Albert Einstein.

Nie próbujcie wynaleźć koła na nowo, gdy nie jest to konieczne, korzystajcie metod innych, które działają albo liczcie, że jakoś to będzie. No właśnie, jakoś czyli jak?

Tyle na dzisiaj Moi drodzy, kolejny wpis jutro.

Wszystkiego dobrego :-)