Uwaga! Czuły barbarzyńca, a smutny - Sixto Rodriguez z Płocka

in #pl-muzyka6 years ago (edited)

Piosenka Pawła Wójcika (śpiew/gitara) i Tomasza Sarniaka (klawisze) dotycząca atrybutów męskości w naszych rozpiętościach geograficznych pt. "Lufa" stwierdza korzystając z parafrazy autora m.in. "Pociągów pod specjalnym nadzorem" Bohumila Hrabala, iż prawdziwy mężczyzna musi być trochę zmarznięty, trochę pijany i trochę trącić uryną. Zatem 14 marca 2019 roku udałem się do Teatru Polskiego w Szczecinie - w grubej kurtce i bluzie, trzeźwy oraz w całkowitym porządku higieny miejsc intymnych i okolic na rzadki koncert - jak kiedyś wspomniał Tomasz Żółtko - "gatunku wymierającego" - poezji śpiewanej. Poezji śpiewanej, która w tym konkretnym wydaniu poruszyła we mnie struny znane, ale z rzadka używane, gdzieś w tych zawirowaniach codziennych nie ma czasu albo zwyczajnie sił pochylać się nad rozdzierającą historią autora obrazu "Krzyk", piekielnej, topionej w wódce rozpaczy Broniewskiego po utracie córki, Anki, a ostatni oktostych Sergiusza Jesienina jest na tyle powiązany z konkretną sytuacją życiową (dość niefortunne określenie), że przypałętać się raczy jedynie w razie śmierci bliskiej osoby. Stąd tak istotny był ten wieczór, kiedy twardy, mocny, lecz potrafiący wkopać się w jakieś niezmierzone pokłady smutku i rozpaczy głos Pawła Wójcika akompaniowany przez gitarę w rękach własnych i podkreślające nastrój dźwięki dobywane z syntezatora przez Tomasza Sarniaka usadził mnie na krześle w kawiarni teatru i bez żadnej litości, z szelmowskim uśmiechem, przystąpił do swojego demonicznie wzruszającego dzieła. 

↑ Paweł Wójcik i Tomasz Sarniak (źródło: Głos Wielkopolski)

Koncert rozpoczęła m.in. piosenka napisana na podstawie obrazu Marca Chagalla "Nad miastem" - utwór o eskapizmie i przeszkodach w jego realizacji, ale też dojmującej samotności. Na jego podstawie można uchwycić część przewodnich tematów, jakie porusza Wójcik w swojej poezji - samotność artysty czy ujmując bardziej ogólnie - człowieka wrażliwego we współczesnym, bezlitosnym świecie cechującym się deficytem duchowości:

"Wiesz chyba serio ja jestem kretyn
Bo zawsze chce mi się płakać
Gdy patrzę w oczy pięknej kobiety
Pustej jak kieszeń żebraka"

P.Wójcik "Nad miastem" 

Szczęśliwie po dwóch otwierających utworach kolejka górska nastrojów poczęła wspinać się nieco ku górze, chyba najsłynniejsza piosenka barda "Koniaczek", co wywnioskowałem po refrenie mruczanym przez publiczność, której znakomita część mogła się wczuć w rolę podmiotu lirycznego humorystycznie przedstawiającego plusy i minusy dojrzałej męskości. "Koniaczek, lansik i dystansik" rozchodziło się nieśmiało, lecz z biegiem czasu nabierało nieco animuszu. Alkoholu jest w utworach Wójcika dużo, ale jego barwy i okoliczności są rozpięte pomiędzy wspominanym w uprzednio przywołanym utworze łykiem koniaczku do kawy, a desperackim piciem w samotności stąpając po brzytwie utraty zdrowych zmysłów - ten drugi typ spożywania ulubionej substancji m.in. bohatera "Żółtego szalika" wyraża "Piosenka ze szkłem":

"Tak to bywa, taki świat
Nie uwierzy pani w to
Że się w jeden dzień wydarzy kilka lat
I tym bardziej się sięga po szkło
Ale wciąż trzyma coś by tu być
Chociaż los sznur zakłada na szyję
I nie jest tak, że chce się wyć, tylko się wyje"

P.Wójcik "Piosenka ze szkłem" 

Innym motywem przewodnim jest rodzina, z przewagą relacji rodzic-dziecko - w wierszu "Mały świat" inspirowanym widokiem starszego człowieka trzymającego za rękę 3-letnie dziecko jest opisane znaczenie tych "baniek", małych światów tak dla ludzi dojrzałych i doświadczonych przez życie, jak i tych, którzy jeszcze mają luksus nieznajomości szorstkości i brudu tego dużego świata. Może jakbym nie znał tego uczucia trzymania małej, radosnej i ciekawej świata istoty za rączkę, moja wrażliwość obeszłaby ten utwór pozbawionym soli łukiem, a stało się inaczej. W innym utworze ojciec życzy sobie, by jego syn "spotkał poetę", co ma ułatwić mu życiową drogę i pozwolić na lepsze tłumaczenie rzeczywistości. Tak się składa, że spotkałem na swojej drodze poetę, toteż te słowa tym bardziej miały we mnie wdzięczne pudło rezonansowe. Trzymaj się tam u góry, Arturze Fryzie! 

Wójcik wraca także w miejsca swojej młodości - ławkę pod blokiem, strych, podwórko stosując przy tym proste obrazy, które zadziwiająco rezonują z jego przepełnionym smutkiem wokalem stając się wyjętą z Prousta magdalenką wywołującą podobne wspomnienia do tablicy pamięci w odbiorcy. Wreszcie niemało było korespondencji z innymi twórcami: "Toasty"czy "Wiele się nie zmieniło" są przepijaniem do panteonu istotnych dla autora tekstu twórców, podobnie jak wspomniane utwory "Nad miastem" czy "Munch", inspirowane malarstwem. 

Co jest fenomenalne i niespotykane - Paweł Wójcik ma w sobie rzadką umiejętność przeżywania na scenie swoich piosenek: mimika, tembr głosu, akcenty, mistrzowskie generowanie wokalem nastrojów - wszystko zdaje się przemyślane, a przy tym prawdziwe i szczere. Nie sposób chyba wyjść z jego koncertu bez jakiegoś uczucia ciężaru emocjonalnego, który trzeba albo zapić albo porządnie wypłakać. Porównanie do Sixto Rodrigueza przyszło mi na myśl, bowiem jego kompozycje "Sandrevan Lullaby Lifestyles" czy "Cause" są pokrewne nastrojem do wielu utworów Wójcika - bije z nich smutek podszyty buntem, bezsilna niezgoda na bezduszność świata, poszukiwanie ciepła i drugiego człowieka - może być on prosty, byle nie był prostakiem. Po Tumy odsyłam do piosenki Pawła Wójcika pt. "Mój Broniewski" i Płocka jako takiego.

Jeśli ktokolwiek z Was zobaczy informacje dotyczące koncertu tego duetu w swojej okolicy, nie szczędźcie czasu, ni środków - warto na tę kolejkę wsiąść, aczkolwiek co wrażliwsi powinni zaopatrzyć się w chusteczki. Dużo chusteczek. 

Poniżej piosenka-korespondencja poświęcona Jackowi Kaczmarskiemu pt. "Wiele się nie zmieniło": 

Sort:  

This post is supported by $2.42 @tipU upvote funded by @sarmaticus :)
@tipU voting service always profitable, instant upvotes | For investors.

Dziękuję, choć nie wiem do końca, czy tam jest przecinek między słowami, czy nie :D

Heheheh chodziło mi o to, że dobra robota :) Pozdrawiam

Tak sobie pozwoliłem zażartować. Cieszę się.

I bardzo dobrze :) poczucie humoru to cenna cecha.

wspaniale jest się czasem tak podrapać w przebudzone, potrącone struny mózgu, które nagle zaswędzą w zapomniany a jedyny sposób;
przypominając kim sie było, o czym sie śniło,
i że nadal istnieje jeszcze jakieś życie pozadomowe

Spodziewałem się podobnego komentarza z Pani strony. Katharsis jest całkowite i dojmujące, idąc na spacerze z Łucją i Piotrem podśpiewywałem im "Mały świat" - KONIECZNIE proszę przesłuchać i dać mi znać, co Pani sądzi. Mój wujek i ciocia słuchają tej piosenki płacząc jak bobry, a z kolei moi rodzice też często ją odtwarzają, by pomyśleć o wnukach. Cóż, może Panowie Paweł i Tomasz wybiorą się kiedyś za Ocean, a póki co zalecam jego piosenki w szeroko pojętych Internetach...