Historyjki pewnego licealisty #6 [Gry fabularne jako źródło inspiracji do pisania opowiadań]steemCreated with Sketch.

in #pl-opowiadania6 years ago

pobrane.jpg

Jak byłem w liceum, moje zainteresowanie zaczęło krążyć wokół gier fabularnych. W bibliotece publicznej pytając o jakąś ciekawą lekturę, otrzymałem śliczną perełkę: Oko Yrrhedesa! Książka spisana piórem wielkiego polskiego fantasty Andrzeja Sapkowskiego, była mała i podniszczona, ale na maksa rozbudziła moją ciekawość światem "Role Play".

Nikt pewnie nie zauważył, że nie było żadnej historyjki od 4 dni :) To nie tak, że już nie mam co przepisywać ze swojego magicznego zeszyciku :) Po prostu chciałem dać wam chwilę wytchnienia.

Jak wcześniej wspomniałem, skończyły mi się historyjki ze świata Neuroshimy, więc sięgnąłem po kanon Fantasy z D&D na czele :) Na rozgrzewkę dowolne wprowadzenie. Dla jednego bądź kilku graczy.

Wchodzisz do karczmy. Jest pełna ludzi, wszystkie stoliki są zajęte. Na prowizorycznej scenie zrobionej z dwóch stołów bard śpiewa swój najnowszy utwór. Wokół stolika ludzie tańczą i wtórują trubadurowi. Spoglądasz w mniej oświetloną część karczmy. Czterech krasnoludów szepcze coś w swoim języku. Potrafisz wychwycić tylko nazwy miejsc, na przykład Dur Kahdur co oznacza, mniej więcej, Góra Wzgórz. Pochodzą stamtąd czy tam się udają? Myśląc czy nie podejść i nie zaczepić krasnoludów, wkońcu Lasy Farandall do których zmierzasz, leżą po drodze. Z zamyślenia wyrywa Cię cicha melodia. Spoglądasz w tamtym kierunku i widzisz kobietę w kapturze, trzymającą lutnie na kolanach. Miękki głos i melodyjny szept, hmmmm... elfka?
"Nie zostaniesz zauroczony
Dopuki muzyka gra
Nie zostaniesz okradziony
Tylko senna to mara
Na nic więc wysiłki
Misternej muzyki
Gdyż nawet korniki
Pokrzyżują Wam szyki"
Wtem rozległ się hałas, a gdy spojrzałeś w tamtą stronę, zobaczyłeś że stół pękł pod ciężarem trubadura. Jeszcze raz spojrzałeś na elfkę, która widząc Twoje pełne zarzutów spojrzenie, odparła z uśmiechem
-Miałam już dość tego naciągacza. Uratowałam kieszenie tym wszystkim głupcom pod sceną.
-Czemu mi to mówisz? Oczekujesz zapłaty? - spytałeś
-Za kogo Ty mnie masz?! - zerwała się na nogi wyciągając sztylet spod płaszcza - Chcesz pożałować tej aluzji?
-Spokojnie, chcę zrozumieć czemu ratujesz wszystkich, a chwalisz się tylko mnie?
-Mam problem z goblinami. Jesteś zainteresowany powyrzynaniem ich? - spytała chowając broń
-We dwójkę za wiele nie zrobimy - odparłeś
-We dwójkę może nie, ale co myślisz o szóstce? - wtrącił się krasnolud nie wstając od stołu.
-Widzę, że już wtajemniczeni. - uśmiechnąłeś się - skoro 4 rozsądnych krasnoludów zgodziło się pomóc, to nie widzę przeszkód.
-Nasza droga wiedzie pod Dur Kahdur - odezwała się elfka
-Moja do Lasu Farandall, ale mogę nadłożyć drogi.
-Dobrze, wyruszamy o świcie! Ja już was pożegnam - spojrzała na Karczmarza, który dochodził odszkodowania za stół, od poobijanego barda - on już więcej nie zagra. - dodała z satysfakcją
-A! Zapomniałabym, dziękuję. - rzuciła na odchodnę
-Nie dziękuj mała. Młoda jesteś, życia nie znasz, a przed nami długa droga - odezwał się krasnolud
-Jestem starsza od Ciebie - uśmiechnęła się i zniknęła na schodach.
-Jak Cię zwą, człowieku? - spytał najstarszy z nich.
-Jestem Gordon z Veluzer
-Jestem Vargaz, a to jest Garag, Holgar i Kazgar.
-Siadaj Gordon, chętnie się napijemy i poznamy lepiej naszego nowego towarzysza - odezwał się Garag
-Barman! Pięć kufli najlepszego piwa! - zawołałeś do karczmarza
-No mały, masz gest. - powiedział Vargaz wyjmując fajkę - opowiadaj!
Karczma coraz bardziej się wyludniała, a piątka towarzyszy przy jednym stole, przekrzykiwała się w opowiadaniu śmiesznych historyjek
-... to ja mu na to! Dziwek to Ty w burdelu szukaj a nie na gościńcu! - wszyscy ryknęli śmiechem nieźle podchmieleni - i tak go oklepałem że wyglądał jak mój świętej pamięci dziadunio. Ani jednego zęba! - zawołał Vargaz, a Holgar ze śmiechu odchylił się do tyłu. Jednak przesadził i spadł z ławki co reszta towarzystwa wprawiło w jeszcze lepszy nastrój. Zaczęły się pijackie przyśpiewki i w swoich pokojach znaleźliśmy się dopiero o świcie. Vismena, bo tak zwano elfkę, nieźle się na nas piekliła, kiedy zobaczyła nasze zapijaczone mordy na schodach. Ostatecznie przełożyliśmy wyjazd na południe i obiecaliśmy, że będziemy szli również w nocy, by zdążyć na czas.


Post napisany dla piniondzuf

Sort:  

Congratulations @luigion! You have completed the following achievement on Steemit and have been rewarded with new badge(s) :

Award for the number of comments

Click on the badge to view your Board of Honor.
If you no longer want to receive notifications, reply to this comment with the word STOP

You can upvote this notification to help all Steemit users. Learn why here!