No właśnie nie. Nawet jeśli coś stanie się milion razy tak samo, to nie ma obiektywnych powodów żeby przypuszczać, że to samo stanie się po raz kolejny.
Sęk w tym, że nie możemy nawet określać prawdopodobieństwa. Nawet jeśli już przyjmiemy dogmat o matematyczności świata, to i tak nie jesteśmy w stanie powiedzieć, czy bardziej prawdopodobne jest poparzenie ręki, czy to, że jednak nic się nie stanie.
Bo prawa fizyki też są wywiedzione z obserwacji empirycznych, a co za tym idzie nigdy nie będziemy mieć pewności czy są one ścisłe. Mogą być matematyczne, ale nie wiemy czy są dokładnie takie jak to wyliczyliśmy. To tak jak z tymi liczbami Fermata. Może istnieje czynnik (np jakieś nieznane oddziaływanie), którego nie uwzględniamy, a który spowoduje, że w pewnym momencie wrzątek przestanie parzyć, bo Ziemia akurat znajdzie się w jego zasięgu.
Ok, rozumiem, więc może by być bardziej ścisłym można mówić: na obecny stan wiedzy, z dużym prawdopodobieństem... ale nadal jesteśmy daleko od dogamtu z cyklu - bo tak chce bóg lub bo tak napisali w świętej książce - a od tego sie wątek zaczął.
Poza tym, chyba nowe prawa fizyki napierw zaobserwowano w cyfrach, a potem udowadniano empirycznie, ale tu mogę coś bełkotać :)
Matematyka jest światem idealnym, mało zabrudzonym i sterylnym - prawdziwe koło czy też kula występuje wyłącznie w cyfrach - w widzialnym świecie nie zaobserwowano ich, chociaż pewnie są kształty mocno zbliżone do matematycznego odpowiednika. Wchodzimy tutaj na bardzo niebezpieczny teren zabawy słowami wyłącznie, przydałby się nam jakiś Wittgenstein :)
Eksperymentalnie nie udowodnisz wszystkich przypadków. Czekam na dowód ścisły ;)
Wszystkich nie, ale gdyby zebrać odpowiednią ilość ludzi można z bardzo dużym przybliżeniem. Oj tam ścisły... Heisenberg zabrania ;)
No właśnie nie. Nawet jeśli coś stanie się milion razy tak samo, to nie ma obiektywnych powodów żeby przypuszczać, że to samo stanie się po raz kolejny.
Dlatego pisałem o stopniu prawdopodobieńska. Idąc w mistykę - nic nie jest prawdziwe, wszystko jest możliwe jak powiadał Hassan Ibn Sabbah.
Sęk w tym, że nie możemy nawet określać prawdopodobieństwa. Nawet jeśli już przyjmiemy dogmat o matematyczności świata, to i tak nie jesteśmy w stanie powiedzieć, czy bardziej prawdopodobne jest poparzenie ręki, czy to, że jednak nic się nie stanie.
Czemu nie?
Bo prawa fizyki też są wywiedzione z obserwacji empirycznych, a co za tym idzie nigdy nie będziemy mieć pewności czy są one ścisłe. Mogą być matematyczne, ale nie wiemy czy są dokładnie takie jak to wyliczyliśmy. To tak jak z tymi liczbami Fermata. Może istnieje czynnik (np jakieś nieznane oddziaływanie), którego nie uwzględniamy, a który spowoduje, że w pewnym momencie wrzątek przestanie parzyć, bo Ziemia akurat znajdzie się w jego zasięgu.
Ok, rozumiem, więc może by być bardziej ścisłym można mówić: na obecny stan wiedzy, z dużym prawdopodobieństem... ale nadal jesteśmy daleko od dogamtu z cyklu - bo tak chce bóg lub bo tak napisali w świętej książce - a od tego sie wątek zaczął.
Poza tym, chyba nowe prawa fizyki napierw zaobserwowano w cyfrach, a potem udowadniano empirycznie, ale tu mogę coś bełkotać :)
Matematyka jest światem idealnym, mało zabrudzonym i sterylnym - prawdziwe koło czy też kula występuje wyłącznie w cyfrach - w widzialnym świecie nie zaobserwowano ich, chociaż pewnie są kształty mocno zbliżone do matematycznego odpowiednika. Wchodzimy tutaj na bardzo niebezpieczny teren zabawy słowami wyłącznie, przydałby się nam jakiś Wittgenstein :)