[L E G O] Moja przygoda z klockami Lego 😎
Cześć, dzisiaj chciałbym się z Wami podzielić kilkoma sentymentalnymi wspomnieniami dotyczącymi mojej przygody z klockami Lego. Nie wiem czym Wy bawiliście za młodu, ale ja nie widziałem poza klockami świata - dostawałem je na każde urodziny, święta, dzień dziecka i inne okazje. I również bez okazji, jak odpowiednio długo i intensywnie męczyłem moich rodziców. Ostatecznie zgromadziłem kilkadziesiąt zestawów, które przechowywałem w olbrzymim kartonie.
Po tym jak podrosłem, klocki powędrowały do jakiś dzieciaków z mojej dalekiej rodziny, i wiele lat zupełnie zapomniałem o tej pasji. Aż do momentu, kiedy pewnego pięknego dnia uświadomiłem sobie, że nic nie stoi na przeszkodzie temu, żebym znowu zaczął je gromadzić, tym razem jako dorosły kolekcjoner.
Jak pewnie się domyślacie, trudno mi przypomnieć sobie wszystkie zestawy które posiadałem, a nawet jeśli wiem, jakie klocki miałem, nie jest łatwo je odnaleźć mając do dyspozycji dane pokroju “czerwone autko wyścigowe”. Na szczęście udało mi się wygooglować część zestawów - możecie o nich przeczytać poniżej!
Pierwsze klocki
Historia z klockami zaczęła się niewinnie. Mając kilka lat, wprowadziłem się z moimi rodzicami do wynajmowanego, ciasnego mieszkanka na przedmieściach Katowic. Tak się złożyło, że za szafkami, które zostawił poprzedni właściciel znalazłem 3 klocki Lego - nie pamiętam dokładnie jakie, ale były to najprawdopodobniej najprostsze elementy 4x2, płaskie 4x1 i 6x1.
Od tej pory, te 3 klocki stały się moją zabawką nr. 1. Wyobraźnia dziecka nie zna granic - budowałem z nich wszystko, od samolotów, przez statki kosmiczne, aż po samochody. Oczywiście, wszystko było bardzo umowne, bo do do żadnej z tych rzeczy moje konstrukcje nie były w ogóle podobne. Rodzice podłapali, że bardzo mi się podoba zabawa klockami, dlatego na któreś urodziny, prawdopodobnie szóste, dostałem taki oto zestaw:
Nazywał się “Pogotowie telefoniczne”. Wtedy jeszcze nie za dobrze kojarzyłem czym jest pogotowie i telefonia, ani jak te dwie rzeczy mogą się łączyć, ale pokochałem mojego wyluzowanego ludka w okularach przeciwsłonecznych i czapce z daszkiem na zabój. Pamiętam, że przód autka ze światełkami i logiem Mercedesa (tak myślę) służył mi przez wiele lat jako podstawa wszystkich motoryzacyjnych wariacji, które tworzyłem.
Wkrótce później, moja kolekcja powiększyła się o pierwszy zestaw Technic. To był taki protoplasta słynnej serii Bionicle. Pamiętam dobrze, że jego złożenie graniczyło dla mnie i moich rodziców z niemożliwością! Figurka miała motyw mocno “bagienny”, co potem wielokrotnie przejawiało się u mnie wyborami właśnie zielonych zestawów Bionicle. Zwróćcie uwagę na krążek, którym mógł strzelać za pomocą elastycznego ramienia! Dacie wiarę, że świecił w ciemności?
”Gwiezdne Wojny” i “Harry Potter”
Początek lat 2000. to naturalnie czas drugiej trylogii Gwiezdnych Wojen. Zafascynowany filmem “Mroczne Widmo” ubłagałem rodziców o zestaw tematyczny (lata później dowiedziałem się, że były to pierwsze Lego na licencji). W moje ręce trafił ścigacz Anakina Skywalkera. Najbardziej podobały mi się “turbiny” silników i ten zabawny robot serwisujący! Zabawne jest to, że beżowe elementy spajające konstrukcje miały być “niewidzialne” na pustynnym tle - lata później Lego poradziło sobie z tym tematem w inny sposób. Szkoda, że nie zachowałem klocków do dziś, mają bardzo dużą wartość kolekcjonerską.
Pierwsze Bionicle - to jest coś, co chciał mieć swego czasu każdy chłopak, którego znałem. Cała seria była inspirowana hawajską mitologią, stąd też wzięły się egzotyczne nazwy zestawów: Tahu, Leva, Mata Nui, Bohrok etc. W moje ręce trafił ognisty wojownik Tahu - jego miecz wydawała mi się najbardziej przekozacka rzeczą, jaką kiedykolwiek widziałem. Z tym zestawem wiąże się jednak bardzo przykra historia; dzień po moich urodzinach (na które był prezentem od ukochanej cioci Patrycji, która włożyła w moje zestawy Lego poważną część swojego życiowego dochodu), moja mama w ferworze porządków nadepnęła jego “maskę mocy”, która delikatnie się ułamała. Jak nietrudno zgadnąć, zabawka bez sprawnej “maski mocy” nie miała jej za wiele - przepłakałem cały dzień z tego powodu! Nigdy jednak nie powiedziałem o tym mamie, chyba nie chciałem żeby zrobiło się jej przykro, że coś mi zniszczyła. Bionicli miałem potem dużo więcej, z każdej edycji wędrowały do mnie jeden czy dwa zestawy.
Były “Gwiezdne Wojny”, musi być i “Harry Potter”. Nie znałem tego filmu ani książki do chwili, kiedy niezawodna ciocia Patrycja obdarowała mnie zestawem “Tiara przydziału”. Trochę trudno było się tym bawić nie znając całego kontekstu historii, ale dzięki temu szybko sięgnąłem po książki i filmy. W zestawie podobała mi się na średniowieczna otoczka i stylistyka, której brakowało mi w moich zapasach.
Największy zestaw
I tutaj dochodzimy do mojej pierwszej komunii. Powiem Wam, że delikatnie przeczuwałem, że wpadną jakieś klocki, ale to co zrobiła ciocia Patrycja przekroczyło moje najśmielsze oczekiwania. Jak już pewnie zauważyliście, wszystkie poprzednie klocki były małych lub średnich rozmiarów - zobaczcie jak duży ten zestaw był! Wielka, podziemna baza z latającym statkiem, samochodzikiem, skalnym potworem, żurawiami i innymi cudawiankami. Pamiętam, że cieszyłem się jak nigdy - zawsze marzyłem o tak dużym zestawie. Fakt faktem, tą wielką skalę robiła głównie masywna podstawa, ale tak czy owak, efekt był dla mnie piorunujący.
Klocki Lego dostawałem jeszcze przez kilka lat, lecz z coraz mniejszą częstotliwością. Te, które wymieniłem, to tylko najważniejsze dla mnie pozycje - być może ktoś z Was również miał je w swojej kolekcji? Jak już wspomniałem, obecnie sam zbieram zestawy z “Gwiezdnych Wojen”, a raczej dostaje je na każdą okazję od mojej wspaniałej dziewczyny @adriannarosiak. Kupuję również klocki na prezenty dla wszystkich dzieciaków w mojej rodzinie - i to jest chyba największa przyjemność, widzieć na ich twarzach tą samą radość, którą przeżywałem wiele lat temu
*Zdjęcia w większości pochodzą z portalu brickset.com
Bardzo fajny post, obudził wspomniania :)
Całe dzieciństwo marzyłam o tych.... (http://lotekbricks.blogspot.com/2003/03/6376-breezeway-cafe.html)
Niestety nie spełnione marzenie :( naszczeście teraz mogę bawić się klockami dzieci :D
Dziękuję za miłe słowa! Ah, stary design Lego - bardzo prosty ale mega uroczy 😀
Ja pamiętam swoje pierwsze lego
To był taki mały zestaw kosmonauta i rakieta/statek kosmiczny.
Pierwszego zestawu lego się nie zapomina :D
Ja miałem króla w konikiem ... stare dobre czasy
Pamiętam jak za kieszonkowe kupiłem zestaw lego ... i to były chyba ostatnie kieszonkowe, bo "hurr durr na głupoty wydajesz" xd
Lego są bardzo rozwijające, na pewno nie są to głupoty 😀 ja też każde pieniądze odkładałem na kolejny zestaw!
Ja mialem kilka zestawow, glownie technik. Nadal je mam, wszystkie czesci w woreczkach. Ostatnio dokupilem kilka nowych zestawow dla siebie, miedzy innymi Volvo spychacz zdalnie sterowany. Jako 35 latek mialem wspaniale 15 godzin budujac go. Wiele sie zmienilo w technic od czasow mojego dziecinstwa, zamierzam dokupic kilka modeli to ponadczasowa zabawka ktora rozwija kreatywnosc i zaden rodzic nie powinien zalowac na nie pieniedzy.
Może jakieś zdjęcie tego volvo? Chętnie zobaczę 😎
Nie mam zdjecia ale mozesz zrobic may wish o tym zest awe Za pare dni. Dzieki Za pomysl
15 godzin, to musiał być konkretny zestaw :D nie wiem jak jest z technicsami dzisiaj, ale zwykłe lego stały się znacznie bardziej skomplikowane - jak widać, to wyzwanie nawet dla dorosłych. Lego to rzeczywiście świetna zabawka!