Odmiennie interpretujemy te różne reakcje katolików na gwałty i pedofilię, niż na nauczanie w szkole i finanse.
Ty piszesz o hipokryzji (zresztą piszesz raczej dyplomatycznie tym razem), a ja tu widzę szansę: katolicy widać nie myślą "stadnie", na zasadzie - jak katolik, to go bronimy! I tu widzę szansę na dialog, na budowanie wspólnych idei z tymi, którzy czasami mówią hierarchii NIE. Bo ewidentnie mają własne sumienie i własne zdanie.
Wydaje mi się, że o wiele bardziej różnimy się strategiami, niż poglądami.