Ukraińcy w polsce - dobrze czy źle ?
Na starcie zaznaczam ze to moja subiektywna ocena :P
Ukraińcy to temat długi i szeroki dla jednego to dobrze i im nie przeszkadza a drugim aż się nóż w kieszeni otwiera, z mojego osobistego doświadczenia niestety nie jestem przychylny temu ,żeby było ich coraz więcej.
Krótka historia :)
Moja doświadczenia zaczęły się kiedy wynająłem sobie mały pokoik na stancji na obrzeżach Poznania było naprawdę miło i spokojnie aż do momentu kiedy właściciel skończył remont w drugiej części domu. Kiedy tylko wprowadziło się tam paru ukrainców zaczęło się robić głośno ale nie było źle po paru tygodniach kiedy zwróciliśmy im uwagę wszystko wróciło do normy. Niestety nie na długo , kiedy wprowadziło się znów kolejne 10 osób do tamtej części domu zaczęło się kiedy próbowaliśmy zwrócić im uwagę na temat np. zachowania reagowali agresją i że oni tak mogą , dochodziło nawet ze wstaje rano idę z praniem do łazienki a tam jeden z ich części domu robi sobie pranie a wszedł sobie bo drzwi były otwarte i myślał ze mógł. Rozumiem raz ale złapałem na takim czymś 3 z nich i 2 razy tego samego delikwenta. Kolejna sprawa hałas mam tego pecha że akurat mam pokój na dole nie daleko drzwi wejściowych do drugiej części domu, ile razy musiałem zamykać okno bo oni gadali sobie , krzyczeli pili tam piwka i palili papierosy o głośnych rozmowach telefonicznych wprost opartych o moje okno , jak by nie widzieli ze okno jest otwarte a może zrobili to z czystej złośliwości? Nie wiadomo. Wniosek nasunął mi się sam ze jeśli jest paru to się dostosowują są przyjaźni ale jeśli jest ich zbyt wielu niestety traktują teren jak swój i próbują narzucać swoje zasady i ignorować te które były narzucone przez właściciela.Przyszedł też czas że lokatorzy nie wytrzymali i się wyprowadzili a można się domyśleć ze na nowe pokoje przyszli nowi wspaniali ukraincy ,którzy od pierwszych dni zaczęła robić bałagan nie sprzątać po sobie itp oczywiście pokazałem regulamin który wisi w kuchni myślicie ze podziałało? Niestety częściowo bo nadal robili syf ale w mniejszej skali dopiero jakieś parę miesięcy zajęło im dostosowanie się. Nie chce mówić ze każdy jest taki , bo nie jest było jeszcze dwóch chłopaków którzy od razu przeczytali zrozumieli i się dostosowali, ale większość poznanych przeze mnie niestety ukierunkowało moją opinie tak ze niestety gdy tylko usłyszę ukraiński niestety automatycznie czuje niechęć...
Kolejny powód niechęci to : język
Nie chodzi mi o to ze mi przeszkadza że ktoś mówi w innym języku , broń boże !! Chodzi mi tu raczej to że przyjeżdża do Polski masa ukrainców ale bardzo mały odsetek umie choć cząstkowo język polski, nie potrafią się dogadać z człowiekiem , ale hoola nie chodzi mi o osoby świeżę które dopiero co przyjechały (choć oni tez powinni coś umieć )ale osoby które są już od 6 miesięcy do 3 lat które spotykałem czy to w pracy czy to gdzieś przypadkowo, które deklarują ze będą tu jeszcze parę lat bądź może zostaną tu na stałe i nie potrafią nawet złożyć zdania po paru miesiącach czy lat spędzonym tutaj.Mam kolegę na roku który jest z Ukrainy jest tu 2 lata i mówi lepiej niż dobrze , z jego opowieści mówi ze prócz prostego kursu który ukończył na Ukrainie nie uczył się polskiego tylko chłonął wiedze od nas dzięki rozmową itp. Powiedział też również ze on tez nie przepada za tym że jest ich tak dużo tutaj ponieważ psują opinie właśnie takimi zachowaniami i wspomniał ze większość z nich nie nauczy się polskiego bo nie chcą ,chcą tylko pieniądze i będą tak długo dopóki pieniądze i prace będą mieli a polaków i kulturę mają "gdzieś" bardzo ruszyło mnie tego typu zdanie.
Mam jeszcze sporo opowieści/doświadczeń/przemyśleń jeśli chcecie to przeleje to tutaj może następnym razem w krótszej skondensowanej formię dzieląc na plusy i minusy itp.
I wybaczcie ze taka litania powstała choć wiem ze i tak za krótko i zbyt niedokładnie następnym razem postaram się lepiej!!
A co wy sądzicie o Ukraińcach? podzielcie się swoją opinią/historiami może macie inne zdanie i macie miłe wspomnienia? zapraszam do dyskusji!! :D
Spędziłem na Ukrainie ponad 2 miesiące i z taką gościnnością i otwartością nie spotkałem się nigdzie indziej. Ludzie chętnie rozmawiali, pytali o różne rzeczy, zawsze wskazali drogę, co więcej po dwóch tygodniach bariera językowa zaczęła się zacierać, języki zaczęły się zlewać w jeden wspólny, naprawdę są bardzo podobne, wystarczy chcieć.
Natomiast punkt widzenia, który przedstawiasz to jest dokładna kalka tego co mówi się o Polakach na przykład w Holandii, gdzie od roku mieszkam. Polecam usiąść z Ukraińcami na flaszkę, na piwo zamiast się dąsać o małe nieporozumienia, które naturalnie muszą wystąpić przy aklimatyzowaniu się w nowym miejscu. Wymiana kulturowa jest fascynująca, a od każdego można się czegoś nauczyć.
Oczywiście, że będą i tacy, którzy przyjechali tylko zarobić i nie mają ochoty ani uczyć się polskiego, ani się integrować, ale to nie jest większość ludzi i na takich zawsze są sposoby. Nie ma co generalizować :)
Pozdrawiam!
dziękuję za komentarz jestem w trakcie jednania się narodów , tłumaczyć rozmawiać sam wyciągam pierwszy dłoń ale jak mówisz nie każdy chce i ma na to ochotę :)
pozdrawiam!
W moim miasteczku obcokrajowców (Ukraina, Białoruś, Mołdawia) zatrudnia kilka większych zakładów pracy. Przeważnie są to młodzi mężczyźni. Zachowują się spokojnie, starają się nie wyróżniać. W swoim języku rozmawiają raczej cicho, w sklepach starają się używać polskiego - zawsze mówią "dzień dobry", "dziękuję", "do widzenia". Część sprowadziła żony i dzieci.
Może jest to specyfika małego miasteczka, gdzie ludzie znają się choćby z widzenia, ale odbieram ich postawę, jako chęć dopasowania się.
Znam również kilka kobiet, które do Polski przyjechały kilkanaście lat temu i mają już polskie paszporty. Świetne, ciężko pracujące osoby. Całowicie zasymilowane, co zresztą potwierdza nowe obywatelstwo.
wow naprawdę chciał bym znać tego typu obcokrajowców ! cieszę się że masz dobre doświadczenia ja niestety nie mam takiego szczęścia.. ukraińcy w pracy to tez temat o którym chciał bym napisać miałem szczęście obserwować ich podczas pracy i 30% odpowiada twojemu opisowi ale reszta ehh napisze o tym kiedyś i jestem ciekaw opisów i opinii innych :)
Myślę, ze kombinatorzy, zadymiarze, osoby często zmieniające pracę wybierają raczej duże miasta, gdzie i rynek pracy jest większy i większa grupa rodaków. W małej miejscowości nie ma co kozaczyć, więc takie miejsca wybierają raczej osoby nastawione na spokojne życie.
zgadzam się z tobą w większych miastach jak kogoś wyrzucą szybko znajdzie sobie pracę gdzie indziej więc im nie zależy.
Uważam, że oni nas by tak miło jak my ich nie przyjęli. Pozdrawiam.
prawda!
Nie mam aż tak dużych kontaktów z Ukraińcami jak ty. Z jedną pracuję, resztę spotykam w McDonaldzie na kasie i gdy wracają z pracy, tzw. obozów pracy :) Mam o nich neutralne zdanie, tych co spotkałem (z niektórymi nawet piłem) byli całkiem okej. To że w maku się z nimi nie mogę dogadać, to też jakoś przeboleję, dużego dyskomfortu mi to nie sprawia, trochę czasami nawet mi ich przez to szkoda, twój post jednak zmienia trochę moje postrzeganie tych osób. Jedyne co u nich mi bardzo przeszkadza, to kult UPA i Bandery. Próbowałem z nimi rozmawiać na ten temat (z tymi, z którymi piłem) i było wyraźnie czuć dziwną atmosferę. I my, i oni zrozumieli, że jeśli będziemy dalej o tym rozmawiać, to sytuacja będzie nieprzyjemna, więc po prostu skończyliśmy temat i piliśmy dalej.
dzięki za komentarz ! cieszę się że nie miałeś takich styczności jak ja ,tak tematy są do nich bardzo delikatne i jeśli nie rozmawia się z kimś kogo się zna to może być różnie zapewniam.
Pracowałem przez wakacje z ukraincami na wiśniach.
Zbytnio nie podobało im się że ja jako 17 letni chłopak zarabiałem więcej od nich bo po prostu więcej zbierałem.
Jeśli chodzi o ich zachowanie w stosunku polaków i innych uczestników zarobku nie było jakieś negatywne, po prostu robili swoje i tyle.
Pewnego dnia zostałem przez ciocię poproszony o jazdę ciągnikiem z przyczepą na której były wszelkiego rodzaju drabiny i tym podobne.
Odzywali się miło i nie robili jakiegoś większego problemu że nie było już dla nich drabiny czy coś.
Cóż możliwe że zależy na jakiego "Ukraińca" się trafi.
Masz rację zależy na kogo się trafi ja naprawdę trafiłem może na czterech którzy byli naprawdę przyjemni i można było i pożartować i porozmawiać na poważnie :)
Pracowałem z 4 ludźmi z Ukrainy w schronisku. Byli bardzo pracowici i zupełnie niekłopotliwi dla otoczenia. 2 z nich było kombatantami wojny z Rosją. Ludzie są różni - Ukraińcy opowiadali o swoich rodakach okradających innych Ukraińców pracujących w Polsce. Im również nie jest łatwo.
Od kolegi ze studiów tez nasłuchałem się jak oni mają tam ciężko żeby cokolwiek załatwić trzeba dać w łapę itp.
Pracuje z Ukraińcami od 3 lat, zdarzały się mendy, ale wśród rodaków też takich nie brakuje, na piwko z nimi nie chodzę, ale nie przeszkadzają mi jakoś strasznie