Piąte przez dziesiąte #1: błyskotliwa panna ze Szczecina cz.2
…Kaśka każe czekać 7 lat na kolejny album…
A w międzyczasie udziela się w różnych projektach, koncertach, pisze teksty i promuje trzy nowe płyty z HEYem.
W 2007 ukazuje się UniSexBlues, gdzie Nosowska rezygnuje ze współpracy ze Smolikiem, a wraca do kolaboracji z Marcinem Macukiem z Pogodno, z którym pracowała przy puk,puk. Kaśka znowu zajmuje się tekstami, ale nie wszystkimi - inny gość z Pogodno, Budyń, pisze dla niej piosenkę Kasitet Romans, a utwór My Faith is Stronger than the Hills jest Kaśkową adaptacją wiersza Emily Dickinson pt. My Faith is Larger than the Hills. Ciekawostką jest, że na albumie gościnnie pojawia się Stanisław Soyka oraz japońska wokalistka Yumiko Ishijima z art punkowego Papaya Paranoia (polecam posłuchać na Spotify!).
Nosowska mówi:
Ta płyta niesie przesłanie: ktoś, kto lubi muzykę, nie powinien się zawężać do jednego gatunku. Formuła ściśle elektroniczna jest dla mnie tematem zamkniętym. Tym razem nie wzbraniam się przed dobrym popem czy R&B, słychać też blues, rock, delikatne nawiązanie do reggae lub techno... To dowód na to, że kocham muzykę. Po prostu.
Przytyk od Czaszi: Mogę bez ociągania stwierdzić, że ten album jest bardziej pogodny (może to zasługa chłopaków z Pogodno 😉). Mamy tu mieszankę elektroniki z rockiem alternatywnym, przeplataną śpiewem/skrzekiem/nuceniem Kasi, która brzmi jakoś tak bardziej szczęśliwie 😊 Jest żywiej, momentami można się pobujać, ale zdecydowanie jest to płyta inna od poprzedniczek.
Rok później na światło dzienne wychodzi Nosowska/Osiecka (N/O). Piosenki Agnieszki Osieckiej w aranżacji Kaśki, Macuka i zespołu UniSexBlues (USB). Inspirowane oryginalnymi wykonaniami kompozycje zostały nagrane w studiu Polskiego Radia Programu III im. Agnieszki Osieckiej. Część z nich powstała już wcześniej, na potrzeby specjalnego koncertu w Teatrze Roma. Płyta dwukrotnie osiągnęła status platynowej.
Cytując Agatę Passent, córkę Osieckiej:
Do piosenek Osieckiej podeszli z pokorą i polotem. Nosowska „zdejmuje“ niepotrzebny lukr w jaki obrosły niektóre przeboje Osieckiej, śpiewa je bez mizdrzenia się, doskonale rozumie tekst, ale interpretuje go bez afektacji. Na płycie dostajemy dużą dawkę niepokoju, jest to płyta o wiecznej tęsknocie, o przemijaniu, o miłości niecynicznej, o pytaniach bez odpowiedzi.(…) Aranżacje zaskakują i dają nowe brzmienie kompozycjom takich mistrzów jak Adam Sławiński, Ptaszyn Wróblewski, Andrzej Kurylewicz. Ta muzyka pulsuje, pełza w nieznanych dotąd kierunkach (np. brzmienie „jazzawe“ i delikatnie symfoniczne wprowadza tu wibrafon) wciąga nas w trans i gorączkę.
Przytyk od Czaszi: Nie jestem znawczynią pani Osieckiej, bynajmniej moim zdaniem trzeba być odważnym, by podjąć się nagrania na nowo klasycznych, starych utworów, przez niektórych uważanych niemalże za „święte”. Kaśce i Marcinowi Macukowi z zespołem chyba się to udało. Melodie potrafią przytulnie otulić, ale zarazem niekiedy czuć mocny niepokój. Za dużo wspólnego z poezją śpiewaną nie mam, aczkolwiek płyta ta przypadła mi do gustu 😊 Fascynujące jest również to, że Nosowska śpiewa piosenki nie swojego autorstwa i wypada przy tym bardzo autentycznie.
W 2011 pojawia się album o tajemniczej nazwie 8. Kaśka ponownie czuwa samotnie nad tekstami, a za muzykę odpowiada Marcin Macuk z niemałą pomocą Marcina Borsa. Płyta prezentuje krótkie nazwy piosenek, za to same utwory są bardziej urozmaicone niż na pierwszych trzech albumach. Usłyszeć możemy smyczki, fortepian, a nawet sekcję dęta, co chwilami przywodzi na myśl muzykę filmową. „Ósemeczka” jest bardziej dojrzała, widać, że Nosowska jest specem od tekściarstwa i czuć, tak mi się przynajmniej wydaje, lekki wpływ poprzedniego albumu z tekstami Osieckiej.
Kaśka tłumaczy:
Dlaczego taki tytuł? Bo Beyonce wydała płytę "4", a 8 to ładna, okrągła liczba, bo dwucyfrowa to jednak byłaby przesada, bez sensu. Dlaczego kciuk na okładce? Bo tak rzadko zwracamy na kciuk uwagę, a jest ważny, niezbędny, no i piękny.
Przytyk od Czaszi: Cóż ja mogę powiedzieć? Lubię tę płytę i wydaje mi się, że jest bardziej zróżnicowana i intrygująca od poprzednich. Mniej w niej trip hopu, a więcej pianinka. Jest melodyjnie, a momentami można popłynąć. Najbardziej umiłowałam sobie piosenkę z bezbłędnym tytułem - Daj spać 😉
Po kolejnych siedmiu latach, w międzyczasie zawieszając współpracę z HEYem, w październiku 2018 na półki sklepowe trafia siódma płyta Nosowskiej o wymownym tytule Basta. Chwilę wcześniej Kaśka kasuje zdjęcia i filmiki z Instagrama, pozostawiając jedynie zdjęcie okładki najnowszego albumu.
Tym razem tematyka jest bardziej osobista, przedstawiona prostymi słowami, zawiera mniej metafor, a więcej dosłowności. Dominują krótkie kwestie i refreny pełne powtórzeń. Katarzyna gra młodzieżowo, nie brzmi wcale jak prawie 50-letnia kobieta. Krzyczy, melorecytuje albo rapuje. Jest melodyjnie, ale na dłuższą metę może być trochę przytłaczająco i monotonnie. Jako ciekawostka: w utworze Boję się możemy usłyszeć Łone, a w Mówiła mi Matka syna Kaśki.
Przytyk od Czaszi: Nosowska serwuje nam obrót o 180 stopni. Z muzyki niemalże filmowej przeskakujemy w tłuste bity i rapsy o codzienności. Jawi się jako nowoczesna kobitka z chwytliwymi numerami do tańców. Choć tematyka raczej do tańca nie pcha… Mnie osobiście trochę zszokowało, gdy pierwszy raz usłyszałam Ja pas!. A jeszcze bardziej jak zobaczyłam Kaśkę w natapirowanych włosach i panterkowych portkach. Nic no, ewolucja, albo raczej, REWOLUCJA!
Nosowska to jedna z artystek, której nie można słuchać jako „coś w tle”. Nie da się. Kaśkę się słucha, chłonie, analizuje. A ona co album zadziwia. Ja mam akurat tak z płytami, że muszę ich posłuchać kilka razy, bo często, za pierwszym po prostu mi nie podchodzą. Tak też było z Kasią. Niektóre kawałki znałam wcześniej, części nie, więc zdecydowałam wziąć na warsztat wszystkie płyty, chronologicznie. Postanowiłam się skupić, wyciszyć wszystko dookoła i posłuchać historii, które ma do przekazania. I widać, stopniowo, z każdym albumem, jak Nosowska dojrzewa, ewoluuje i idzie z duchem czasu. Po tekstach i po muzyce. Przy ostatniej płycie postanowiła się oczyścić i w końcu opowiedzieć o swoich problemach, jako, że ciężko jej było niektóre rzeczy zaśpiewać, to postanowiła je wykrzyczeć lub wyrapować. Od trip hopu, przez smyczki z pianinem po hip-hop i tłuste bity. Zdecydowanie polecam przesłuchać wszystkie twory pani Katarzyny, aczkolwiek nie raz, by odbębnić, ale kilka razy, by docenić.
Na koniec dorzucam kilka utworów, które Nosowska popełniła z innymi wykonawcami. Enjoy!
Pozdrawiam!
Czaszi
Posiłkowałam się Wikipedią, stroną Polskiego Radia, kilkoma oglądniętymi wywiadami oraz oczywiście Spotify.