Rada Zwierząt w czasie Morowego Powietrza
Złe, na które myśl z sercem truchleie narzeka?
Złe, które tuż w momencie, wyplenia Człowieka
BOG wynalazł na karę bezbożności ziemi,
Powietrze - złe, naygorsze, złe między wszystkiemi.
Ta klęska co w dniu iednym świat wyniszczyć zdoła.
Wplątała się raz w ustroń Zwierzęcego koła.
Choć nie wszystkie umierały,
Ale wszystkie chorowały.
Ledwie miał kto wsparcie życia
Od Pokarmu, lub napicia.
Wilk nie wychodził na Czaty
Gdzie Gęś gdzie Pudel wilczaty
Ani Liszka myszkowała,
Ni Charcica Liszkę gnała.
Nie grały Trukawki w Dębie,
Ani na Kopach Gołębie.
Ni Synogarlica wabi,
Jedni zmarli, drudzy słabi.
Pot zimny, zamkniona mowa,
Wzrok ostry, bez siły Głowa,
Gorączka w spieczonym Ciele,
Życia nadziei nie wiele.
Fauni Organiści Leśni,
Śpiewali za zmarłe Pieśni,
Dyanny Satyr Kościelny
Z Chęci podzwonnego dzielny,
Zamiast Rydla, swemi szpony
Kopał groby i bił w Dzwony.
Lew Krol z Przodkow Dziedziczny, Zwierzęcego Państwa,
W tym razie zwołał stany, swoiego poddaństwa.
A że sam poniekąd był w zdrowia złym stanie
W krótkich słowach otworzył Seymowi swe zdanie.
Moi Mości Panowie! Wątpić nie potrzeba,
Iż złe, ktorym giniemy, z Wyroków iest Nieba.
Nie winmy Losow ani w naturze przyczyny,
Szukaymy: nasze tego, są przyczyną winy.
Jeden nam szrodek został uśmierzenia kary,
Kto z nas naygorszy, Nieba, daymy go w ofiary
Wierne albowiem przodkow, świadczą o tym dzieie,
Ze w podobnych nieszczęściach będąc nasze knieie,
Rozgniewane wyroki, Ofiarą błagały,
Za niewinnych winnego smierci w łup dawały,
Dobro publiczne każe, by swego sumnienia
Każdy z sobą uczynił, ścisłe rostrząśnienia.
Tuż wyznał błędy iawnie - Ale że przykłady
Krola, więcey zachęcą a niżeli rady?
Pierwszy wyznam na siebie, w szczerey skrusze serca,
Zem bydlątek niewinnych, był srogi morderca
Bez winy, bez urazy,
Mniey więcey, Tysiąc razy.
Czasem też dla smaku śmiało,
I Pasterki się ziadało,
Jeźli nie chybiam w pamięci,
Ziadłem ich pięć lub więcey.
Skorom więc naywinnieyszy na śmierciem gotowy
Lecz mniemam, że wprzód trzeba, w Sądzie dla Osnowy.
Słuszności: aby wszyscy wyznali swe zbrodnie
By kto z nas naywinnieyszy? Poznać niezawodnie.
Lew skończył - Winny respekt nieco w zadumieniu,
Trzymał zebrane stany, niby w zachwyceniu.
W tym głos Liszka iako chciała
Imieniem stanow zabrała,
Masz serce (rzekła) pełne dobroci!
W czym się oskarżasz to cię nie szpeci
Są to szkrupuły nie przewinienia,
Nie grzechy, lecz Cnoty cienia.
— Co za grzech? wami świadczę się Zwierzęta?
— Jeść niewolnicze i głupie bydlęta?
Owszem pokarmem bydź Twoim Panie!
Jest to Honorem, dla nich w Ich stanie,
Co do Pasterzow, Ci wszyscy warci,
By żywo z skury byli obdarci.
Będąc z rodzaiu tego, co nam prawa,
Wszystkim zuchwale, i bezprawnie dawa?
To Liszka - Poważne czoło
Podchlebcow - toż samo w koło
Stwierdziło. — Przeto winny
Szukano ktoby był inny.
Niedźwiedź że z Ulow wybiiał muchy,
Co wyiadały miody z Pasieki,
Tygrys, że trwożył leśne pastuchy,
Mysz, iż zwiedzała cudze Samsieki,
Wilk, że od wieprzów własne swe zęby,
Szczeki i morde zkrwawiał wśrzod nędzy,
Podobnież inne Rodzaie,
Każdy się winnym daie,
Prawdę rzekłszy i bez śmiechu,
Ktoż z nas bez żadnego grzechu?
Wszyscy w nocy we dnie,
Grzeszemy powszednie.
W tych uwagach Zwierzęta, chociaż grzeszne były,
Za Cnotliwych, niewinnych, iednak się sądziły.
Spoyzrzy Lew w koło - Co prędzey do Osła,
By zaczął Spowiedź, wysyła Posła,
Ktory z daleka, i w smutney minie,
Stał wzgardzony, w bydląt gminie.
Pomne rzekł Osieł że wczora
Łąką bliskiego Klasztora
Idąc - głod wielki - czyli
Czarci mnie skusili,
Trzykroć zerwałem trawy,
Te są życia mego sprawy.
Na to Łotr! Zboyca! Zbrodzień!
Wszyscy krzyczą śmierci godzien.
Wilk zaś iako uczony w Prawie,
Długim Kazaniem dowodził żwawie,
Ze ieść trawę z Cudzey strony,
Grzech, nigdy nie odpuszczony.
Zaczym na Osła wypadł Dekret śmierci,
Zeby go żywcem roztargać na ćwierci.
MAGAZYN WESOŁYCH I MORALNYCH ZABAW
CZYLI ZBIOR GŁADKICH WIERSZOW, DOWCIPNYCH POWIESCI, ZARTOW, ANEGDOTOW, ARYI, PIESNI SWIATOWYCH I INNYCH CIEKAWYCH WYDARZENIOW
W Wilnie 1812 Roku.
Tekst w domenie publicznej.