Z pamiętnika hydraulika cz.1
„Jednak trzeba było poczekać, aż skończysz….”
Mieszkanie w bloku, robimy przeróbki instalacji centralnego ogrzewania (pod ciśnieniem).
Udało się zamrozić rury, ucinam i gwintuje.
Następnie nawijam gwint pakułami i smaruję pastą.
Wychodzę do drugiego pomieszczenia gdzie zostawiłem skrzynkę z narzędziami, biorę co potrzebuję (mufa, korek stalowy i żabki do przykręcenia tego).
Kolega przechodzi obok mnie i mówi że wyłączył zamrażalkę do rur, ja trochę zdziwiony mówię, że przecież powinna chodzić dopóki tego nie skończę. A on że, przecież już mam wszystko przygotowane i muszę tylko przykręcić.
Podchodzę do rurki i jak nie wystrzeli korek z lodu, a zanim woda…
Rzuciłem się aby szybko przykręcić mufę z korkiem…
Moja szybka reakcja sprawiła że nic nie zostało zalane - prócz oczywiście mnie…
Ciuchy mokre , głowa cała mokra…
Ale wszystko inne prawie całkowicie suche… spojrzałem tylko na kolegę, on z uśmiechem na twarzy :
„…hmm faktycznie zamrażalka powinna chodzić dopóki tego nie skończysz…”
„Może herbaty ?”
Pojechaliśmy do małego salonu fryzjerskiego na wymianę podgrzewacza do wody.
Jak to zwykle bywa, podczas pracy – zaproponowano nam herbatę.
No to robimy sobie małą przerwę –wypijamy herbatkę i działamy dalej. Uwinęliśmy się dosyć szybko i powoli zaczynamy pakować narzędzia.
Podchodzi do nas właścicielka salonu :
-Czy moglibyście panowie jeszcze zobaczyć co z umywalką w pomieszczeniu socjalnym, bo słabo woda z niej schodzi ?
-Ok, nie ma problemu.
Wszystkie fryzjerki nagle uciekły z pokoju socjalnego, rumieniąc się przy tym na twarzy (myśleliśmy, że to nasz urok tak na nie zadziałał). Sprawdzamy co z umywalką – woda praktycznie nie schodzi.
Rozbieramy syfon – a tam 8 całych torebek od herbaty i zbita masa fusów od kawy, reszty nie staraliśmy się już identyfikować.
Jakby ktoś to kijem tam upychał.
Wychodząc poinstruowaliśmy Panie o tym czego nie należy wyrzucać do odpływu umywalki - niczego nie należy wyrzucać ;)
Panie – znów czerwone na twarzy, grzecznie podziękowały nam za odetkanie umywalki.
Pożegnaliśmy się i wyruszyliśmy ku zachodzącemu słońcu.
AHOJ PRZYGODO!!!
„Styropianowy fort”
Przyjechaliśmy o 8:00 na budowę domku jednorodzinnego - robić instalacje wod.-kan.
O 8:15 miał być właściciel, aby ustalić z nami szczegóły.
Na miejscu była już ekipa od ociepleń.
Przywitaliśmy się z ekipą i zapytaliśmy, czy już jest właściciel.
Zdziwieni, że ma być, wpadli trochę w panikę. Powodem tego był lekko niedysponowany pracownik, który leżał na kawałku styropianu nie dając oznak życia. Ale panowie zachowali zimną krew, przesunęli kolegę w kąt jednego pomieszczenia i „zabudowali” go paczkami ze styropianem.
Chwilę później przyjechał właściciel, rozmawiał z nami, dokładnie obok „tych” paczek ze styropianem, nieświadomy że za nimi leży skacowany pracownik, ekipy od ociepleń.
Dajcie znać czy to Was zaciekawiło.
Komentujcie.
Moje poprzednie "publikacje":
Wpis o oszuście z OLX, znajdziesz go o --> TU
Wpis z krótkimi historiami z wizyt w przybytkach polskiego NFZ --> TU
"Zwykłe sprawy życia codziennego ciekawie napisane.Na budowie panowie po jednym za zdrowie 🍻
Dzięki za miły komentarz! Mimo że wydaje się że to relikt przeszłości to, jeszcze dużo takich "ekip" które lubią sobie dać w gaźnik :D
Jednym słowem masz wesoło w pracy ;) :)
Czasami aż za bardzo :D
Moze te Panie celowo zapchały odpływ .... hmmm ? :)
Nie wiem, ale byliśmy zaskoczeni to była tak malusia umywalka z krateczką na odpływie. Do dziś nie wiemy jak one te torebki po herbacie w całości tam wepchnęły.
to sprawa dla detektywa ;)
Dobre! Pisz więcej :)