Sejmowa sielanka...
Oglądałem dzisiaj wystąpienie nowego premiera w Sejmie. Pomijając jego wypowiedź, to zastanowiło mnie zachowanie wielu posłów w trakcie i po jego wystąpieniu.
Zauważyłem, że w momencie, kiedy którykolwiek polityk przemawiał, to wielu posłów w tym czasie tego najzwyczajniej nie słuchało.. Można było zauważyć, że ciągle byli czymś zajęci. Robili coś na telefonie, czytali jakieś gazetki, jedli kanapki, spali... DRAMAT DRAMAT DRAMAT. Jedna wielka masakra. Jak komuś brakuje sił na bycie posłem to niech nim nie będzie. Co mają powiedzieć zwykli pracownicy, którzy mają w dniu pracy tylko 15 minutową przerwę na zjedzenie swojego posiłku? Posłowie też mają przerwy w obradach. Wtedy mogą zjeść, czytać internet i co tylko zechcą. Ale nie w trakcie obrad, i to jeszcze w telewizji...
Całkowicie zero powagi i zainteresowania ważnymi dla naszego kraju tematami. Nie jest tutaj istotne ugrupowanie. Opisane zachowania są wspólne wszystkim przedstawicielom obywateli...
Jak widzę takie zachowania, to czuję się zlekceważony jako obywatel... I pomyśleć, że tacy ludzie mają słuchać przyszłych projektów na temat kryptowalut. Niczego nie zrozumieją :/
Nie dotyczy to wszystkich posłów i posłanek, jednak procent takich zachowań jest niepokojąco duży. Nie wspomnę już o frekwencji, bo to jest temat na osobny post.
A po co mają uważać skoro wszystko jest z góry zaplanowane przez prezesa? W sytuacji kiedy mają większość to robią co chcą, a działania opozycji to strata energii. Gdybym był w tej kadencji to w ogóle bym nie jeździł, zrzekłbym się diety i innych przychodów wynikających z bycia posłem na rzecz jakiejś fundacji, a starałbym się działać lokalnie
Na koniec klasyk:
mądrze powiedziane!
Mam wrażenie, że w sejmie jak na studiach - niektórzy przychodzą tylko po ocenę za obecność :)