Nowa postać na dwa sposoby

in #polish7 years ago

Wróciłam z moimi RPGowymi przemyśleniami! Mam nadzieję, że się cieszycie bo tym razem wspomnę o tym jak wiele zależy od kreatywności Mistrza Gry w prowadzeniu gry dla postaci. Miałam plan by jedną i tą samą postać poprowadzili mi dwaj różni Mistrzowie Gry. Mam to szczęście, że mam dwóch różnych pod ręką, a i kolejny by się znalazła gdybym bardzo mocno poprosiła. Wymyśliłam postać cnotliwej panny, która została oddana do zakonu by ją przygotowano na dobrą i czystą partię w jakiejś tam polityce mariaży w okolicy. Taką postacią zaczęłam z jednym Mistrzem Gry. Przy okazji okazało się jak niektóre klasy nie do końca mi pasują w odgrywaniu tej postaci. Nim doszłam do jakiegoś ciekawego momentu w kampanii z drugim MG by móc przerwać i dać mu nową postać do poprowadzenia obejrzałam film i zachciałam zagrać nieco inną postacią.

Zacznijmy jeszcze od tego, że gdy przedstawiłam drugiemu MG(R) koncepcję tej postaci to zakrzyknął, że te klimaty to przecież idealne dla niego a nie dla MG(G) - czyli tego pierwszego Mistrza Gry. Tak więc wcale nie chciał rezygnować z prowadzenia przygody dla takiej postaci, szczególnie, że wydarzenia z innej sesji spowodowały nie mały chaos, który wypadałoby uporządkować.

Tym sposobem z podobnymi acz nie identycznymi postaciami trafiłam do dwóch innych Mistrzów Gry i do dwóch innych kawałków świata. Z pierwszym MG(G) wpadłam zaraz z nieco toksyczny związek z moim strażnikiem, który miał mnie zabrać do innego zakonu. Tym sposobem w ciekawy sposób stałam się częścią brygady śledczych od spraw skomplikowanych. Próbuję też zemścić się na mordercy mojej matki. Ogólnie to sporo wysokiej magii, zamieszania i knucia, a na deser ciąża!

Z MG(R) przeżyłam dopiero dwie sesje i nie mogę wysiedzieć by doczekać do następnej (która odbędzie się za jakiś tydzień). Otóż tym razem moja historia postaci była nieco inna. Tym razem chciałam mieć w jakimś sensie karczmę, a że MG(R) wciąż chciał zachować konwencję mniszki więc w większym stopniu historia postaci i wymyślenie do niej haczyków wziął na siebie. Obie historię przedstawię Wam na końcu. I tu... zaczęło się z grubej rury! Okazało się, że wcale nie jestem tą za którą uważałam się przez całe życie oraz że należę do jakiejś prawie wymarłej szlacheckiej rodziny, a moim "opiekunem" jest biskup, który gustuje w młodych i niewinnych pannach. Ciekawe? O tak! Szczególnie, że sesję rozpoczęłam odbywając karę za zbyt ciche śpiewanie. 

Coś co ja wiedziałam od dawna, ale osoby, które chcą dopiero rozpocząć swoją przygodę z RPGami mogą nie uważać za istotne to sposób prowadzenia MG ma znaczenie. Wiem doskonale, że MG(R) daje się podpuścić i chętnie zabrnie w romantyczne wątki i jest dość plastyczny jeśli chodzi o wspólne wyknuwanie niektórych rzeczy. Daje mi też sporą swobodę działania (chociaż w poprzedniej kampanii nieco się pogubiłam i nie widziałam sensu w obranej drodze i tego jakie ma powiązanie z celem, który miałam do osiągnięcia). MG(G) za to uwielbia knowania, a moim postaciom raczej podrzuca mężczyzn z twardą ręką i później już niechętnie rozwija te tematy. Uznaje, że sporo z wydarzeń psychicznych występuje poza grą. 

No i ja! Ja jeśli prowadzę bardzo lubię skupiać się na sferze uczuć. No cóż, babą jestem i tak mam. Nie przepadam za walkami, ale rozumiem, że są czasem potrzebne. To też niesie za sobą fakt, że muszę się do nich porządnie przygotowywać by miało to wszystko ręce i nogi. 

To plus, że gdy gramy w trójkę (lub większym gronie) każde z nas może mieć własną postać i raz na jakiś czas prowadzić. Dzięki temu nasze kampanie są urozmaicone i nigdy nie wiadomo co wybiegnie zza krzaków. 

Jak będą się rozwijały losy moich postaci mogę Wam opisać jeśli będziecie ciekawi. Tymczasem...

 Constanzia Santoro (MG[G])

 Każdy lubi myśleć, że związek rodziców to coś wyjątkowego i romantycznego. Mnie nigdy nie karmiono takimi rzeczami. Miałam patrzeć na wszystko trzeźwo i oceniać tę historię rzeczowo. Nazwisko miałam po matce, bo i po ojcu mieć nie mogłam. Ten miał żonę i kilkoro już dzieci, ale gdy moja matka znalazła się w okolicy nie mógł oprzeć się jej urokowi. Zakręciła go sobie wokół palca. Doczekała się mnie, ale nie ślubu. Niestety, niedługo nacieszyła się córką. Zazdrosna żona otruła ją. Póki ojciec żył trzymał mnie w okolicy, u kucharki. I znów stało się nieszczęście. Nim weszłam w nastoletni wiek tatuś… nie młody już przecież, opuścił ten świat. Jego żona i dzieci z prawego łoża miały się dobrze. Kucharka ponoć dostała nieco grosza na moje wychowanie, ale uznała, że wygodniej jej będzie odesłać mnie do klasztoru na nauki. Dobrze było posiedzieć czasem nad książką, ale… nie potrafiłam skupić się na cały dzień nad literą prawa i czasem musiałam gdzieś czmychnąć. Lubiłam czasem wymykać się i zbierać ziółka, a i podobały mi się też zajęcia z haftu. Wiedza. Tym mnie karmiono, a ja… wciąż chciałam czegoś więcej. Lubiłam czytać o rycerzach i szermierzach i czasem sama próbowałam walczyć w ten czy inny sposób z… krzesłem lub krzewami. Oj, siostrzyczki czasem prały mi skórę za zniszczenie tego czy owego, ale czy można usiedzieć czasem na miejscu? O nie! Lepiej znać prawo by wiedzieć jak go stosować by z czasem unikać garbowania skóry. Wszystko zgodnie z literą prawa. Obawiam się, że niedługo nadejdzie pora by opuścić przyjazne mury klasztoru i poznać życie, o którym już zapomniałam.

Mirabella Wasserman / von Braun (MG[R])

To było dawno, niewiele z tego pamiętam. Miałam zaledwie 5 lat, gdy spłonęła karczma rodziców. Kochałam ich z całego serca i nie rozumiałam czemu przyjechał po mnie Morre i zabrał mnie od nich do klasztoru. Byłam tam jedną z dziewcząt oddanych na wychowanie.

Nie czułam się dobrze, na równi z innymi. Była zwykłą córką karczmarzy. A teraz? Ledwo skończyłam 16 lat i znów zjawił się Morre. Powiedział wszystkim, że wcale nie jestem Wasserman, a van Braun. Pierwszy raz słyszałam to nazwisko, a już, ledwo nosiłam je 3 tygodnie To już sprawiło mi pierwsze kłopoty. Arda Constanza uparła się by Uprzykrzyć mi życie. Podobno to ze względu na jej atencję względem biskupa de Morre'a. To… dziwne. Sam nie był wiekowy, a jednak zwracał uwagę na bardzo młode dziewczęta. Jak szybko się nimi nudził? Tego nie wiedziałam. Nadarzyła się okazja. Anna wiedziała coś o mojej nowej rodzinie. Wiele słyszała. Chociażby coś o wojnie i martwiła się o swoich. To był świetny pretekst by zaproponować jej zakończenie pobytu tutaj. Niestety, przeorysza zachorowała i Constanza przyłapała Annę i zamknęła ją na pokutę na tydzień. Wezwała też Morre’a i uzdrowicieli. Miałam nieco więcej czasu na przygotowanie do ucieczki, ale… to też znaczyło, że pościg będzie znacznie bliżej niż bym chciała. Same siostrzyczki nie byłyby bardzo dużym zagrożeniem, ale Morre i jacyś uzdrowiciele? Będzie ciężko!

PS. Opis historii Mirabelli jest też połączony ze skrótem pierwszej sesji.


To jak? Ciekawi co będzie dalej?

Sort:  

Do dziś pamiętam jak w Warhammerze 40k wylosowało mi postać kobiecą Barbarella Astra. Kobieta Tech-Priest :D

Czasem przerażają mnie idee losowania postaci. Bardzo trudno czasem przekonać się do czegoś co jest ci narzucane, a z czym czujesz się raczej... słabo.