Minister Tchórzewski: "Podwyżka ceny paliwa o 8 groszy nie wpłynie na koszty życia" [100%]
"Polacy mogą być spokojni o ceny paliw. Opłata emisyjna w wysokości 8 groszy za litr nie spowoduje spadku poziomu życia obywateli" – zapewnia w rozmowie z Radiem Maryja minister energii Krzysztof Tchórzewski.
Z tą wypowiedzią wielu odbiorców na pewno chciałoby dyskutować. Cena paliwa to sprawa istotna, wrażliwa. Dotyka najbiedniejszych, ze szczególnym uwzględnieniem tych, którzy samochodu nie posiadają. Nie chodzi tu tylko o wzrost kosztów funkcjonowania komunikacji miejskiej, ale o tak podstawową sprawę jak żywność, którą trzeba dowieźć świeżą. Koszt paliwa wpływa znacznie i bezpośrednio na koszt warzyw, nabiału, pieczywa czy mięsa. Transportować trzeba wszystko.
Jaki jest prawdziwy cel podwyższania na różne sposoby cen na paliwo? "Szklanymi domami" resortu K. Tchórzewskiego są państwowe samochody elektryczne wraz z infrastrukturą. Uprzykrzanie życia kierowcom jest więc torowaniem drogi do wprowadzenia państwowych samochodów elektrycznych, które w przeciwieństwie np. do aut Elona Muska w specyfice swoich rozwiązań nie mają uzasadnienia rynkowego ani infrastrukturalnego. Ich wprowadzenie wygeneruje nowe koszty i problemy, tak potrzebne żyjącym z "osadu" wydatków państwowych. Samochód Muska w ramach promocji i działalności SpaceX został właśnie wysłany na orbitę Marsa. Stało się to 10 lat szybciej i ponad 10 razy taniej, niż ma to zrobić państwowa NASA, której niemal setka z 400 wystrzelonych rakiet spłonęła zaraz po starcie.
Promocją kontrowersyjnych rozwiązań, np. dotyczących stacji ładowania, zajmuje się silnie związany z partią rządzącą i lokalnym samorządem Paweł Mazurkiewicz. Mieszkańcy mieli okazję wypytać go szczegółowo o proponowane rozwiązania na jednej z debat organizowanych przez studentów UPH w Siedlcach. Pierwszą rażącą różnicą między autem państwowym a Teslą jest to, że stacje ładowania będą korzystały - zapewne w celu zapewnienia zbytu państwowym elektrowniom - ze zwykłej sieci, ale ze specjalnych gniazdek, że domyślnie trzeba będzie je ładować w nocy i że ładowanie nie tylko będzie kosztowało, ale będzie też długotrwałe. Tymczasem sieć stacji szybkiego ładowania (tzw. Superchargerów) od początku była dla użytkowników bezpłatna, a auto ładuje się w takim samym czasie co zwykłe tankowanie na stacji benzynowej. Uzupełniamy bowiem nie akumulator, a zapas wodoru w wodorowych ogniwach paliwowych. Natomiast samochód BMW i3 co prawda korzysta z akumulatora, ale nie wymaga specjalnej ładowarki. Widząc swoją bezkonkurencyjność Tesla Motors wprowadziła opłaty za ładowanie dla nowych użytkowników, co roku przyznając darmową pulę energii zapewniającą zasięg 1600km. Regulacje krajowe zmuszają do pobierania opłaty naliczanej niesprawiedliwie, wedle czasu ładowania, a nie jak w innych krajach - wedle zużycia kWh. Znając podejście aktualnie rządzących, przedsięwzięcia mające przebijać atrakcyjnością produkt państwowy oraz ich użytkownicy mogą spodziewać się kolejnych kłód pod nogi. Mimo to atrakcyjna cena, autopilot, filtr HEPA czy chociażby przyspieszenie albo wygląd stanowią znaczne wyzwanie dla innych producentów. Ciężko stwierdzić, jak w takiej sytuacji elektryczne auto państwowe miałoby w jakikolwiek sposób konkurować z tym prywatnym przedsięwzięciem - a na tę walkę złożymy się wszyscy.
Doniesienia medialne alarmują, iż aby zapewnić zbyt państwowym wyrobom samorządy mają być zmuszane do tego, aby wymieniać swój tabor na napędzany elektrycznie - ale skoro te konkretne, państwowe samochody mają być takie dobre i takie tanie, to po co zmuszać? Samorządy brałyby same, auta cieszyłyby się sprzedażą wśród obywateli, a pan minister mógłby odnotować prawdziwy sukces, zamiast pompowanego. Cóż, widocznie do takich przywykł.
Wszystkie działania rządu można określić jednym słowem - socjalizm.
Działania są jasne i klarowne dla ludzi myślących szerzej, w perspektywie kilkunastu lat w przyszłość i łączących pewne fakty.