Rysy na wyciągnięcie ręki....a jednak...
Tak jak pisałam w moim pierwszym poście chodzenie po górach to moja ogromna pasja. Z racji tego, że na co dzień pracuje w Holandii niestety nie mam zbyt wiele czasu, aby poświęcić się swojej pasji. Jednak z okazji tego, że mamy nowy rok, postanowiłam sobie, że w tym roku razem z mężem wyjdziemy na Rysy. W tym poście chciałam wam pokazać moje zdjęcia z wyprawy, właśnie na Czarny Staw pod Rysami. Ten wspaniały szczyt mieliśmy na wyciągnięcie ręki, pogoda w tym dniu wyśmienita, cudowna widoczność no ale... ale wybraliśmy się zbyt późno by zdobywać tak wysoki szczyt. Z racji tego, że była to druga połowa września, słońce dość szybko chowało się za linią horyzontu. Sama trasa na Czarny Staw pod Rysami w większości nie jest zbyt wymagająca. Obchodzimy dookoła Morskie Oko po praktycznie prostej drodze. "Zabawa" zaczyna się dopiero wtedy gdy obejdziemy całe Morskie Oko.
Czeka nas co prawda krótkie, ale dość wymagające podejście. Można się zgrzać
Ale jak wiecie wysiłek popłaca. Im wyżej tym piękniejsze widoki.
Gdy już uda nam się pokonać ten niezbyt przyjemny odcinek docieramy na miejsce. Powiem wam zrobiło to na mnie ogromne wrażenie. To jest niesamowite, że na wysokości 1583 m.n.p.m. jest staw opleciony dookoła szczytami gór. Cud natury. Stojąc tuż przy stawie, Rysy mamy jakby na wyciągnięcie ręki.
Opuszczając to magiczne miejsce udało nam się jeszcze uchwycić ostatnie promienie słońca.
A to tak na pożegnanie z górami. Na pierwszym planie- Mnich.
Kończąc optymistycznie. Trzymam kciuki za swoje postanowienie noworoczne. Oby udało się w końcu zdobyć wymarzone Rysy....
piękne zdjęcia!
Trzymam kciuki. Uda się :)
Dziękuję bardzo za miłe słowa :)