Afganistan-6 miesięcy, które zmieniło moje życie.

in #polish6 years ago

                                                                    Dzień 5 (10.10.2012)

     

Źródło własne.

Kolejny dzień nicnierobienia. Pobudka, wypad na „miasto”, małe zakupy (w końcu kupiłem golana - 40$ nie jest źle, mogło być drożej). Popołudnie nie różniło się od poprzednich dni…wieczorem natomiast dowiedzieliśmy się, że jutro szkolenie mamy. W końcu!!! Po jego odbyciu, zostaje nam już tylko czekać na wylot do kolejnej bazy. 

Dzisiaj skarbie rozmawialiśmy na skype strasznie rwało powiedziałaś mi ze Krzyśki starają się o dziecko. Może i my też powinniśmy, nie wyobrażam sobie innej matki dla moich dzieci.

Od tej cholernej klimy gardło mnie pobolewa, staram się jakoś zaleczyć: polopiryna S i APAP, zobaczymy czy pomoże...hmmm ale dziwne, nigdy mnie takie rzeczy nie ruszały. Starzeje się ewidentnie.


                                                                         Dzień 6 (11.10.2012)

Kolejny dzień świstaka - pobudka, DiFac, ale nieeee wróć. Od 8.00 już poruszenie w namiocie. Część chłopaków tzn. tych z XI zmiany ( poprzedniej - przypis autora.), zaczęli się zbierać, chyba do wylotu do Manas, tzn wracają do domu do Polski. Zazdroszczę też bym już chciał. W wyniku tego sporo "wozów" (czyt.łóżek) zrobiło się wolnych, wiec długo się nie namyślając, zeszliśmy z gałęzi.

Źródło własne.

Potem śniadanie, zbiórka i na szkolenia.

Dumnie nazwane  pogadanki oficerów na tematy ogólnie znane,  i nie za bardzo interesujące nas żołnierzy. Chociaż muszę przyznać, że kilku rzeczy nie wiedziałem i dla "świerzaków" były na pewno przydatne. Poza tym wyszło kilka idiotycznych spraw. Okazało się, że to, co wykładano nam w kraju przed wylotem, nijak się ma do tego, co przedstawiało SKW ( Służba Kontrwywiadu Wojskowego ). Reasumując, jedni zaprzeczali słowom drugich…i bądź tu człowieku mądry. Szkolenie w dwóch częściach do 13.00 potem od 15.00 -18.00

Czasami się zastanawiam czy dobrze zrobiłem idąc z Nimi na posiłki…Gigo i Jego miłość do jedzenia, przechodzi ludzkie pojecie. Jest tak napalony na to jankeskie żarcie, że zachowuje się jak wieśniak. Chłopaki, którzy pierwszy raz są na misji tak się nie zachowują. Chodzi po siedem razy na stołówkę, żre ile się tylko da. Tragedia. Zależy mi na dobrym imieniu snajperów, powinni na nas patrzeć jak na profesjonalistów, zakapiorów którzy znają się na swojej robocie jak mało kto. Powinni nas podziwiać ale i lekko bać się, czuć dystans. 

Ale jak tutaj maja czuć respekt jak jeden alkoholik, drugi kurwa zachowuje się jak dziecko, ciągle śmiechy, wygłupy, jakieś infantylne komentarze. Jeszcze w miejscach, gdzie każdy widzi i słyszy…to mnie boli i dlatego zastanawiam się czy dobrze zrobiłem zostając "kumplem". Teraz jak zwracam uwagę, posłuch z reguły jest, ale czuję co myślą, że przesadzam, że się czepiam, może! Ale kurwa wydaje mi się, że bycie snajperem, żołnierzem do czegoś zobowiązuje! Ale tak to jest, jak cześć z nich, nie przeszła porządnej żołnierki. Na zmechu (potoczna nazwa piechoty zmechanizowanej uważanej za jeden z gorszych rodzajów wojsk w Wojsku Polskim- przypis autora) nie dostała w kość, nie pobiegała po przysłowiowym polu ehhh szkoda gadać. Pewnie przesadzam, moje sumienie zostało w Polsce. Tutaj mam Kudłatego, ale czy jest obiektywny???

Po szkoleniu szybki wyskok na neta, niestety jakość rozmowy na skype jest tak fatalna, że nie mogę z Tobą skarbie porozmawiać. Czemu piszę  do Ciebie? Mam nadzieje, że to przeczytasz? Czy może dopuszczam taką możliwość? W ogóle po co ja to pisze, coś co jakiś czas temu miało sens teraz wydaje się go nie mieć.

Z nudów czytam książki. Trafiłem na taką, która powoduje u mnie doła strasznego, tęsknie za Tobą kochanie.

Na zbiórce okazało się ze jutro wieczorem wylatujemy. W sumie dobrze, już nie mogę się doczekać bazy docelowej; zacząć  swoją robotę, poukładać wszystko, może czas będzie szybciej leciał, szybciej wrócę do Polski do Ciebie Maleńka.

Wszystko byłoby łatwiejsze gdyby człowiek był kawalerem. Ale nie zamienię życia z Tobą na nic w świecie!

                                                                       Dzień 7 (12.10.2012)


Dzisiaj dzień w którym po raz kolejny dało o sobie znać uczucie deja vu.

Pobudka, żarcie, wymiana kamizelek (jakimś cudem się udało, ale niestety nie jest to zasługa żadnego z oficerów z którymi w tej sprawie rozmawiałem). Pakowanie, kilkugodzinne czekanie na lotnisku, potem przerzut do HERKULESA  i jestem.

Ahhh SHARANA znowu…jest późno, także dokładnie nie widać ale z tego co się zdążyłem się zorientować, baza się cholernie rozrosła, obejrzę ja jutro.

Źródło własne.

Kolejne ścięcie z Błażejem. Kolejny raz podważa mój autorytet. Staram się być obiektywny, kolejny punkt na liście spraw ważnych do poruszenia podczas rozmowy. Dzisiaj wyłączyłem roaming przez własną głupotę. Podobno mamy zostać tutaj co najmniej do wtorku, rozpatruje kupić neta za 25 dolarów, na te kilka dni będzie kontakt z rodziną

Chodzą różne pogłoski o atakach na chłopaków, podobno 3 oberwało porządnie, podobno rotacja do Polski…podobno. Kurwa nic tutaj nie jest pewne. Boję się, że mnie rozwalą i że nie wrócę do Ciebie skarbie, że zostaniesz sama będziesz płakać nad moim grobem. BOŻE pozwól mi wrócić cało i zdrowo.

Strach jest co raz większy, mimo tego, iż zdaje sobie sprawę że żołnierze/faceci mają tendencje do wyolbrzymiania spraw.

                                                                         Dzień 9 ( 14.10.2012)

Kolejny smętny nic nie przynoszący dzień. Na szczęście mam internet, co prawda słaby, gg tylko ciągnie, ale zawsze to inaczej. Stronę można otworzyć, z kobieta porozmawiać. Kupiona karta wsadzona do modemu przywiezionego z Polski, na miesiąc 24$ i proszę kontakt jest. 

Cześć chłopaków dzisiaj zleciała do Ghazni i z nimi nie wiedzieć czemu medyczki….no przecież ich obecność w bazie docelowej jest niezbędna. Ważniejsza niż wsparcie sekcji snajperskiej. Siedzimy dalej kolejna książka zapowiada się całkiem ciekawie.

Żałuję skarbie, że mnie nie ma przy Tobie, ze wszystkim musisz radzić sobie sama. . Tam gdzie powinien być mężczyzna, krzyknąć, postawić sprawę po męsku, jesteś tylko Ty. Człowiek poświecą najważniejsze okresy swego życia, traci chwile których nie da się przeżyć ponownie dla systemu który rucha Cie młotkiem w dupę.

Źródło własne.

 Wszystkie sytuacje oraz postacie, opisane w tym blogu, są tylko i wyłącznie wytworem wyobraźni autora. Wszelkie podobieństwo do prawdziwych osób i zdarzeń jest całkowicie PRZYPADKOWE. Zamiarem autora niniejszych tekstów, nie było obrażanie niczyich uczuć, poglądów czy przekonań. M'D 



Sort:  

This post is supported by $0.22 @tipU upvote funded by @grecki-bazar-ewy :)
@tipU voting service: get instant upvotes + profit sharing tokens | For investors.

Congratulations @muaddib1983! You have completed the following achievement on the Steem blockchain and have been rewarded with new badge(s) :

You received more than 10 as payout for your posts. Your next target is to reach a total payout of 50

You can view your badges on your Steem Board and compare to others on the Steem Ranking
If you no longer want to receive notifications, reply to this comment with the word STOP

Vote for @Steemitboard as a witness to get one more award and increased upvotes!