Krótko o moim wolnym dniu w weekend

in #polish7 years ago (edited)

Miało być o akwarystyce ale z uwagi, że fajnie zaczął się weekend to stwierdziłem, że się podzielę wrażeniami. Przyszedł weekend, który miał być w miarę ładny, więc decyzja rodzinna jedziemy na działkę. Z uwagi, że turnus wakacyjny się zaczął to oczywiście wyjazd z miasta to minimum godzina, kolejny odcinek drogi kolejna godzinka. W czasie drogi, każdy oczywiście trąbi, denerwuję się na innych. Chwila zastanowienia "po co te nerwy, zaczynacie wakacje" ale z drugiej strony taka nasza natura. Waleczny naród, między sobą walczy doskonale. Jak już dojechałem to niespodziewanka, leży drzewo. Płot rozwalony - hmmmm wypoczynek mój chyba się skończył. W punktacji od 0 do 10 moje samopoczucie -13.

20170630_190919.jpg

Przyjechał sąsiad do którego drzewo należy. Dwa lata go nie było ale akurat teraz musiała "męda" przyjechać. Usunąłem drzewo i naprawiłem płot tyle ile mogłem. Sąsiad oczywiście ani "dzień dobry" ani "czy może pomóc", stoi i patrzy jak przez kilka godzin zasuwam. Oczywiście mogłem wezwać policje a później dochodzić praw w sądzie, bo drzewo należy do niego ale bądźmy realistami, prędzej to drzewo spróchnieje a płot zardzewieje zanim odzyskam całe 200zł za płot. Samopoczucie już -20 ale nie poddaje się. Działka, rodzina, ładna pogoda, las, piwo - czego oczekiwać więcej. Po kilku godzinach pracy, czas na chwile relaksu. Psryk - światło, pada korek zasilający, hmmmm, wymiana korka, kolejny pstryk pada kolejny korek, tym razem w skrzynce na zewnątrz. zabawy ciąg dalszy. Telefon do elektrowni, trzy godziny później, korek główny wymieniony, wszystko odłączone. Kolejne kilka godzin poszukiwań co powoduje zwarcie. Kabel wykryty, odłączony. Hurra już chyba na dzisiaj wystarczy - czas się położyć i zapomnieć. Leżę w łóżku, mija 15 sekund i słyszę jak coś biega na poddaszu. Ehhh wstaję - samopoczucie -30, idę na górę, otwieram drzwiczki na poddasze a tam:

Lubię zwierzaki, ale może nie dzisiaj :) kilka tupnięć, kuna ucieka. Szczęśliwy idę na dół do mojego kochanego łóżka. Proszę niech ten dzień się skończy.

Do końca weekendu jeszcze jeden dzień. Strzelajcie co jutro może mnie spotkać? Plaga szarańczy czy może kwaśny deszcz :)

Sort:  

Obstawiam gniazdo szerszeni ;)

A mogłeś zostać w domu i siedzieć przed kompem/telewizorem. Potrzebne to było? :)

Nadal się zastanawiam ale prędzej czy później i tak musiałbym to drzewo sprzątnąć. Po tym weekendzie przydałby mi się drugi aby wypocząć :)

Mogłeś wezwać policję, to by sąsiad chociaż mandat dostał. Dla własnej satysfakcji :)

Chyba nie do końca. To nie było zaniedbanie z ich strony tylko ostatnie gwałtowne burze. Tak czy inaczej, kija w gówno się nie wkłada bo bardziej śmierdzi. Wolałem sam ogarnąć i mieć spokój. Może przez kolejne dwa lata ich nie będzie.