Uprzejmie donoszę, że mój zięć jest wałkoniem
Taką oto perełkę literatury historycznej z 1979 roku znalazłem dziś na oficjalnej stronie osiedla Huby we Wrocławiu. Charakter pisma lekko nieczytelny, ale za to jaki kwiecisty raport! Dzielna Milicja Obywatelska jest instytucją zaufania publicznego, do której stroskany obywatel wyciąga dłoń po pomoc z tym parchem, który nic tylko pije i nie pracuje (nie można go wyrzucić ze 127-metrowego mieszkania, bo jest w nim zameldowany). A córka ma chore nerki (od czego!?) i boi się awantury. Oczywiście do tego świadkowie, podejrzenie choroby psychicznej, zawoalowana prośba do dzielnicowego o wpierdol.
Słowem, niby to ma 40 lat, a czyta się jak nagłówki z Onetu.
Czytam dalej, a tam lekarz zarejestrowany jako pasożyt!
Niezłe :)