Czy Thunderbolt jadł za dużo hamburgerów? - czyli ciekawostki historyczno-lotnicze #7.

in #polish7 years ago
Oraz pytanie numer dwa: czy ten tytuł to już przesada? Dobra, suchary na bok. Dzisiaj chciałbym Wam krótko opowiedzieć o tym dlaczego P-47 był maszyną wyjątkową.

Republic_P-47N-5_three_ship_formation_061020-F-1234P-037.jpg
Republic P-47 Thunderbolt

Każda z większych nacji biorących udział w drugiej wojnie światowej miała wśród swoich sił powietrznych ulubieńca ludu – samolot (przeważnie myśliwiec), który zazwyczaj był udaną konstrukcją, ale przede wszystkim widniał na plakatach, występował w filmach i zajmował miejsce w świadomości zbiorowej jako ten „nasz”. Brytyjczycy mieli Spitfire’a, Niemcy Messerschmitta 109, Japończycy Zero, Rosjanie Iła, a Amerykanie Mustanga. Maszyny te stały się na tyle ikoniczne, że nawet osoby nieszczególnie związane z historią lotnictwa natknąwszy się w krzyżówce na „japoński myśliwiec na cztery litery” nie będą długo się zastanawiały co wpisać.

Naturalnie powstało również wiele innych maszyn, często w podobnie dużej liczbie egzemplarzy, które niejednokrotnie wyróżniały się projektem, były lepsze w niektórych obszarach, czy po prostu przeznaczone do wykonywania „czarnej roboty”. Przykładem, który spełnia wszystkie powyższe kryteria jest Republic P47 Tunderbolt. Wielu pasjonatów lotnictwa amerykańskiego wymienia właśnie tę maszynę, jako swoją ulubioną, mimo że prym w popularności wiódł Mustang. Niczym licealny mistrz boksu, Mustang był podziwiany przez wszystkich, zawsze w blasku sławy, świetnie wychodził na zdjęciach i przyciągał uwagę. James Dean wśród samolotów. Znał go każdy.

p47p51_res.jpg
Thunderbolt (na pierwszym planie) we wspólnym locie z Mustangiem

Był w tej szkole też inny dzieciak. Syn drwala i pracownicy huty. Krępej budowy, nie tak przystojny, ani nie tak wygadany, zwykle w brudnych ciuchach, bez wianuszka adoratorek. Ale jeśli w knajpie dochodziło do bójki, to on był zawsze ostatnim na nogach. Taki właśnie był Thunderbolt. Prawdziwy wół roboczy amerykańskiego lotnictwa drugiej wojny światowej. Szybki, całkiem zwrotny, dobrze uzbrojony, mógł przenosić do 1100 kg ładunku (bomb lub rakiet) i co najważniejsze był wyjątkowo odporny na uszkodzenia, czym zaskarbił sobie sympatię wielu pilotów, którzy mieli okazję latać na P-47.

No dobra, ale wracając do nagłówka – co było takiego wyjątkowego w tej maszynie? Cóż, żeby właściwie odpowiedzieć na to pytanie musimy na krótką (naprawdę!) chwilę pochylić się nad historią projektu Thunderbolta. Dość zabawny jest fakt, że P-47 początkowo miał być lekkim myśliwcem przechwytującym operującym na dużych wysokościach. Dlaczego zabawny? Ano dlatego, że ostatecznie był jednym z najcięższych jednosilnikowych myśliwców, ważąc niemal tyle, co dwa Spitfire’y i przewyższając masą niejeden lekki bombowiec dwusilnikowy.

Skąd więc taka zmiana? W wielu projektach inżynieryjnych, zwłaszcza podczas wojny, w trakcie rozwijania koncepcji zmieniały się założenia. Walki powietrzne nad Europą pokazały, że czasy lekkich, zwinnych maszyn odchodzą powoli do lamusa. P-47 rozwijany był na początku lat 40’ kiedy stało się jasne, że myśliwce potrzebują nie tylko zdolności manewrowych ale również dużej prędkości i przyspieszenia, a także solidnego opancerzenia i samouszczelniających się zbiorników paliwa. W związku z tym masa Thunderbolta zwiększała się stopniowo wraz z kolejnymi zmienianymi modułami.

Doktryna powietrzna USA zakładała opanowanie nieba na dużych wysokościach, co wymagało odpowiednich silników w projektowanych wówczas samolotach. Do P-47 trafił Pratt & Whitney Double Wasp – osiemnasto-cylindrowa, dwurzędowa, gwiazdowa jednostka osiągająca moc od 2000KM do 2800KM w późniejszych wariantach. Kawał silnika.

double wasp_res.jpg
Pratt & Whitney Double Wasp

Tutaj docieramy do sedna sprawy – większość myśliwców z tamtego okresu projektowana była wokół właśnie motoru. To naturalna kolej rzeczy – samolot miał osiągać określoną prędkość na danej wysokości, wspinać się odpowiednio szybko, mieć wymagany zasięg i udźwignąć na pokładzie wystarczającą liczbę karabinów czy też działek i amunicji. To wszystko zapewniała odpowiednio mocna jednostka. Zespół inżynierów pod przewodnictwem Alexandra Kartveliego odpowiedzialny za projekt P-47 wymyślił jednak jak jeszcze bardziej poprawić osiągi samolotu na dużych wysokościach. Pomysł był w założeniach stosunkowo prosty – wpakować w Thunderbolta możliwie dużą turbosprężarkę. Pomyślicie pewnie, że to nic takiego, ot wał, sprężarka, turbina, kilka rurek. To patrzcie na to:

turbos.png
Turbosprężarka P-47

Kiedy pierwszy raz zobaczyłem to zdjęcie, od razu zrozumiałem dlaczego Thunderbolt jest taki wielki. Wygląda to trochę jakby ktoś w zespole projektowym pomyślał: „Hej mamy w kadłubie pełno miejsca, szkoda byłoby to marnować, wypełnijmy cały samolot zespołem napędowym. A, no i trzeba będzie wcisnąć tu jeszcze człowieka”. Ze względu na swoje kształty piloci ochrzcili P-47 niezbyt powabną, ale jakże odpowiednią ksywą – „The Jug” (dzbanek), co jednocześnie było skrótem od słowa „Juggernaut” (niszczyciel, dewastator, nie wiem jak to ładnie przetłumaczyć, żeby nie kojarzyło się z filmami dla dorosłych), które doskonale oddawało możliwości tego potwora. Jak duży jest to samolot możecie przekonać się zestawiając go obok np. Messerchmitta 109. Na szczęście jestem właścicielem obu tych maszyn ;) więc mogę takie spotkanie łatwo zaaranżować.

DSC05265_res.jpg
Bf 109 vs P-47

Tę różnicę można również łatwo zobaczyć tutaj:

2F5gTP3.jpg
Porównanie rozmiarów P-47 (kontur) i innych myśliwców

Prawdziwe bydlę wśród samolotów. Rozmiar Thunderbolta nie pozostawał bez znaczenia w kwestii jego wytrzymałości. Zdarzały się przypadki, że P-47 wracały z przestrzelonym cylindrem, łopatą śmigła, czy brakującym sporym kawałkiem skrzydła.

47-wing_res.jpg
Panie pilocie...

_88521959_fre_009553_res.jpg
...ma pan dziurę w samolocie!

Jaki wnioski płyną z historii Thunderbolta? Nie śmiej się z grubych kolegów, bo będziesz szukał zębów na podłodze. Błyskawicznie zmieniające się warunki starć na niebach drugiej wojny światowej dały narodziny wielu różnym konstrukcjom. Niektóre samoloty były szybkie, inne świetne w walce manewrowej a jeszcze inne górowały uzbrojeniem czy zasięgiem. P-47 nie wiódł prymu w żadnej z tych kategorii, ale jego pomysłowy projekt i niezwykle solidne wykonanie sprawiły, że piloci „Jugów” siadając za sterami za każdym razem słyszeli obietnicę. „Jesteś bezpieczny” - zdawały się mówić te wielkie maszyny - „Ze mną wrócisz do domu.”

I zazwyczaj wracali.

Źródła:
http://historylink101.com/
https://www.reddit.com/r/HistoryPorn/comments/492ahg/lt_edwin_wright_shows_off_the_damage_to_his_p47/
https://www.worldwarphotos.info/gallery/usa/aircrafts-2-3/p-47-thunderbolt/
https://www.reddit.com/r/Warthunder/comments/4pk4m2/p47_thunderbolt_size_comparison/
https://www.reddit.com/r/Warthunder/comments/39qhby/the_innards_of_a_p47_this_turbosupercharger_is/
http://blog.daum.net/vineclub/18
http://www.mission4today.com/index.php?name=ForumsPro&file=viewtopic&p=122890
oraz wikimedia

Sort:  

Dopisuję do bota, takie posty powinny dostawać większe upvote

Zgadzam się, świetny tekst, zwłaszcza to porównanie Thunderbolta do ostatniego na nogach podczas knajpianej burdy mnie ujęło.

Dzięki Panowie za miłe słowa :)