Hayek, Denacjonalizacja pieniądza. Recenzja

in #reakcja5 years ago (edited)

Dziękuję uprzejmie wydawnictwu Animi2 za przesłanie mi tej książki do recenzji. Nie jest to moje pierwsze spotkanie z Hayekiem, więc byłem przygotowany na dość ciężkie pióro. O dziwo pierwsza połowa książki jest napisana niezwykle lekko, dopiero później człowiek zaczyna mieć wrażenie, że niektóre kwestie są niepotrzebnie tak skomplikowanie zapisane. Dodać do tego, że wybitny austriak (celowo małą literą, bo chodzi o szkołę ekonomiczną) zaczyna się powtarzać, a dopadnie człowieka wrażenie, że nie do końca przemyślana była struktura pracy. Ale to nic, bo treść jest ważniejsza, plus przecież nie czytałem oryginału – nie wiem więc, czy te późniejsze zgrzyty to wina Hayeka, czy może tłumacza.

A propos tłumacza, to polecam przeczytać jego wstęp. Jest całkiem interesujący i przyczepić mogę się do tylko jednej rzeczy: wymienia wielkie marki epoki cyfryzacji, snując apokaliptyczną wizję, że nie mają sobie równych i że ich monopol może być dla nich groźny. A tak jakoś zapomniał, że przed Facebookiem był MySpace, również kiedyś wielki monopolista. Kto dziś jeszcze pamięta o tym portalu? A no właśnie. Toteż zrównywanie monopoli naturalnych ze sztucznymi jest niezbyt poważne. Największym zagrożeniem dla wolności jednostki było i zawsze będzie państwo, organizujące konflikty, wojny i kradzieże na skalę przemysłową.

Pozostając jeszcze w sferze formy, to książka jest wydana przepięknie. Przykuwająca wzrok okładka, estetyczny układ tekstu, przyjemny, jakościowy papier – jak już drukować książki, to tylko takie!
Do oryginału dołączonych było 10 zagadnień do "dyskusji" ułożonych przez bodajże pierwszego wydawcę tego tytułu i tutaj również się znajdą. To coś w stylu ćwiczeń w podręczniku szkolnym na końcu tematu. W sumie dobra rzecz, dla utrwalenia i pogłębienia treści.

No właśnie, to co z tą treścią? Jak sam tytuł wskazuje, Hayek snuje teoretyczne rozważania na temat odebrania państwu monopolu na emisję pieniądza. Opisuje takie zalety tego rozwiązania, jak np. uniknięcie inflacji i cykli koniunkturalnych, czy też uodpornienie się danej wspólnoty politycznej na międzynarodowe naciski, bo nawet gdyby była rządzona przez prawych ludzi, nieokradających swoich obywateli, to wciąż mogłaby zostać jakoś przymuszona do udziału w tym przestępczym procederze.

Ciekawe jest to, że o ile uważał, że w momencie pisania tej książki nie było bezpieczniejszego systemu, niż standard złota, to opisuje, jakby działała emisja prywatnego pieniądza fiducjarnego (czy to trochę nie oksymoron? – można by spytać). Autor uważał, że konkurencja to lepsza metoda wywierania presji na emitentach do utrzymywania stałej wartości waluty, niż zobowiązanie jej wymienialności waluty do złota plus jest tańsza od skupowania i przechowywania metali. Po prostu bank indeksowałby swoje konta we własnej walucie. "Mogłoby się to wydać szokujące, ale przecież to od prawie wieku robią banki centralne. "Ich pieniądze są wymienialne dokładnie do niczego.
By utrzymać kontrolę nad obiegiem waluty, bank będzie musiał oprzeć lwią część swojej działalności na pożyczkach krótkoterminowych, by móc szybko zredukować ilość wyemitowanej waluty. Jeśli byłby znany z szybkiego działania i utrzymywałby stałą wartość, to rósłby popyt na jego walutę, bo gwarantowałaby ona podmiotom rynkowym bezpieczne warunki funkcjonowania; większą stabilność cen i mniej błędnej alokacji zasobów.

Wątków jest jeszcze parę, rzekłbym dość sporo, jak na tak krótką książeczkę, ale zapoznajcie się z nimi sami. Raz, że jest trochę ciekawostek historycznych i znalazła się nawet dygresja metodologiczna, a dwa – jest to praca na swój sposób prorocza, bo Hayek opisał coś, co częściowo jest dziś realizowane przez kryptowaluty. Także czapki z głów i do lektury!

8/10

Wrzuciłem to najpierw na LC:
https://lubimyczytac.pl/ksiazka/4906125/denacjonalizacja-pieniadza/opinia/55076465?#opinia55076465

Sort:  

Komentarz nie związany z powyższym lecz przeszłym tekstem:
Przyznam, iż nadal nie rozumiem, czemu nie zgadza się Pan ze stwierdzeniem "egoizm to dbanie o swój życiowy interes", definiując go samemu (o ile dobrze pamiętam): "egoizm to nadmierne dbanie o swój interes; nadmierne, gdyż dopuszczające krzywdzenie innych". Czy aby Pana ocena, nie jest wystawiana z perspektywy już wcześniej przyjętego altruizmu? Czy jest to choćby zbliżone do obiektywnej analizy?

Racjonalny egoizm Rand to nie jest potocznie rozumiany egoizm i nie ma w nim miejsca na krzywdzenie innych (w sensie inicjacji agresji lub jej realnej groźby). Potoczna definicja egoizmu nie ma nic wspólnego z przyjęciem żadnego altruizmu. Nie ma tu żadnego wynikania.

Pytałem o potoczną definicję egoizmu, czy tą jaką mi raz Pan podał? Tak, egoizm Rand to nie egoizm większości. Większość uznaje, iż egoizm skutkuje zazwyczaj krzywdzeniem ludzi, Rand iż krzywdzenie innych jest zazwyczaj niekorzystne dla jednostki, zatem nie egoistyczne. Czy myślenie o sobie zawsze skutkuje czynem nam rzeczywiście korzystnym? Czy większości ludzi, uznając (przez nich rozumiany) egoizm za zły, nie odwołuje się od razu do altruizmu, zamiast starać się ocenić egoizm z pozycji ani egoisty ani altruisty?

" Czy myślenie o sobie zawsze skutkuje czynem nam rzeczywiście korzystnym."
Nie, bo nie jesteśmy nieomylni.

"Czy większości ludzi, uznając (przez nich rozumiany) egoizm za zły, nie odwołuje się od razu do altruizmu, zamiast starać się ocenić egoism z pozycji ani egoisty ani altruisty?"
Oczywiście, że nie. Przykładem są wyznawcy etyki personalistycznej, uważającej za wartość dobro osobowe. Na gruncie etyki personalistycznej potępia się altruizm jako służenie jakiemuś abstraktowi, zamiast patrzenia na realne dobro konkretnych osób. Krytykę altruizmu z pozycji personalistycznych-katolickich można przeczytać np. u ojca Bocheńskiego, znanego logika, w książce "100 zabobonów".

To był przykład po stronie ludzi uważających pomaganie innym za coś pozytywnego. Można też być człowiekiem nie posiadającym żadnej przemyślanej filozofii i potępiać zachowania potocznie egoistyczne jak np. śmiecenie albo korupcję, a nie uważać przy tym, że jednostka jest coś winna innym.