Nanga Parbat…
Cały dzisiejszy dzień przesiedziałem na twitterze, wyszukując informacji o akcji ratowniczej #NangaParbat. Świadomie nie śledziłem głównych stacji, bo wiedziałem, że działają z opóźnieniem kilku godzin, w najlepszym wypadku kilkudziesięciu minut. Przez cały dzień na przemian dostawałem gęsiej skórki i oczy zaczynały mi błyszczeć.
W pewnym momencie, zdałem sobie sprawę, że Adam i Denis robią coś niesamowitego. Wejść po pionowej ścianie w 3,5 godziny czy tam 4,5 godziny, kiedy to na początku dawali im 15 godzin aby tego dokonać. SZOK!!! A potem kolejne 15 godzin, aby dotrzeć do Mackiewicza!!
(c) Źródło: tvn24.pl, Guilhem Vellut/Flickr (CC BY 2.0), Tomasz Markiewicz, Elizabeth Revol
Jednak obawiałem się najgorszego od samego początku. Tomasz został na górze, ponieważ miał odmrożenia, śnieżną ślepotę i jego stan nie pozwalał na samodzielne schodzenie. Elisabeth, natomiast miała siły, aby dalej schodzić i wiedziała, że każdy metr niżej, to większa szansa żeby przeżyć. Nawet była w stanie pisać SMS'y (jak oni mają tam zasięg??).
Wykonali czegoś niebywałego, uratowali człowieka. W środku zimy, na drugiej najgroźniejszej górze świata, przy temperaturze -40oC. Niestety nadchodząca burza śnieżna zagraża życiu ratownikom i dodatkowo muszą oni eskortować Elisabeth ze względu na odmrożone ręce i nogi.
Powinni zostać odpowiednia nagrodzeni, ponieważ uratowali życie człowieka. I co do tego nie ma dwóch zdań. Tak jak śledząc twittera, wielu pisało o gotowym scenariuszu filmu hollywoodzkiego, to też tak powinno się stać. Niech pamięć o Tomaszu zostanie odpowiednio upamiętniona, a tych 4 ratowników, w tym 2 sprinterów wspinaczki dorówna swoją mocą Avengrersom, Justice League i komu tam jeszcze można. Wykonali coś niemożliwego!
Ale teraz schodząc na ziemię, obawiam się jednego, czy nie będzie znowu gównoburzy jak po Broad Peak?