RE: CZY ŻYCIE JEST DOBREM NAJWYŻSZYM
Dla mnie dokładnie w tym miejscu dotknęłaś sedna rzeczy:
Jesteś sam ze sobą, jesteś nagi, jesteś prawdziwy. Słyszysz własne myśli, dociera do ciebie majestat, zyskujesz klarowność oceny rzeczy.
Nawet nie próbuję wchodzić w czyjąś głowę i zastanawiać się co tą głową kieruje. Ale kiedy widzę siebie w podobnej sytuacji, gdy moją pasją byłaby wspinaczka wysokogórska, to od razu przychodzi mi do głowy powód dla którego ludzie mogą się decydować na narażanie życia i rozłąkę z bliskimi. Nie ma lepszego sposobu na poznanie siebie, na sprawdzenie czy się jest człowiekiem ze stali czy kimś z gówna, niż postawienie się w ekstremalnej sytuacji. Trudno znaleźć bardziej ekstremalną sytuację niż wchodzenie na ośmiotysięcznika.
Nie, to nie jest egoizm. Potrafię sobie wyobrazić, że dla niektórych szukanie odpowiedzi na pytanie czy jest się kimś ze spiżu czy kimś z gówna może być sensem życia. Niektórzy szukają gotowego sensu życia - serwowanego przez religie czy jakiekolwiek ideologie. Inni wybierają sobie jakiś inny - ulepiony przez siebie i na własny użytek. Uszanujmy to - Ci którzy nie potrafią tego zrozumieć mają wg mnie poważne problemy z empatią i z człowieczeństwem w ogóle.