Małpie marzenie. O nosaczach i innych małpach.

in #tematygodnia7 years ago

maupa.jpg

Słyszałem kiedyś o restauracji w Tokio, w której małpy są kelnerami. Ja w lokalu, który prowadzę w Rzeszowie mogę co najwyżej zatrudnić kota. Zresztą był kiedyś jeden taki. Gości nie obsługiwał, ale mordował ptaki. W marcu 2017 roku wyszedł na polowanie i już nie wrócił. Najpewniej został gdzieś, gdzie dają lepszą karmę. Cóż, kot to kot. A ja zawsze chciałem mieć małpę. Choćby i małpę w czerwonym. Ale najlepiej to nosacza sundajskiego. A w zasadzie trzy nosacze. Janusza, Grażynę i Piotera. Układ idealny. Robiłyby herbatę gościom. Oczywiście zwyczajem nosaczy cztery z jednej torebki. Tradycja zobowiązuje.

Małpy w Japonii mogą pracować tylko dwie godziny dziennie. Takie już mają tam nieludzkie prawo. Moje nosacze pracowałyby po 12 godzin, albo i dłużej. Na wolontariacie. Byle tylko mieć oko na dziedziniec i móc doglądać, czy somsiad czasem nie zaparkował tam swojego Passata...

Oczywiście to tylko piękna teoria, bo w praktyce polski klimat nie sprzyja nosaczom. I to pomimo 500+. Trudno byłoby im żyć nie tylko w Rzeszowie, ale gdziekolwiek w Europie. W latach siedemdziesiątych można je było zobaczyć w ogrodach zoologicznych w Berlinie, Kolonii, Dallas, Frankfurcie, Nowym Jorku, Milwaukee. Dziś nie ma ich w żadnym z tych miejsc. Co najmniej dwa osobniki są w zoo w Indonezji. Mają na imię Janusz i Halynka. Chociaż tyle.

A zatem jeśli nie nosacz sundajski, to może inna małpa? Cóż... 10 lat temu pewien mieszkaniec Podkarpacia wpadł już na taki pomysł. Pan Ryszard spod Strzyżowa kupił w Internecie kapucynkę za 500 dolarów. Pieniądze wysłał kurierem. Małpa miała przylecieć z Kamerunu do Bristolu. Stamtąd miała trafić do Polski. Nie trafiła. Przyszedł za to mail, że jest chora i trzeba zapłacić 750 dolarów za leczenie. Pan Ryszard zapłacił. Niestety nie był to koniec komplikacji. To był ich początek. Oto przyszła informacja od "kameruńskiej policji": Małpa została porwana, ale już ją mamy, trzeba tylko zapłacić 200 zielonych. Pan Ryszard zapłacił. Zamiast małpy otrzymał kolejną wiadomość. Tym razem od Ministerstwa Zwierząt Kamerunu. W skrócie brzmiała ona tak: A po co Ci ta małpa w ogóle? Wytłumacz się i zapłać 1500$. Pan Ryszard zapłacił. Nie inaczej. Przecież chciał mieć małpę. Niedługo potem przyszedł mail od "kameruńskiego prawnika", że padł ofiarą oszustów, ale ma szczęście, bo łobuzy siedzą już w więzieniu a sąd przyznał mu odszkodowanie w wysokości 10,5 tysiąca euro. Trzeba tylko zapłacić 1500 euro...

Tym razem Pan Ryszard nie zapłacił. Łącznie za wymarzoną małpę, której nigdy nie zobaczył wydał blisko 3 tysiące dolarów amerykańskich. I tu każdy prawdziwy nosacz zadałby zasadnicze i fundamentalne pytanie: Ciekawe skąd wziął na to pieniążki?


Artykuł napisany w ramach tematu trzeciego 25. edycji Tematów Tygodnia.

Sort:  

A obrazek to skąd niby masz? 🤨

Z domeny publicznej :P

Miałem dziś ciężki dzień ale ten wpis mnie rozbawił . Dziękuję i pozdrawiam

Cieszę się, że na coś się przydał. Pozdrowienia :)

Perełka...
Zasmuciłem się :(
i uśmiałem się. :D
Rzadko mi się to zdarza przy jednym tekście.

Takie już są te nosacze. Bawią, a równocześnie skłaniają do refleksji ;)

Pan Ryszard zapewne po tym wszystkim wyglądał jak ten nosacz - niezbyt szczęśliwy.