RE: CZY ŻYCIE JEST DOBREM NAJWYŻSZYM
Czy zatem droga na szczyt jest wędrówką ku górze, a może jednak jest to podróż w głąb samego siebie?
Przede wszystkim to drugie. Każdy musi tę drogę przejść sam, choćby nie wiem ilu kochających ludzi miał wokół.
Żal Człowieka i jego bliskich... I wszystkie emocje, które opisałaś, są tu na miejscu. Tak, jak wszystkie emocje komentujących... i tego mężczyzny, syna wspinacza, który zginął - też.
Może niepotrzebnie dążymy do tego, by tak jednoznacznie kogoś określić, zaszufladkować. Sądzę, że jest to powszechna, ludzka potrzeba... która często wprawia nas w zakłopotanie i generuje konflikty. Pragniemy, by człowiek był dokładnie "zdefiniowany"... albo wspaniały, albo godny potępienia. Albo bohaterski albo nieodpowiedzialny. I tak dalej. Słabo tolerujemy nieokreśloność zarówno u siebie jak i u innych.
Zamiast "ale" wstawmy "i".
Człowiek może być niezwykły i nudny jednocześnie, odważny i nieodpowiedzialny, dobry i zły... Bo nie jest figurą z brązu, a człowiekiem właśnie.
Patrzę na tę historię i widzę mężczyznę z niezwykle silną, niemożliwą do zaspokojenia potrzebą. Widzę jego bliskich, rodzinę, jego dzieci małe... I nie chcę tego oceniać. Mogłabym być każdym z nich. Rodzicem egoistycznym, choć kochającym... kobietą pozostawioną samej sobie i dzieckiem opuszczonym, idącym z żalem przez życie...
Życie jest wartością samą w sobie, ale to my wypełniamy go treścią, tworzymy krajobraz. Jednemu wystarczy szkic ołówkiem, inny musi mieć pełną paletę barw, by cokolwiek poczuć. Oboje tworzą arcydzieła.
mój tekst nie był próbą oceny, czy szufladkowania - Broń Boże! mam nadzieję, że dość wyraźnie to zaznaczałam.
tylko próbą refleksji nad scenariuszami życia, i próbą rozkminy: co w nich jest kluczowe.
albo czy warto żyć z najważniejszymi deficytami,
albo jak żyć, gdy na ofierze pasji składamy kwestie nadrzędne, typu: życie.
myślę nad tym od tamtego grudnia 2018.
chyba będzie ciąg dalszy, bo dzięki Wam mam kolejne wnioski.
dziękuję za wyważony komentarz 💙 właśnie o takie refleksje mi chodziło. dziękuję.
Kochana moja, cudownie przeprowadziłaś swoją rokminę i moje uwagi nie dotyczyły Ciebie, a raczej tych, którzy tak łatwo i jednoznacznie potrafią kogoś sklasyfikować, bez próby głębszego poznania człowieka i jego motywów, jego życia... A może dotyczyły mojej własnej cząstki, tej, która wciąż ochoczo rwie się do wydawania wyroków...
Bardzo się wzruszyłam czytając Twój tekst, podjęłaś w nim wielki wysiłek, próbę ZROZUMIENIA drugiego człowieka bez jego oceniania, co jest tak naprawdę bardzo trudne. I rzadkie.
❤️❤️❤️
❤