ULISSES I SPÓŁKA - TAPS
Przedstawiam Wam zatem naszą gromadkę:
Zacznijmy od najstarszego.
TAPS
Senior, zwany Księciuniem. Taps jest ze mną już przeszło 20 lat, choć patrząc na niego nikt nie wierzy, że to taka mała, chodząca skamielinka. Najbardziej zmanierowane zwierzę, jakie chodziło po ziemi. Uparty, krnąbrny, przez całe swoje psie życie udawał, że nie potrafi zrozumieć najprostszej komendy, a znał je doskonale i przypominał sobie o tym w razie nagłej potrzeby, kiedy coś chciał uzyskać dla siebie. Wykradziony spod śmiercionośnej igły weterynarzowi, wychowany przez kotkę, Kocha ponad wszystko wszelkiej maści gryzonie, króliki i świnki morskie, za to, jest niesamowicie dominującą osobowością, jeśli chodzi o własny gatunek. W chwili obecnej już słabo widzi i słyszy, ale jak na swój wiek cieszy się niezłą kondycją. Pies o wybitnej inteligencji. Zawsze, kiedy pytałam go - idziesz, czy nie? Taps szedł - albo nie...
Ot - cały on.
LAKI
utrapienie z numerem drugim:
Wraz z nastaniem w roku 2009 Małża pojawiły się wyjazdy na Podlasie. Połknęłam biebrzańskiego bakcyla na dobre i nieodwołalnie. Na jednym z wyjazdów, na polnej drodze, wytoczyło się pod koła jakieś stworzenie. Walczący ze śmiercią, zabiedzony i zagłodzony szczeniak około ośmio lub dziewięcio tygodniowy. Zaczęło się szukanie pomocy dla psiaka. Niedziela, godzina dwudziesta druga wieczorem na odludziu... dłuższa historia. Grunt, że przeżył, (Tu ukłony dla Pani Magdy – weterynarz z Wizny) został z nami i wyrósł na wyjątkowego psa. Posłuszny, inteligentny i serdecznie nastawiony do ludzi, z niesamowitą jak na psa umiejętnością logicznego myślenia i kojarzenia faktów. Zawsze chętny do pracy, uwielbia nosić zakupy i podawać wskazane przedmioty. Początkowo wychowanek Tapsa, z czasem stał się przewodnikiem i opiekunem staruszka. W okolicy znany jest z wylewnego witania znajomych. Robi to z takim zapałem, że słychać go trzy ulice dalej.
Piękne ;)
Chodź na czat :)
A gdzie jest ten kot z tagu?
Powolutku dojdziemy i do kota...;)
Ok. Rozumiem, że schował się za psem :-)
Idziesz czy nie? Haha, to jak z moim :)