💙 Niebieska herbata sprawi, że będziesz PIĘKNY, MŁODY i BOGATY!

in #dlive6 years ago (edited)
Kocham poznawać prawdziwe życie w krajach, które odwiedzam.
Bez pośpiechu i w codziennej scenerii.
Właśnie dzięki takim obserwacjom odkryłam niedawno prawdziwy skarb Azji w kolorze indygo.

Jednak zanim to się stało najpierw go zlekceważyłam, później o nim zapomniałam, by dopiero niedawno docenić jego ogromną moc.





Dziś będzie o Blue Pea Flower - azjatyckiej roślinie, która nie tylko zachwyca pięknymi kwiatami ale jest też bardzo popularna dzięki swoim zdrowotnym właściwościom.

Po raz pierwszy te niebieskie kwiaty widziałam w Tajlandii. Oczarowały mnie swoim kolorem ale pomyślałam, że służą jedynie ozdobie więc nie poświęciłam im wiele uwagi i szybko o nich zapomniałam.





Ostatnio jednak zamawiając obiad w Big Tree odkryłam ciekawy napój - “Blue Pea Flower Tea”. Mogliście go już zobaczyć w zestawieniu Malezyjskich drinków od 2 PLN.

Pani u której się stołuję przynosząc mi tę fioletową herbatkę, od razu zdradziła, że jest to napar dla tych którzy chcą być piękni, młodzi i bogaci.

Przyznajcie, że teraz i Was zainteresowały te niebieskie kwiaty! 😏

Poczułam się, jak u wróżki! Wszystko się zgadzało, a ja zapragnęłam czym prędzej wypić szklankę tego napoju i od razu zamówić kolejną!





Porcja herbatki kosztuje tu 2 RM/PLN więc w moim mocno budżetowym podróżowaniu miała być jedynie weekendowym dodatkiem do obiadu.

Jednak kilka dni temu mijając niepozorny, mały domek zobaczyłam leżącą przed nim gazetę na której suszyły się jakieś zioła. Podeszłam bliżej i zobaczyłam Blue Pea Flowers!





Nie zastanawiając się długo weszłam na podjazd i już po chwili rozmawiałam z sędziwą Wietnamką, za pośrednictwem jej córki, która lepiej rozumiała angielski.

Babcia zapakowała dla mnie pół słoja suszonych kwiatów życząc sobie za tą dużą porcję zaledwie 5 RM. Powiedziała też, że suszu powinno wystarczyć na jakieś 40 herbat!

Dodatkowo szybko zwinęła trzy liście wyrwane z doniczki przed domem i uplotła z nich małe różyczki. Wręczyła mi je i powiedziała, że w Wietnamskiej tradycji są symbolem miłości, a ich nazwa oznacza “kocham Cię”.





Jednak to nie wszystko, “na deser” pokazała w którym miejscu zbiera kwiaty. Powiedziała, że mogę tu przyjść i nazbierać ich ile chcę, a następnie samodzielnie je ususzyć.

Ucieszyłam się więc jeszcze bardziej!
Na dodatek już wcześniej poznałam zdrowotne właściwości tej rośliny i bardzo chciałam regularnie ją stosować. Dzięki temu spotkaniu stało się to możliwe.





Wiem też, że Blue Pea Flower możecie kupić również w Polsce.
Dlatego jeżeli jesteście ciekawi, jakie profity zyskacie pijąc przygotowany z nich napar, zapraszam na zestawienie 5 według mnie najważniejszych z nich.




KORZYŚCI PICIA NAPARU Z BLUE PEA FLOWER



1. Polepszenie pamięci i usprawnienie działania mózgu.
Czy to nie brzmi jak zaproszenie do zarabiania dużych pieniędzy? :D
Dlatego jeżeli chcecie zabłysnąć nowym projektem w pracy, uruchomić swój biznes lub planujecie wygrać teleturniej “1 z 10”, ta herbata czym prędzej powinna zagościć w Waszym codziennym menu.

Badania potwierdziły, że spożywanie tej rośliny zwiększa poziom acetylocholiny - neuroprzekaźnika, który jest niezbędny w prawidłowej pracy mózgu.
Z wiekiem niestety jego poziom spada. Natomiast spożywanie naparu z Blue Pea Flower przyczynia się do odwrócenia tego procesu.





2. Teraz coś dla wszystkich, którzy chcą być nie tylko bogaci ale też piękni i młodzi!
Ta roślina jest doskonałym źródłem antyoksydantów, a picie przygotowanego z niej naparu sprawia, że cera nabiera blasku, wygląda zdrowiej i młodziej.
Zawarte w nim flawonoidy, czyli naturalne barwniki odpowiedzialne za kolor kwiatów, zwiększają dotlenienie skóry i wzmacniają naczynia krwionośne, co szczególnie dobrze sprawdza się przy cerze naczynkowej.

Napar poprawia również kondycję paznokci oraz włosów. Dlatego często jest stosowany przy nadmiernym ich wypadaniu i w kuracjach, które mają na celu ich zagęszczenie.
Kwiaty z naparu można również stosować zewnętrznie, kładąc je na skórę twarzy, szyi i dekoltu. Można też dodać je do kąpieli.





3. Zatem gdy jesteście już piękni, młodzi i bogaci to przydałby się sokoli wzrok żeby tę urodę w lustrze podziwiać i móc dostrzec wszystkie dolary na swoim koncie.

Tu herbatka znowu się przyda ponieważ wyostrza wzrok i przynosi ukojenie podrażnionym, zaczerwienionym oczom. Zawarte w kwiatach karotenoidy uchronią Was również przed zaćmą.





4. Regularne spożywanie Blue Pea Flower zapewnia też ochronę antynowotworową.
Dzięki cyklotydom, czyli peptydom, które powodują śmierć komórek nowotworowych, napar jest stosowany przy leczeniu raka.





5. Susz z kwiatów lub korzenia Blue Pea Flower dobrze wpływa na układ oddechowy oraz działa przeciwbakteryjnie, przeciwbólowo i przeciwgorączkowo. Dlatego w medycynie chińskiej jest stosowany podczas osłabienia organizmu, różnych infekcji oraz przeziębień.


Blue Pea Flower dzięki prozdrowotnym właściwościom od wieków znajduje zastosowanie również w ajurwedzie, czyli w najstarszym systemie medycyny indyjskiej.  
Polecana jest również astmatykom, cukrzykom oraz osobom cierpiącym na depresję.




W kuchni często jest też wykorzystywana do barwienia deserów lub innych produktów spożywczych np. ryżu.
Co ciekawe barwę naparu można zmieniać poprzez zmianę jego pH.
Przy pH obojętnym uzyskamy kolor niebieski, jeżeli jednak dodamy soku z cytryny lub witaminę C w proszku, zmienimy pH na zasadowe, a kolor stanie się fioletowy a nawet malinowy.

Jeżeli chcecie zobaczyć, jak parzyć Blue Pea Flower Tea, zapraszam na krótki film, który dla Was przygotowałam (klik w obrazek):

Jesteście ciekawi kolejnych artykułów?
Zostawcie follow!

@see-it-feel-itpl

Źródła:
https://www.majesticherbs.com/clitoria-ternatea-blue-butterfly-pea-flowers-benefits/
https://alsearsmd.com/2016/07/why-butterfly-pea-flower-effective/
https://pl.wikipedia.org/wiki/Ajurweda/
https://pl.wikipedia.org/wiki/Antocyjany

Sort:  

Dobre :) Jednak pod tym wzgledem Ameryka Poludniowa zostaje daleko w tyle za Azja. Tutaj ludzie zyja prosto i pewnie indianie w gorach maja swoje ziola i kwiaty na rozne schorzenia, ale w miescie to o zwykla herbate ciezko. Cos za cos. Super fajny wpis :)

@suchy Wy przecież macie tam Yerba Matte, nasionka Chia, nie wspominając nawet o ajałasce. :) A w Amazonii aż gęsto od różnego rodzaju roślin, którymi Indianie leczą się od lat. Jestem ciekawa co biorą ludzie w Ameryce Południowej na wzmocnienie albo gdy są chorzy?

Nic :) właśnie to jest ta różnica, między ludźmi żyjącymi w górach typu Indianie a miejscowi, którzy jedzą tylko ryż z kurczakiem i popijaja cola. Ayahuasca bardziej w Peru, ale to cały rytuał, który nas nie kręci. A tak to wszystkie soki owocowe nawet z ananasa są z kilogramem cukru w środku, blee
A mate to Argentina, Paragwaj, Chile, Kolumbia, Ekwador, Peru nikt nie pije. Ewentualnie zuja liście koki

O właśnie podejrzewałam ich o liście koki. :) To jestem trochę zdziwiona. Myślałam, że żyją bliżej natury. A z drugiej strony Cejrowski opowiadał, że zachwycają się tam cukrem w hurtowych ilościach. Pewnie więc spotykają Was tam uśmiechy szczere ale nie do końca pełne. :D

" ale to cały rytuał, który nas nie kręci." - JaśniePaństwo, takie wybredne :D
. A tak mniej złośliwie - nie da się jakos bez formalności? Z rytuałem ograniczonym do popitki i miski na toksyczne myśli i zgubne przyzwyczajenia sprzeczne z naturą? Jeszcze może z jakimś miłym radyjkiem o bardziej zrożnicowanym i mniej folklorystycznym repertuarze... Ciekawe jak głęboko w wewnętrzną pustkę i w jak odległe wymiary może człowieka zaprowadzić takie Despacito? Pozdrawiam!
(nie przeczytałem jeszcze artykułu bo sprawy, ale poczynię niebawem i się odniosę)

Chodzi o to, że nie lubimy psychodelikow i rzyganie przez parę godzin też mnie nas nie kręci, ot cała historia. Życie nam się układa i serio nie potrzeba eksperymentów. Z cukrem Cejrowski miał rację, ale często też rzeczywistość jest inna niż jego filmy. Książki zdecydowanie lepsze.

szanuję, choć osobiście chętnie bym porzygał przez parę godzin, szczególnie że to mogą być najpiękniejsze pawie życia. Nigdy nie myślałem o psychodelikach w kontekście ułożonego życia - nie jestem przekonany, czy to dobry adres dla życiowych pytań i poszukiwania inspiracji. Miło na fraktale popatrzeć. bardziej tak jakoś

Ja tam rytuały lubię i osobiście uważam, że najlepszy czas na eksperymenty jest wtedy gdy życie zaczyna się układać. Dlatego dopiero za jakiś czas wybiorę się na ceremonię grupowego chwalenia się ostatnim zjedzonym posiłkiem.
A Cejrowskiego zarówno książki, jak i programy poprostu uwielbiam. Z czym wg Was najbardziej minął się z prawdą?
@glass.wolf nigdy o tym nie myślałam ale teraz mnie zainspirowałeś. Taki obraz "namalowany" podczas rytuału może być wiele wart. Wystarczy wiadro zamienić na płótno, a "Paw z ajałaski" jak malowany!

Co prawda to nie paw, ale całkiem adekwatna sprawa:


Filmowa sklejka jest czubkiem góry lodowej, na którą składa się ok. 40 portretów Aleksandra Kwaśniewskiego z dłuższym bokiem o wymiarach powyżej metra i rozdzielczością 300 dpi - gotowe do druku, ponumerowane i chyba jeszcze oznaczone tajnymi i niezrozumiałymi obecnie symbolami. W moim życiu wydarzył się taki poranek, w którym uznałem że to artystyczny strzał w 10kę, że odkrywam pop art na nowo i że oto zaczyna się moja spektakularna kariera na miarę pollocka, a przynajmniej sasnala. Byłem tez święcie przekonany, że nazwa "MINIMIX" jest najbardziej błyskotliwą nazwą świata. Gdy chemia spożywcza zaczęła tracić moc byłem już po 2 wymianach maili i rozmowach telefonicznych ze znajomymi doktorami ASP (nie jacyś kumple - raz ich widziałem, i byłem z nimi na bardzo oficjalnej stopie), którzy nagle przestali mieć czas na rozmowę po obejrzeniu mojej rewolucyjnej wystawy. Najgorsze jednak był dylemat, co powiem mojej dziewczynie gdy spyta, co robiłem w nocy i będę jej musiał pokazać efekty pracy. Ukochana nagrodziła moje wysiłki solidną, wręcz ołowianą porcją konsternacji, na której wspomnienie do dziś włos mi się jeży na karku. Morał jest taki:
Niektóre rzeczy są piękne tylko podczas działania psychodelików. Nie należy się sugerować psychodelicznymi doświadczeniami w ocenie sytuacji. Pozdrawiam

W Belize się dużo minął, bo pokazał tylko piękna spokojna turystyczna wyspę a nie kraj sam w sobie. W Iquitos się minął pokazując tylko promenade nad Amazonka i piękne ulice dookoła i chwaląc, że tam prawo nie sięga. A tak naprawdę jest syf brud i ubóstwo. Te dwa miejsca tak na szybko, bo tam byłem. Książki o podróżach do dżungli są super, dzięki nim wybrałem Amerykę południowa jako kontynent do zwiedzania.