Pokonać grawitację - czy paralotniarstwo to najlepszy sposób by spełnić marzenia o lataniu?

in #pl-artykuly7 years ago (edited)

Marzenia o oderwaniu się od ziemi

Jednym z moich najwcześniejszych wspomnień jest dzień w którym do pokoju w którym się bawiłem przez otwarte okno wpadł wróbelek i szamotał się w panice obijając o ściany i meble - bezskutecznie szukając okna przez które wleciał. Ojcu udało się go w końcu złapać i po chwili wahania delikatnie włożył mi go do dłoni. Śliniąc się obficie na przerażonego ptaszka próbowałem dojść do tego jakim cudem to małe stworzenie unosi się w powietrzu. Tylko surowy wzrok matki powstrzymał mnie od próby rozmontowania wróbelka w poszukiwaniu ukrytego napędu. Bo tendencje do rozmontowywania miałem ogromne, poczynając od łóżeczka, w którym odkręciłem paznokciem śrubki od barierki by potem raczkować radośnie demontując lub rozbijając wszystko co wpadło mi w ręce.




Licencja: CC BY 4.0, Źródło: wikipedia

Jeśli często śniliście właśnie o lataniu, połykaliście książki i filmy o samolotach i dzielnych pilotach, gdy z zazdrością patrzyliście na drapieżne ptaki, latawce a nawet ważki - to wiecie czym jest marzenie o lataniu. Potrzebą podjęcia próby pokonania grawitacji, pragnieniem spojrzenia na świat z zupełnie nieznanej nam wcześniej perspektywy, tęsknotą za przygodą dostępną dla tak niewielu. Nieprędko udało mi się polecieć gdzieś samolotem i był to zwykły lot komercyjny, ale od zawsze wiedziałem, że to nie tego pragnę. Chciałem mieć kontrolę nad tym gdzie polecę i gdzie wyląduję, chciałem być pilotem. Oczywiście marzyłem o lataniu szybowcem, bo latanie bez silnika wydawało mi się zawsze tym najwspanialszym - ale szybowce nigdy nie były w zasięgu moich możliwości. Za to paralotniarstwo to według mojej wiedzy najtańszy a tym samym najbardziej dostępny sport lotniczy. I jeśli ktoś dąży do spełnienia marzeń o lataniu to paralotniarstwo świetnie się do tego nadaje. W tym wpisie postaram się odrobinę przybliżyć ten fascynujący sposób na oderwanie się od ziemi.

Ale po co?

Wielokrotnie słyszałem to pytanie. Nie tylko w kontekście paralotniarstwa zresztą i nie tylko skierowane do mnie. Po co ludzie wspinają się na ośmiotysięczniki? Po co ludzie ryzykują życie i zdrowie próbując nurkować jak najgłębiej bez akwalungu?

Ten tekst zacząłem pisać już dość dawno temu, ale opublikowałem go dopiero teraz głównie z braku czasu na jego skończenie. Ale również przez to, że wciąż walczyłem z myślą o tym czy powinienem próbować odpowiedzieć na to pytanie. A jeśli powinienem - to jak? Do tej pory nigdy nie czułem takiej potrzeby - nawet przed moimi bliskim i przyjaciółmi. Ale teraz z jakiś powodów ubzdurałem sobie, że z kronikarskiego obowiązku powinienem spróbować. No cóż, zawiodę Cię drogi czytelniku, bo po kilku dniach przemyśleń doszedłem do wniosku, że jednak nie potrafię na to pytanie odpowiedzieć.


Grupa paralotniarzy wykorzystuje prądy wznoszące
Autor: Lietac, Licencja: CC BY-SA 3.0, Źródło: wikipedia
No bo cóż miałbym odpowiedzieć? Jak przekazać to uczucie, gdy pierwszy raz w życiu samodzielnie uniosłeś się w powietrze (nieważne, że przeleciałeś z 8 metrów)? Jak opowiedzieć o tej radości, gdy kilka wyjazdów później zaczynasz "czuć" powietrze, zgadywać gdzie są prądy wznoszące, gdy momentami przestajesz słuchać wskazań elektroniki a zaczynasz swojego instynktu i dość często lepiej na tym wychodzisz? Jak przekazać komuś jak to jest być tam wysoko, bez żadnej stali wokół siebie - jedynie przywiązany kilkoma sznurkami do kawałka szmaty? Jak opowiedzieć o tym co czujesz gdy patrzysz na swoje buty i między nimi widzisz domy mniejsze od pudełek do zapałek a ludzi już nie widzisz bo są za mali? Albo to, co się czuje gdy lecisz dwa kilometry nad ziemią ze świadomością, że startowałeś z wysokości około 800 metrów i całą resztę zdobytej wysokości zawdzięczasz wyłącznie fizyce i swoim umiejętnościom? Jak opisać słowami ten widok, który na zawsze wypalił ci się w mózgu - za tobą ponure góry, pod tobą rozległa równina a tam daleko, chyba z kilkadziesiąt kilometrów dalej coś błyska - to chyba morze? Jak opisać tę dumę, gdy na paralotni dla początkujących udało Ci się choć przez kilka minut być najwyżej ze wszystkich paralotni w zasięgu wzroku, choć między nimi widzisz kilka, które wyglądają na paralotnie wyczynowe? Czy w ogóle da się wyrazić jak odczuwa się tę bliskość natury gdy cały czas czujesz pęd powietrza na twarzy a tam nad Tobą są spody chmur? Czy da się komuś przekazać to poczucie wolności gdy wszystko co musisz, to jedynie wybrać czy najpierw chcesz obejrzeć tamto wzgórze czy najpierw przelecieć nad tą rzeką? Czy da się opisać to zaskoczenie, gdy osobiście przekonujesz się, że chmura może mieć smak i zapach?

Na wszystkie powyższe pytania, moja odpowiedź brzmi - nie wiem. Nie potrafiłbym, więc nie będę próbować :-).

Czy to bezpieczne?

A czy podróżowanie samochodem może być bezpieczne? Oczywiście może. Co prawda nigdy nie wyeliminujemy do końca ryzyka wystąpienia jakiś nieciekawych sytuacji ale możemy je ograniczać na wiele sposobów. Dbajmy o stan techniczny auta, jeździjmy przestrzegając przepisów, nie ufajmy innym kierowcom i nie przesadzaj z zaufaniem w swoje umiejętności. Bierzmy pod uwagę warunki pogodowe i drogowe. I trzeba myśleć i za siebie, i za innych uczestników ruchu drogowego.

Z paralotniarstwem (wstaw tu każdy tzw. sport ekstremalny) jest podobnie. Nie szarżuj. Bądź odpowiedzialny. Nie przeceniaj swoich umiejętności i zawsze czuj respekt przed naturą. Ucz się. Nie musisz być geniuszem fizyki i aerodynamiki, bo nawet pobieżne liźnięcie tematu pomoże Ci zrozumieć mechanizmy działania paralotni. Podstawy meteorologii też są praktycznie niezbędne - jak szybko może się zmienić pogoda i w którą stronę. Szukaj wiarygodnych źródeł i ucz się od bardziej doświadczonych. Oczywiście jest latanie rekreacyjne i jest latanie wyczynowe. Są ludzie, którym nie wystarcza sama radość unoszenia się w powietrzu i szukają prawdziwej adrenaliny albo rywalizacji w lataniu wyczynowym. I to jest OK. Dopóki biorą pod uwagę bezpieczeństwo innych. Tak samo jak na drodze. Lubisz szybką jazdę? To znajdź sobie odpowiednie szkolenia i amatorskie rajdy i nie ścigaj się na ulicach!

Prawdopodobnie w innym wpisie postaram się trochę wspomnieć o technicznych aspektach związanych z bezpieczeństwem.

Czy każdy może latać?

Może każdy to nie, ale prawie każdy :-). Na youtube widziałem lekko wspomagany start osoby niepełnosprawnej na wózku inwalidzkim - przy czym całą resztę lotu ta osoba wykonywała już całkowicie samodzielnie. Na paralotniach są możliwe również loty tandemowe (zresztą serdecznie polecam tym, którzy chcieliby poczuć przedsmak paralotniarstwa). W takim locie do uprzęży pilota (przed nim) przypięta jest uprząż dla pasażera. Kiedyś we Francji, widziałem jakąś zmodyfikowaną uprząż do której oprócz pilota przypięto gęsiego jeszcze trójkę dzieci! Najmłodsze miało chyba ze 4 lata. Do startu potrzebni jeszcze dwaj silni faceci, którzy pilotowi te dzieci praktycznie ponieśli - nie wiem jak wyglądało lądowanie, zapewne też potrzebna była pomoc. W czasie startu podekscytowaniu rodzice krzyczeli z boku do swoich pociech by się uśmiechały i machały gdy oni filmują start. Wyobraźcie sobie ten widok, tam rozbieg dla startujących kończył się dosłownie 700 metrową przepaścią. Widać, że tam paralotniarstwo wcale nie jest traktowane jako sport ekstremalny.




Paralotnia
Autor: FredB, Licencja: CC BY-SA 3.0, Źródło: wikipedia

Jest jeszcze jeden dowód na to, że ten sport może uprawiać prawie każdy. Miałem okazję poznać pana Janusza, zwanego w światku paralotniowym Praszczurem. Pan Janusz to były architekt, który w młodości latał na szybowcach. Gdy na emeryturze chciał do nich wrócić powiedziano mu, że jest za stary i nie ma szans na przejście badań lekarskich. Na szczęście dowiedział się o paralotniarstwie i wtedy zapisał się na kurs - miał wtedy 70 lat. To niezwykle sympatyczny, skromny i ciekawy człowiek. Gdy go poznałem, od lat już praktycznie spędzał całe lato we Włoszech, w jednym z bardziej popularnych miejsc do latania w Europie. Mieszkał za darmo na polu campingowym, najpierw w na oko 40 letnim harcerskim namiociku, raczej niekompletnym, potem w chyba w odstąpionej przez kogoś za darmo starej przyczepie campingowej. Do Włoch jechał a potem wracał do kraju również za darmo, dzięki solidarności wielu polskich paralotniarzy, którzy zawsze jakoś organizowali dla niego miejsce w czyimś aucie. Podczas gdy większość ludzi latała w technicznej, nowoczesnej odzieży i dedykowanych kaskach, nasz Praszczur latał w wypłowiałej wiatrówce, na oko z lat 80tych, spodniach w kancik i w starym, niebieskim, za dużym kasku motocyklowym - tzw. orzeszku. Nie miał też radia (krótkofalówki), GPSa ani też wariometru (czyli jedynego naprawdę przydatnego elektronicznego gadżetu). Latając posługiwał się wyłącznie instynktem i obserwacją. A latał świetnie, lepiej niż wielu innych wyposażonych w najdroższe zabawki i najdroższe skrzydła. Ostatnio znalazłem filmik o Panu Januszu - w zeszłym roku w wieku 91 lat był podobno najstarszym latającym paralotniarzem na świecie (jest chyba nawet mowa o rekordzie Guinessa). Czy muszę coś jeszcze dodawać?

A dlaczego akurat paralotniarstwo?

Pewnie zaraz zaprotestujecie, że są jeszcze inne w miarę dostępne możliwości. Na przykład skoki ze spadochronem. Moim zdaniem nie mają one zbyt wiele wspólnego z lataniem - to po prostu spadanie :-). Choć ta faza przed otwarciem czaszy spadochronu nazywana jest czasem lotem swobodnym, to nie jest tak naprawdę lotem. Owszem to na pewno fantastyczne przeżycie ale nie da się przedłużyć tego momentu - grawitacja nie chce odpuszczać gdy z olbrzymią prędkością zbliżacie się do ziemi ;-). Poza tym do tego etapu, w którym pozwolą Ci na lot swobodny (nie liczę skoków w tandemie) minie sporo czasu - a tym samym wiele skoków i wydanych na nie pieniędzy. Od niedawna pojawiła się w Polsce ciekawa alternatywa dla skoków spadochronowych i w szczególności lotu swobodnego. Co ciekawe jest ona dostępna nawet dla tych, którzy ze spadochronem nie skakali nigdy. Mogą korzystać z niej nawet osoby, które boją się latać samolotem :-). Chodzi o symulatory spadania swobodnego (indoor skydiving) - specjalne tunele aerodynamiczne, w których bardzo silny strumień powietrza utrzymuje ciało skoczka w powietrzu. W takim tunelu w bardzo realistycznych warunkach początkujący skoczkowie mogą trenować fazę lotu swobodnego a bardziej zaawansowani nawet najbardziej wymagające akrobacje. Z całego serca mogę polecić każdemu by spróbował (nie jest wymagane żadne doświadczenie) - to fantastyczne przeżycie. Ale nie jest jednak lataniem. Przynajmniej nie dla mnie. Ale przyznaję, że osoby zainteresowane spadochroniarstwem powinny bardzo poważnie rozważyć taką przygodę jako pierwszy z nim kontakt. Nie jest to tania przyjemność, ale o wiele tańsza od kursu spadochronowego i dostępna praktycznie od ręki. I co bardzo ważne - o każdej porze roku!




Symulator spadania swobodnego
Autor: Ivarslgk, Licencja: CC BY-SA 3.0, Źródło: wikipedia

O skakaniu na gumie (bungee jumping) nie wspominam - to też nie latanie. Jako rozrywki osobiście nie polecam - spróbowałem raz i raczej mi się nie podobało.

A baloniarstwo? Piękny sport - bardzo chciałbym kiedyś przelecieć się balonem, ale jako pasażer. Samodzielne pilotowanie balonu jednak jakoś mnie nie kręci. Zresztą ze wstydem przyznaję, że jeszcze do niedawna myślałem, że osoba pilotująca balon nie ma nic do powiedzenia w sprawie kierunku, w którym balon poleci. Sprawę wyjaśnił mi ten wpis użytkownika @ginas. Bo prawda jednak jest inna - korzystając ze specjalistycznych prognoz pogodowych można tak sterować wysokością lotu, by w odpowiednim momencie znaleźć się na wysokości na której wieje wiatr w kierunku, który nam pasuje. Oczywiście nie jest to jednak pełna swoboda ale bardzo bezpośredni kontakt z naturą i jakaś tam kontrola nad długością lotu jest! Ciekawa alternatywa ale chyba jednak wielokrotnie droższa.

A co z latającymi wiewiórkami - czy to nie jest najbliższe lataniu co wymyślono? Wingsuit base jumping czyli skok ze spadochronem w specjalnym kombinezonie, który umożliwia lot ślizgowy a kończy się go lądowaniem po otwarciu spadochronu. Przyznaję, że to wygląda fascynująco ale to jednak wciąż tylko lot ślizgowy - podobnie jak ze spadochronem nie da się zbyt długo utrzymać w powietrzu. Pomijam już fakt, że umiejętności jakich potrzeba do skakaniu z wingsuitem zdobywa się latami i po setkach skoków spadochronowych i jest to bardzo, ale to bardzo niebezpieczne.




Wingsuit base jumping
Licencja: Domena publiczna, Źródło: wikipedia

A może jednak lotnia? Moim zdaniem to opcja, która jest najbliższa paralotniarstwu. Niestety niezbyt wiele wiem o tym sporcie. Raz leciałem jako pasażer dwuosobowej motolotni. Ze dwa razy w życiu widziałem też start lotni bez napędu - muszę przyznać, że widok startującego lotniarza powoduje lekki ścisk w żołądku. Mogę tylko zgadywać, że uprawianie tego sportu jest droższe i dużo bardzie wymagające logistycznie.




Lotnia
Autor: Audrey, Licencja: CC BY 2.0, Źródło: wikipedia

Podsumowanie

Wyszło dość długo. Mam jeszcze trochę materiału na kolejny wpis w którym chciałbym opisać dlaczego paralotnie latają i jak się zdobywa wysokość. Jeśli będziecie zainteresowani postaram się go dokończyć i opublikować.
Sort:  

Fragment o Praszczurze wzruszył mnie bardzo, dotyka tego, co wciąż mi się w głowie echem odbija: czy nie za późno, czy to ma sens itd. Nigdy nie jest za późno na realizację marzeń i poszukiwania, a tzw. przeszkody obiektywne (brak czasu, brak kasy, małe dzieci itp), to w większości przypadków wymówki.
Pytanie "po co" jest chyba najbardziej bezsensownym pytaniem na świecie. Niegdyś czułam się zobowiązana do tłumaczenia się ze swych posunięć (szczególnie tych "nieracjonalnych", "nielogicznych") i to pytanie mnie wykańczało. Teraz odpowiadam krótko: bo chcę. Bo mogę. Moje życie, moja sprawa.
Mam wrażenie, że ludzie realizujący swe pasje mocno "triggerują" osoby, które boją się życia, boją się sięgać po marzenia z obawy przed porażką.

Zgadzam się w 100%. To prawdziwy fart poznać takiego człowieka. Jego i podobne historie potrafią ustawić myślenie na te najwłaściwsze chyba tory :-).

Myślę, że każdy poszukuje czegoś co da mu szczęście i spełnienie. Jednych kręci latanie innych wspinaczka lub nurkowanie a jeszcze innych ciasne przeciski w jaskiniach i wędrówka w głąb ziemi. Ważne żeby mieć taki swój własny Everest i ciągle wyruszać go zdobywać by czuć się szczęśliwym :)

Marzenie o lataniu i samo latanie jest takim Everestem. Człowiek zawsze będzie chciał latać wyżej, szybciej i precyzyjniej by czerpać z tego maximum satysfakcji i radości. :)

Bardzo ciekawy tekst. Resteem.

Jestem zainteresowany kolejną częścią. Pisz, ja chętnie przeczytam.

Takich Everestów można nawet mieć kilka :-D.
Oczywiście nie dla każdego się to sprawdzi, ale ja uważam, że im więcej tego poszukiwania i zdobywania tym życie ciekawsze.

Congratulations! This post has been upvoted from the communal account, @minnowsupport, by alcik from the Minnow Support Project. It's a witness project run by aggroed, ausbitbank, teamsteem, theprophet0, someguy123, neoxian, followbtcnews, and netuoso. The goal is to help Steemit grow by supporting Minnows. Please find us at the Peace, Abundance, and Liberty Network (PALnet) Discord Channel. It's a completely public and open space to all members of the Steemit community who voluntarily choose to be there.

If you would like to delegate to the Minnow Support Project you can do so by clicking on the following links: 50SP, 100SP, 250SP, 500SP, 1000SP, 5000SP.
Be sure to leave at least 50SP undelegated on your account.