RE: Najsłabszy punkt ateizmu @assayera
Dzięki za bardzo obszerny komentarz.
Wiem, że lustrzane odbicie to złudzenie. Już je porzuciłem: "dawno się w tym zorientował: droga, jaką odchodzi się z Rzymu to ta sama droga, która cię do Rzymu prowadzi. Zorientował się i poszedł sobie w inną stronę".
Piszesz: "możesz sam nadrobić wszystkie zaległości i osobiście przeprowadzić te eksperymenty". Nie sądzę, aby ktokolwiek poza samymi naukowcami (i pasjonatami-miliarderami) miał tyle środków i wolnego czasu, aby móc przyswoić wiedzę, zrozumieć i przynajmniej być świadkiem kluczowych eksperymentów/obserwacji w dziedzinach, kształtujących współczesny obraz świata. Kosmologia, fizyka kwantowa i relatywistyczna, biologia ewolucyjna i syntetyczna, badania nad mózgiem, nad sztuczną inteligencją - to tylko kilka dziedzin, na których współcześnie polegamy, które wciąż zmieniają obraz naszej rzeczywistości. Polegamy jednak głównie na relacjach z drugiej, trzeciej ręki. A to znaczy, że wiarygodność opieramy znów na autorytetach, jak w czasach dawnych religii...
Wiedza jest chyba dostępna, ale zarazem zbyt otchłannie ogromna, aby się do niej osobiście zbliżyć... Zadowalamy się przekonaniem, że "jakby co, to możemy"... i tak nam życie mija...
Ale to już jest nasza wina, nie nauki :)
Oczywiście, że nie wina nauki. Chodzi mi tylko o to, że wyniki badań naukowych jest bardzo trudno używać jako tworzywo do budowy spójnego światopoglądu, sensownego sposobu życia. Bo do tego trzebaby te wyniki bardzo dobrze rozumieć. A takie rozumienie jest poza zasięgiem większości z nas, a nawet poza zasięgiem samych naukowców (poza ich własnymi dziedzinami)...