Wspaniale że można tu poczytać o Immanuelu Kancie, to jeden z moich absolutnie najukochańszych filozofów, oto dowód. ;) Jeszcze bardziej niż jego epistemologię doceniam jego wkład w etykę. Mimo wszystko po pewnym czasie i po lekturze niektórych neokantystów, zwłaszcza Cohena, zaczęłam wątpić w poprawność wyprowadzenia rzeczy samych w sobie, a przynajmniej w taką na pół realistyczną interpretację Kanta, zakładającą jakiś świat różny od świata fenomenów. Możliwe że Kant tylko się droczył, wprowadzając pojęcie noumenu. W końcu kategorii poznania nie możemy przypisać do rzeczy samych w sobie, a jedną z kategorii jest właśnie istnienie/nieistnienie. A idąc dalej za Wittgensteinem, "O czym nie można mówić, o tym trzeba milczeć." ;)
Mam podobnie. Pamiętam jak zabrałem się za czytanie Prolegomenów jeszcze w czasach w których mój umysł nie był gotowy na przyswajanie tego typu informacji. Jakoś tak mam, że koncepcja ta sprawia we mnie przyjemne odczucie. Chociaż jestem sceptyczny odczuwam wewnętrzną nadzieję, że tak jest.