Serva ordinem, et ordo servabit te — Zachowaj porządek, a porządek ciebie zachowa
Łacińskie przysłowie, którego nie powstydziłby się Jordan Peterson. Psycholog i wykładowca, który stał się ostatnimi czasy niezwykle popularny za sprawą bardzo konkretnych i racjonalnych wskazówek. Od czego zaleca rozpocząć zmianę w życiu? Od posprzątania w swoim pokoju.
Porządek
Ale wróćmy do tytułowego przysłowia. O jaki porządek tutaj chodzi? Czy o ten zewnętrzny wokół nas? Co w ogóle oznacza słowo porządek? Czy porządek może być czymś względnym? Bałagan na biurku bardzo łatwo usprawiedliwić artystycznym nieładem. Nieład jest jednak wciąż brakiem porządku. W czym zatem tkwi sens takiego usprawiedliwienia? Czy nie w pragnieniu odseparowania się od jakichkolwiek norm społecznych? Czy nie w opacznie rozumianej tolerancji, w permisywizmie?
Przyjrzyjmy się, jak definiuje porządek Słownik Języka Polskiego. Mamy tutaj kilka definicji, pomińmy ostatnią z nich :)
«regularny układ, plan czegoś; też: należyty ład, stan czegoś»
«następowanie czegoś po sobie według ustalonej kolejności, hierarchii lub zasady; też: następstwo, układ czegoś»
«stan, w którym przestrzegane jest prawo i jest zachowany spokój»
«określony system, w jaki zorganizowana jest jakaś społeczność»
«relacja pomiędzy osobami i wyznawanymi przez nie wartościami lub pomiędzy określonymi zjawiskami»
«ustalony w epoce antycznej system konstrukcyjny i kompozycyjny budowli, którego główne elementy powiązane są określonymi proporcjami»
«dwa pierwsze konie typowane w gonitwie na zwycięzców»
A więc mądrość łacińskiego przysłowia domaga się zachowania regularnego układu, planu, ładu. Na przykład planu dnia. Nie musi być to plan drobiazgowy, wystarczą ogólne ramy, które pozwolą skupić się na najważniejszych rzeczach i jednocześnie stworzyć przestrzeń na wypadek zdarzenia będącego zbiegiem różnych okoliczności.
Człowiek, który charakteryzuje się taką postawą w życiu z pewnością nie będzie tego planu zmieniał co chwilę. Jeżeli zobowiąże się do czegoś, to choćby się paliło i waliło – będzie robił co w swojej mocy, aby dotrzymać słowa. Fundamentem funkcjonowania według tej dewizy jest zachowanie porządku w różnorakich działaniach. Najpierw myślenie, potem mówienie. Wzburzone emocje – w świetle porządkowania także tej płaszczyzny życiowej — należałoby opanować, a nie wyrzucać z siebie. Nie jesteśmy zwierzętami. Sztuką układania życia jest trzymać na wodzy — w pewnej harmonii — swoje ciało i emocje. Zachowywać porządek w myślach, słowach i uczynkach. W skrócie: poznać swoje wady i je wykorzenić, cnoty pielęgnować.
Si vis pacem...
Jest też inne przysłowie łacińskie si vis pacem para bellum — chcesz pokoju, szykuj się do wojny. Co mówi treść tego przysłowia? Jeśli chcemy żyć w pokoju, to należy się szykować do wojny. I kropka. Nie ma ciągu dalszego. Nie piszą kogo później atakować z tak skrzętnie nagromadzonym arsenałem. Nie piszą, że trzeba somsiadów wszystkich wybić, żeby czasem nawet na myśl im nie przyszło zakłócać nasz mir domowy. Otóż nie. Do wojny trzeba się tylko szykować. Zaryzykuję nawet stwierdzenie, że to wystarczy. To oczywiście wyidealizowana postawa. Ale kto o zdrowym rozsądku zaatakuje tego, który jest uzbrojony po zęby? A na tym nie koniec! Szykowanie się do wojny to nie tylko militaria, to także — a może przede wszystkim — dyplomacja. A zatem gwarantem pokoju jest rozsądne zawieranie sojuszy poprzez szerokie spojrzenie na geopolitykę. Drugim filarem jest rzecz jasna zbrojenie. Genialnie byłoby jakby te dwa filary były odpowiednio wysokie i równe.
Parafrazując uprzednią myśl: chcesz porządku, szykuj się do walki z bałaganem!
Co może być źródłem bałaganu w naszym życiu? Zbiegi przeróżnych okoliczności, zdarzenia na które nie mamy bezpośredniego wpływu. Czym teraz będą owe dwa filary, które zapewnią porządek? Myślę, że dyplomacja będzie tym filarem, który odpowiada za wewnętrzne skłonności ku robieniu bałaganu. A zatem receptą będzie trzymanie na wodzy własnych żądz i tendencji, panowanie nad sobą — po prostu. Natomiast filarem odpowiedzialnym za zbrojenie będzie praca nad stworzeniem wokół siebie (w swoim środowisku, na biurku, w domu, w pracy etc.) atmosfery ładu i porządku. Przystrzyżony żywopłot, wyplewione grządki, skoszona trawa, posprzątana kuchnia, etc. etc.. W połączeniu z poczuciem piękna potrafią cieszyć oko jak stalowowolskie haubice.
Kontrargument?
Załóżmy, że porządek jest pojęciem zupełnie zależnym od człowieka. Ile ludzi tyle definicji. Artystyczny nieład. Kogel-mogel. Rozgardiasz. Galimatias. Czy zatem tytułowe przysłowie miałoby jakikolwiek sens? Zachowanie czegoś, czego nie można określić jednoznacznie jest niemożliwe. Byłoby absurdem gdyby np. pojęcie abstynencji było w podobnych tarapatach. Alkoholizm urósłby do rangi wyzwania. Wszystko co skażone permisywizmem (vide współczesna sztuka) z czasem dostaje końską dawkę atrybutów swojego niedoszłego przeciwieństwa. A raczej nie dostaje jej ot tak, nie bierze się to z powietrza. I tak np. prostacki obraz jest przez wielu nazywany pięknym.
Podsumowanie
Mówimy tutaj cały czas o wyidealizowanej postawie, czerpiąc na poły z filozofii, socjologii, a może i z innych nauk. A czy historia wspomaga nas jakimiś przykładami? Tytułowy cytat znalazłem w „Regulaminie życia” świętego Maksymiliana Marii Kolbego. Św. Maksymilian opatrzył swój regulamin notatką „czytać co miesiąc”. Regulamin zawiera wiele mądrości, zachęcam do zapoznania się. Kim był święty, który tak bardzo cenił porządek? Był zakonnikiem, franciszkaninem, wielkim czcicielem Najświętszej Maryi Panny. Był człowiekiem niezwykle przedsiębiorczym, wybudował klasztor w Niepokalanowie, założył czasopismo, które osiągnęło nakład 1 miliona egzemplarzy. Do dziś ten rekord nie został w Polsce pobity, a nawet współcześnie bardzo daleko do niego. Święty Maksymilian był wynalazcą, tworzył prototypy telegrafów, projektował statek kosmiczny, planował wybudowanie lotniska w Niepokalanowie. Założył w Japonii drugi klasztor, a po niecałych dwóch miesiącach wydawał tam swoje czasopismo po japońsku. Zmarł 14 sierpnia 1941 roku w niemieckim obozie koncentracyjnym w Auschwitz, oddał swoje życie za życie innego więźnia. Życie świętego Maksymiliana było uporządkowane i myślę, że jest to doskonały przykład na to jak — w myśl tytułowego przysłowia — zachowany porządek może zachować ów zachowującego.Photos:
[1] Unsplash
[2] Unsplash
[3] Wikimedia Commons
Wpis dodany jako nawiązanie do tematu pierwszego 43. edycji Tematów Tygodnia.
Do wymienionych cytatów dodam jeszcze - "If you want to change the world, start off by making your bed" - William H. McRaven
Kiedyś patrzyłem z góry na ludzi, dla których porządek w domu był rzeczą świętą. To przekonanie wyniosłem zresztą z domu rodzinnego. Porządek był dla mnie domeną ludzi nudnych i nie mających w życiu zainteresowań. Artystyczny nieład kontra teutoński ład. Jednak zaczynam zauważać jaką ważną kwestią jest sprzątanie. I nie chodzi nawet o czyszczenie domu na błysk co dwa dni; proste kwestie - zaścielone łóżko, zamieciona podłoga, książki na jednej kupce, papiery na swoim miejscu. Z takiego poziomu można zaczynać branie się za inne kwestie, a i sam akt porządkowania przestrzeni wokół siebie porządkuje nasze myśli. Trzeba przy tym zauważyć, że niektórzy ludzie po prostu robią wokół siebie bałagan, zwłaszcza w akcie twórczym. Gdy gotuję albo rysuję, nie myślę o odkładaniu rzeczy na miejsce, bo ważne jest to co robię i tyle. Natomiast ten stan rzeczy nie może trwać wiecznie. Sprzątnięcie po pracy jest prostą rzeczą, w dodatku zamyka ten proces twórczy w jakichś ramach. W najgorszym wypadku można ogarnąć przestrzeń wokół siebie na zakończenie dnia.
Bardzo cenna uwaga! Istotnie, podczas pracy ciężko jest zachować porządek taki jak wtedy, gdy się nie pracuje. To by nawet przeszkadzało. Ale na koniec dnia lub po skończonej pracy warto jest poświęcić chwilę na ogarnięcie najbliższej przestrzeni :)
ależ ciekawe zagadnienie..
..tak sie zamyśliłam 🤔
jak można mieć tak poukładane w głowie..
(w sensie niewzruszonych wartości, priorytetów, moralności, czy tez umiejętności należytej oceny rzeczy),
a równocześnie zupełnie nie będąc uporządkowanym materialnie, fizycznie..
(noo, to przysłowiowe biurko, samochód, otoczenie = chaos totalny)
życie zna takie przypadki :)
z pewnością zna :), ile ludzi tyle różnych przypadków :)
Albo na odwrót - dążenie do porządkowania świata zewnętrznego (jak obsesyjne sprzątanie) może odzwierciedlać próbę zapanowania nad wewnętrznym burdelem. Łatwiej jest się zająć tym, co na zewnątrz i stworzyć iluzję, że się ma wszystko pod kontrolą. Ale tu już skręcam w zaburzenia, a Autor pisze raczej o zdrowej samodyscyplinie :)
Nie wiem czemu, ale zauważyłem ten komentarz dopiero dziś :/. Cenna uwaga! Pisząc ten tekst wyleciał mi z głowy ten motyw. Istotnie sam czasem tego doświadczam - tzn zajmuje się rzeczami, które w hierarchii rzeczy do zrobienia są bardzo nisko (tak jak wspomniałaś - np. sprzątanie.). W memicznej formie wygląda to właśnie tak (załączony obrazek) :)
aa, racja!
przecież są też nazi-porządku, którzy chorobliwie pedantycznie ogarniają ład zewnętrzny
(ściągając wszystkich wokół, biegając ze ścierą i odkurzaczem;
zresztą - nie sposób z nimi żyć, bo oddychanie tez brudzi przestrzeń),
a w głowie nawet nie tyle burdel, co puuustka i echo. (wysprzątane)
ładnie napisał też @postcardsfromlbn, taka zdrowa równowaga.
(ech, równowaga czyli ideał życia :)