c.d. podróży do/po Hiszpanii
Wracamy do mojej podróży po Hiszpanii.
Z Madrytu udajemy się do Segovii, malowniczego miasta położonego niedaleko Madrytu, u podnóża gór Sierra de Guadarrama, na wysokości 1000 m n.p.m. Jesteśmy tam tylko przejazdem.
Akwedukt - dawniej transportował wodę na długości kilkunastu kilometrów. Obecnie pozostał tylko kawałek, ale nadal ogromny, potężny, zbudowany z tysięcy kamieni ułożonych jedne na drugich bez użycia jakiejkolwiek zaprawy.
Na obrzeżach starego miasta na wzgórzu wznosi się przepiękny, średniowieczny, warowny zamek z murami obronnymi – Alcazar.
Krótko, niestety.
Ruszamy do Santiago de Compostela, stolicy europejskich pielgrzymek. Pielgrzymują tu ludzie różnych narodowości, wyznań, ludzie w różnym wieku.
Nas trudno nazwać pielgrzymami, nie przeszliśmy zbyt długiej drogi i byliśmy tylko na chwilkę.
Katedra w Santiago de Compostela:
Z Segovii udajemy się do Baiony na hiszpański ślub i wesele kolegi Czecha ze studiów, który po polsku umiał niewiele. Najważniejsze (wg niego) czego się nauczył po polsku to dwa słowa: jesteś piękna :) hehhe.
Baiona to śliczne i przytulne nadmorskie miasteczko, zakochałam się w nim.
Na miejscu mamy możliwość wyboru kilku noclegów wybranych nam przez Państwa Młodych, za które musimy zapłacić. Jest sporo przyjezdnych, pamiętam polskiego francuzika, który zamiast ze mną normalnie po polsku rozmawiać, koniecznie chciał po angielsku.
Ślub na godzinę 19.00. Pannę Młodą do ołtarza prowadzi tata, Pana Młodego mama, która na głowie ma czarny welon. Po kościele życzenia i udajemy się na miejsce, gdzie będzie wesele czyli do Hotelu Parador de Baiona. Tam czekamy na zewnątrz, na stojąco, aż Młodzi skończą sesję fotograficzną. W tym czasie podają nam przystawki. Fajnie podana na muszli, zjadam…okazało się, że zjadłam ślimaka…lub małże :) Nie pamiętam, mogę nie pamiętać? W końcu to 10 lat temu było. Ale dobre było. Nie decyduję się jednak na kolejną.
Idziemy z Czechem zwiedzać okolicę, bo to jednak trochę potrwa. Jak tu pięknie…. Można spacerować, przechadzając się po murach tej średniowiecznej fortecy, tuż nad rozbijającymi się w dole falami oceanu. Czułam się jak w bajce i żałuję, że nie mam własnych zdjęć :(
Zdjęcia z neta jakie udało mi się znaleźć:
Hotel Parador de Baiona
Źródło: www.hotelsearch.com/hotels/hotel-parador-de-baiona-oia
Źródło: www.hotelsearch.com/hotels/hotel-parador-de-baiona-oia
Wracamy ze spaceru do hotelu. Przed drzwiami wiszą listy z nazwami, numerami i nazwiskami. W ten sposób zostajemy przyporządkowani do odpowiednich stolików. Znajdujemy swój. Wszystkie są okrągłe. Podają nam kraba. Reszty nie pamiętam. Przez Młodych wręczane są prezenty rodzicom oraz każdemu z zaproszonych gości. Trwa zabawa, w sensie tańce. Wygrywam z Czechem nawet jakiś taniec, hehe. Nie ma oczepin takich jak w PL. Państwo Młodzi najpierw podchodzą z figurką z dzieckiem do młodej kobiety, wręczają. Figurka symbolizuje jak mniemam – dzidziusia. Następnie jakiejś pannie wręczają bukiet ślubny panny młodej. Nie wiem jak to się stało, ale to właśnie ja go dostałam – miał zapowiadać wesele, a tak się jednak nie stało :)
Zdjęcia zrobione print screenem z filmiku ślubnego:
Kolejny dzień spędzamy na hiszpańskiej pięknej plaży w Baionie.
Miejsce na karcie w aparacie się skończyło, więc Czech zgrywa wszystko na pendriva i czyści kartę.
Ruszamy w dalszą drogę, a właściwie w drogę powrotną przez Portugalię.
Zwiedzamy Porto. I to właśnie w Porto spotkała nas ogromna przykrość, okradli nas :( Zabrano z krzesła kiedy jedliśmy (że też niczego nie zauważyliśmy) kurtkę, w której było 100-200 euro oraz pendrive :(. Kurtkę wyrzucono w ubikacji, niestety pendriva (kuźwa nasze wszystkie zdjęcia!!! Nasza pamiątka!!!! Nasze wspomnienia!!!! Co za szuje!!!!) i kasy w niej już nie było.
Szybka decyzja, że w Porto, gdzie mieliśmy mieć nocleg, nie zostajemy. 2-3 zdjęcia tego miasta i wracamy….
Po drodze zahaczamy o kolejne miejsce pielgrzymek - Bom Jesus do Monte w Bradze.
Do sanktuarium prowadzą bardzo długie barokowo-rokokowe schody. Najniższa partia schodów posiada stacje Drogi Krzyżowej, powyżej są fontanny pięciu zmysłów, na samej górze posągi trzech cnót: Wiary, Nadziei i Miłości. Wspinaczka schodami wymaga czasu i dobrej kondycji. Czytałam, że zdarzają się wierni, którzy na znak pokuty pokonują schody na kolanach.
Czech postanawia: pamiątka w postaci zdjęć musi być, wracamy więc przez miejsca, w których byliśmy. Liczy ile zdjęć możemy zrobić no i do dzieła. Santiago, Segovia i Madryt.
Koniec historii.
Super relacja :)
Dziękuję :)
Bardzo nam się podoba ta relacja.
Dziękuję. Właściwie przygotowania nie trwały długo. Kupiliśmy przewodnik. Szukaliśmy różnych informacji o Hiszpanii w internecie. Wymyśliliśmy drogę z Madrytu do Baiony i z powrotem zahaczając o ciekawe miejsca. Zarezerwowaliśmy przed wylotem nocleg w Madrycie i w Porto (ale nie płaciliśmy wcześniej, skoro mogliśmy zrezygnować z noclegu w Porto). Nie wszystko pamiętam, sporo czasu minęło. Częścią rzeczy takich jak bilety czy rezerwacja samochodu zajął się "Czech". Porto nie zrobiło na mnie wrażenia, może ze względu na kradzież jaka miała miejsce, ale już wcześniej była sytuacja, że w miejscu, w którym zaparkowaliśmy podszedł do nas facet i proponował pilnowanie auta...nie pamiętam czy "musieliśmy skorzystać", ale byli tacy (spotkaliśmy ich na komisariacie policji), którym stłuczono szybę w wypożyczonym aucie, bo nie skorzystali z propozycji owego Pana.
Zawsze mnie zastanawia, jak dużym zadaniem musiało być kiedyś stworzenie takiego akweduktu jak na tych zdjęciach. Przecież to jest ogromne!
To fakt.... Akwedukt jest ogromy, a na żywo robi niesamowite wrażenie.