A miało być tak pięknie…
Jak to jest, że jedno zdanie może przekreślić czyjeś marzenia i plany? Jedno “nie” solidnie podcięło nam skrzydła i sprowadziło do parteru…
Źródło zdjęcia: pixabay.com
Byłam przekonana, że nasz projekt spełnia wszelkie wymagania estetyczne i techniczne, jest zgodny z aktualnym planem zagospodarowania, więc uzyskanie zgody konserwatora będzie tylko formalnością. Jakże się myliłam… Po długim oczekiwaniu, nadeszła koperta od naszego oprawcy. Otwierałam ją z dobrym przeczuciem. Przeczytałam pierwszy raz, drugi, trzeci… Że COOO??? Jak to NIE???
Trudno opisać, co czułam… Co godzinę zmieniał mi się nastrój. Od bojowego, wkurzonego, po totalną załamkę… Ten ostatni został ze mną na dłużej… W obliczu takiej sytuacji, człowiek może doświadczyć, co to znaczy totalna bezradność. Tyle czasu i pracy włożyliśmy w nasz dom. I nie możemy go zbudować tak, jak chcemy??? Ehh… Ręce opadają...
Ale tak łatwo się nie poddamy. Po wizycie i rozmowie z konserwatorem, udało się ustalić, z czym Jaśniepan ma problem. Nie pasowało przede wszystkim to, że nowa część domu będzie wyższa niż obecna. (Nasz pierwotny, wymarzony projekt umieściłam w jednym z pierwszych artykułów: Bez dobrego projektu ani rusz). To oznacza dwie poważne zmiany: salon będzie niższy niż zakładaliśmy, a na poddaszu będzie o wiele mniej miejsca :(
Projekt został poprawiony (czyli pogorszony), wniosek do konserwatora wysłany po raz drugi… Teraz znowu czekamy...
Minął prawie miesiąc od otrzymania pierwszej decyzji, więc emocje już ostygły. Dalej jednak nie mogę się pogodzić z tym, że biurokracja tak bezczelnie włazi do naszego życia i potrafi tyle zepsuć… W złości odgrażaliśmy się, że wyjeżdżamy z Polski. Ciężko żyje się z tak absurdalnymi przepisami… Bardzo ciężko. Na razie damy sobie i Polsce szansę. Mimo wszystko jestem ciekawa, jaki będzie efekt końcowy. Jaką metamorfozę przejdzie nasza ruinka…A wizja mnie relaksującej się na fotelu na naszym tarasie dodaje sił do walki.
W międzyczasie, żeby zająć głowę i ręce czymś przyjemniejszym, ogarniamy nasz przyszły ogród.
Mój mąż skosił chaszcze :)
Zebraliśmy parę wiaderek wiśni i przekazaliśmy w zdolne ręce mojego taty, żeby przerobił je na winko… Będzie pysznie :)
A wczoraj osłodziliśmy sobie wieczór zbiorem pierwszych malin:
Trzymajcie kciuki za nas, za nasze zdrowie psychiczne i za pozytywną odpowiedź ze strony konserwatora.
Do usłyszenia!
Construction logbook / Dziennik budowy
1. The biggest project of our lives! / [PL] Największy projekt w życiu!
2. It all starts with a good plan… / [PL] Bez dobrego projektu ani rusz...
3. See our lovely ruin from the inside / [PL] Zapraszamy na salony - czyli nasza ruinka od środka
4. Papierologia
5. Theorizing time is over, let the demolition begin! / [PL] Koniec teoretyzowania, zabieramy się do roboty
6. Joyful excavations, pipes and tons of earth / [PL] Radosne wykopy, rury i tony ziemi
7. Big and small treasures / [PL] Skarby duże i małe
8. Żarty się skończyły, wyciągamy sekatory!
9. Najpierw trzeba zburzyć, żeby coś zbudować
10. Było kolorowo… :)
11. Przyciąć drzewo - to brzmi niewinnie
12. Uwaga! Będę się chwalić :)
13. “Pani! Przyjeżdżaj, tu słupy chcą przestawiać!”
14. Tu na razie jest ściernisko… A będą borówki, winogrona i maliny :)
15. A tymczasem na budowie... skończył się już pierwszy etap prac
16. Oda do szlifierki kątowej - czyli projekt “PIASKOWNICA”
17. A miało być tak pięknie…
Wygracie tą wojnę, tylko wytrwałości i cierpliwości.
Będziemy próbować :) Dziękuję!
Powodzenia ... No cóż, moim zdaniem nie wiem czy warto się bawić w takie rzeczy. Ale jestem dziwnym człowiekiem :D
Niestety chyba taka sytuacja jest wszędzie, by domy np. były podobne w okolicy
Czy było warto, ocenię, jak już nam się uda coś tam wybudować :) Jest ciężko, to na pewno...
Założenia ochrony konserwatorskiej są w teorii słuszne, ale trzeba by było pojechać na naszą ulicę, żeby zobaczyć, że mało kto tych wszystkich nakazów przestrzega. Są tam pobudowane takie koszmarki, że nawet taki amator jak ja widzi, że tak nie powinno to wyglądać... A jednak stoją. I dlatego moje oburzenie na grymasy konserwatora jest jeszcze większe... Na naszej ulicy nie ma już co zachowywać ani czego konserwować... Została tylko sucha litera prawa, która strasznie mi uwiera :/
Przykra sprawa, ale nie poddawaj się. Jak cię wyrzucą drzwiami to właź przez okno i tak do skutku.
Póki starczy nam sił, taki mamy plan :)
Trzymam kciuki i życzę wytrwałości!
Dziękuję! :)
Przecież to jest jakaś żenada od strony konserwatora. Na jakiej podstawie przedstawił swoje argumenty? Czy budynek nie pochodzi czasem z lat 50 czy 60 .Czy budynek widnieje w rejestrze zabytków.
Nasz budynek jest na obszarze objętym ochroną konserwatorską... W planie zagospodarowania są rozpisane liczne wytyczne, zakazy, nakazy i wyjątki... Co lepsze - wiedzieliśmy o tym, w momencie kupowania naszej ruinki... Nie wiedzieliśmy tylko, że konserwator tak przesadnie postanowi bronić tej "przepięknej" okolicy... Nie ma to dla mnie sensu, nie zgadzam się z tym... ale bez zezwolenia konserwatora nie będzie pozwolenia na budowę... Na razie czekamy...
No i mamy odpowiedź...
Tak od nich dużo zależy w szczególności kiedy sprawują władze nad okolicą. Ale to że dobudówka jest wyższa od pierwszej części to mi się nie podoba że nie wydał zgody. Co innego jeżeli chodzi o dopasowanie od strony elewacji,wymiana dachówki czy nawet zmiana całej konstrukcji oryginału. Ale Ty możesz jako Inwestor zgłosić do Ministra Kultury i Dziedzictwa Narodowego wniosek o podważenie decyzji przedstawiając cały problem, a następnie do Sądu Administracyjnego. Dobrze zabezpieczyć się w prawnika dla całego wizerunku. No? jeżeli Masz ochotę walczyć...
Jeśli po zmianie projektu konserwator znowu go odrzuci... prawdopodobnie będzie wojna. Nie tracę jednak nadziei, że uda nam się dojść do porozumienia bez "pomocy" Ministra i Sądu... Ehhh... Trzymaj kciuki! :)
Współczuję Wam z całego serca. Człowiek z całym sercem próbuje zrobić jak najlepiej i z zadowoleniem poddaje się pracy, szczęśliwy i zadowolony idzie do przodu - ale nie tak być nie może, zjawia się PAN i WŁADCA i psuje wszystko nad czym człowiek pracuje. Czepianie się pierdół w naszym kraju to norma. Odechciewa się wszystkiego, ale MY dalej napieramy i nie poddajemy się.
Nie poddawajcie - chociaż ciężko jest, wiem o tym.
POWODZENIA.
Dziękuję za słowa wsparcia :) Bez walki się nie poddamy :)
upvote for me please? https://steemit.com/news/@bible.com/6h36cq
ech, służbiści..
gdyby tak przelecieć z linijka i ich kategoriami osiedla, miasta i wsie,
to pewnie polowa kraju nadawałaby sie do zamknięcia, zniszczenia lub poprawy.
:)
kochani, trzymajcie sie i próbujcie dalej.
czasem wystarczy pójść tam raz jeszcze,
i trafić na innego człowieka, inny nastrój jaśniepana, inny zapis i inny kodeks.
wewnętrzne życie biurokraty- służbisty, to ciekawy choć gorzki temat.
Dziękuję za ciepłe słowa (jak zwykle!) :*
Walczymy, czekamy na kolejną decyzję...
jakby co - to się tu wiernie czeka na wieści.
cmok.