You are viewing a single comment's thread from:
RE: This post is for role play
-No spać...w tym stanie nawet mnie nie zaciągniesz - Szepnęła z uśmieszkiem i rozejrzała się za jego telefonem jak usłyszała sygnał. Zmarszczyła czoło i już znajdując ją na podłodze podała mu szybko. Jakim cudem się znalazł na ziemi?
Kiedy zajmował się telefonem to ona ściągnęła z siebie jednym ruchem koszulę, a potem spodnie. Jej też chciało się spać...
-No wiesz... - wymamrotał do niej jeszcze pod nosem, urażony. Wziął jednak telefon i odebrał, i tak nie mógł odczytać kto to. Choć to bardziej niż oczywiste kto. Alice. Opieprzała go, że znowu by nie zadzwonił. Kiedy mruknął przeprosiny odrazu rozszyfrowała, że pił. Więc to jest ta jego praca?! Równo dostawał opieprz, z słuchawki było słychać jej głos. Levi milczał w sumie nie wiedząc co powiedzieć przez ten atak...
Usiadła już przy nim i słuchała tego wszystkiego, ta laska brzmiała jak straszna jędza...chociaż pewnie kiedyś była inna. Chociaż sam fakt, że zakochał się w takiej kobiecie...wzięła głęboki wdech i już pogłaskała go po policzku czule. Zrobiło jej się go żal. Ale nie chciała na razie niczego mówić, po co ma mieć więcej problemów...
Nawtykała mu i się sama rozłączyła. Choć chwilę temu pytała o bar, by po niego podejść. Choć mało się odzywał, praktycznie nic. Levi rzucił telefon i westchnął, zerkając na nią. Ma przekichane... Wtulił się w jej szyję buzią. Miała kojący zapach.
-Kazała mi wracać... - wymamrotał, smutno. Chyba go zabije. Powinien się posłuchac?
-W tym stanie...nie pozwolę Ci do niej wrócić - Szepnęła mu do ucha i zaczęła go delikatnie głaskać po włosach. I co oni teraz zrobią...jak widać ta Alice traciła cierpliwość. Chociaż podobnie jak Bryan. To się zaczyna odbijać na ich relacjach, ale przecież i tak...już było źle.
-Ale jeśli chcesz do niej iść...to Cię nie zmusze.
Levi właśnie się zastanawiał, co zrobić... Zmrużył oczy, tuląc się jeszcze trochę. Spokojnie oddychał, będąc tak parę minut. Wyprostował się i przeciągnął trochę. Spojrzał na nią przygaszony.
-Chyba wrócę - mruknął cicho. Powinien... Tak myślał. Spróbował się podnieść i pozbierać. Jakoś mu się udało. Zerknął na nią jeszcze, nie bardzo chciał...
Sama patrzyła teraz na niego trochę smutno. Naprawdę chciała z nim po prostu...spać. Położyć się razem i zasnąć razem. Ale najwyraźniej do tego nie dojdzie. Opuściła już głowę i podciągnęła nogi pod brodę. Najwyżej pójdzie się bardziej narąbać, co jej szkodzi. Z myślą o tym już sięgnęła po swoje spodnie.
-Chociaż...może Cię chociaż odwiozę? Będę się lepiej czuła...
Skrzywił się, kręcąc głową. Zaczynał się nieco źle czuć. To nie byłby dobry pomysł.
-Przepraszam... Po prostu już pójdę - wymamrotał, wychodząc nim się rozmyśli. Za klamkę chwycił za drugim razem. No i wyszedł. Tyle z ich nocy...
Westchnęła ciężko. I świetnie...sama już tylko się ubrała i poszła się z powrotem napić. Beznadziejnie się poczuła jak tylko już wyszedł. Po prostu...brakowało jej nawet słów. I właściwie to ładnie się urządziła. Dawno nie doprowadziła się do takiego stanu, ledwie wróciła. A rano też czuła się jak zwłoki...
W pracy się nie pojawiła, Levi'ego mogło to nie zdziwić.