You are viewing a single comment's thread from:
RE: This post is for role play
Słuchała jej uważnie, ale wyraźnie się zdziwiła jak już Levi się pojawił. No to fajnego partnera jej dali...kiwnęła jednak głową. Na razie facet był podejrzany jak jasna cholera, innych tropów nie mieli.
-Obawiamy się... - Zaczęła, odwracając się w stronę kobiety - Że sprawa jest poważna. Musimy znaleźć pani syna jak najszybciej, a poza tym przejrzymy też jego rzeczy.
Levi postał tak chwilę, czekając na dalszy rozwój sytuacji.
-Dobrze, ale... Proszę powiedzieć o co chodzi! - wyglądała na wystraszoną. Levi jednak słysząc zgodę wrócił tam skąd przyszedł, czyli do pokoju podejrzanego. Tym razem chcąc przejrzeć dokładniej pokój.
-Pani syn jest podejrzany o morderstwo. Mogę powiedzieć tylko tyle. Jeśli wie pani gdzie on może się podziewać to prosiłabym bardzo o szczerość - Przekrzywiła głowę i spojrzała uważniej na kobietę. Teraz czy będzie kłamać czy mówić prawdę...oczywiste, że matka będzie chronić swoje dziecko. Tylko za jaką cenę.
-O Boże - szepnęła, aż robiąc się blada. -Chodzi do barów i dyskotek w okolicy, ale ręcze za niego, nie zrobiłby nikomu krzywdy! - zapewniła, musiała aż usiąść. Levi już tylko przeglądał pokój. Laptop miał hasło, nie był specem od ich łamania, więc musiał zadowolić się przeszukiwaniem szaf.
-Niestety, ale i tak musimy go sprawdzić - Mikasa się podniosła i powoli ruszyła, żeby również się przyjrzeć jego rzeczom. Wiedziała, że jego matka nie wierzy w to że mógłby coś zrobić...ale mimo to.
Jak widać jej "partner" się już rozgościł na całego, coś niesamowitego. Przyglądała się mu chwilę i westchnęła ciężko.
-Zawsze jesteś taki bezpośredni? Coś jeszcze znalazłeś? - Mruknęła już tylko.
Kiedy mu się tak przyglądała przerwał i spojrzał też na nią. Chwilę więc tak na siebie patrzyli.
-Tak, nie lubię się bawić w podchody. Rodzina zawsze będzie kryć bliskich. Czegoś się dowiedziałaś? - wrócił już do przeglądania szafy, wyciągając zaraz z pomiędzy ubrań woreczek z jakimś narkotykiem. Uniósł go by jej pokazać. -Masz ochotę, pani porucznik? - uniósł brew, zerkając jeszcze do szafy. Już chyba nic nie było. -Jeśli był pod wpływem jakiegoś gówna mógł tak posiatkować swoją byłą...
-Ma motyw. Ale na razie chyba tu nie wróci jeśli faktycznie to on - Założyła ręce na piersi i uniosła zaskoczona brew gdy wyciągnął narkotyki - Rozumiem że poczucie humoru dopisuje. Oprócz tego coś jeszcze masz?
Rozejrzała się uważnie po pokoju. Niby normalny, lekki syf...jak oni go znajdą skoro tyle nie wracał?
Westchnął ciężko i pokręcił głową.
-Nic więcej nie ma - mruknął już, znudzony. Co teraz? Będą szukać kolesia po mieście? Niech zrobią to już jacyś mundurowi... -Zapytam tą babcie czy ma jakieś zdjęcie syna - mruknął jeszcze, już wychodząc. Też lubił działać sam.
Wspaniale, do dupy z taką współpracą. Rozejrzała się jeszcze raz i już wyszła z pokoju. Nie czekając też na Leviego, opuściła budynek i usiadła na schodach. Na cholerę jej dali takiego partnera. Ona była trudna, ale on to jakaś masakra. I dobrali ich razem, jak to niby miało zadziałać?