You are viewing a single comment's thread from:

RE: This post is for role play

in #rp6 years ago

-Pani syn jest podejrzany o morderstwo. Mogę powiedzieć tylko tyle. Jeśli wie pani gdzie on może się podziewać to prosiłabym bardzo o szczerość - Przekrzywiła głowę i spojrzała uważniej na kobietę. Teraz czy będzie kłamać czy mówić prawdę...oczywiste, że matka będzie chronić swoje dziecko. Tylko za jaką cenę.

Sort:  

-O Boże - szepnęła, aż robiąc się blada. -Chodzi do barów i dyskotek w okolicy, ale ręcze za niego, nie zrobiłby nikomu krzywdy! - zapewniła, musiała aż usiąść. Levi już tylko przeglądał pokój. Laptop miał hasło, nie był specem od ich łamania, więc musiał zadowolić się przeszukiwaniem szaf.

-Niestety, ale i tak musimy go sprawdzić - Mikasa się podniosła i powoli ruszyła, żeby również się przyjrzeć jego rzeczom. Wiedziała, że jego matka nie wierzy w to że mógłby coś zrobić...ale mimo to.
Jak widać jej "partner" się już rozgościł na całego, coś niesamowitego. Przyglądała się mu chwilę i westchnęła ciężko.
-Zawsze jesteś taki bezpośredni? Coś jeszcze znalazłeś? - Mruknęła już tylko.

Kiedy mu się tak przyglądała przerwał i spojrzał też na nią. Chwilę więc tak na siebie patrzyli.
-Tak, nie lubię się bawić w podchody. Rodzina zawsze będzie kryć bliskich. Czegoś się dowiedziałaś? - wrócił już do przeglądania szafy, wyciągając zaraz z pomiędzy ubrań woreczek z jakimś narkotykiem. Uniósł go by jej pokazać. -Masz ochotę, pani porucznik? - uniósł brew, zerkając jeszcze do szafy. Już chyba nic nie było. -Jeśli był pod wpływem jakiegoś gówna mógł tak posiatkować swoją byłą...

-Ma motyw. Ale na razie chyba tu nie wróci jeśli faktycznie to on - Założyła ręce na piersi i uniosła zaskoczona brew gdy wyciągnął narkotyki - Rozumiem że poczucie humoru dopisuje. Oprócz tego coś jeszcze masz?
Rozejrzała się uważnie po pokoju. Niby normalny, lekki syf...jak oni go znajdą skoro tyle nie wracał?

Westchnął ciężko i pokręcił głową.
-Nic więcej nie ma - mruknął już, znudzony. Co teraz? Będą szukać kolesia po mieście? Niech zrobią to już jacyś mundurowi... -Zapytam tą babcie czy ma jakieś zdjęcie syna - mruknął jeszcze, już wychodząc. Też lubił działać sam.

Wspaniale, do dupy z taką współpracą. Rozejrzała się jeszcze raz i już wyszła z pokoju. Nie czekając też na Leviego, opuściła budynek i usiadła na schodach. Na cholerę jej dali takiego partnera. Ona była trudna, ale on to jakaś masakra. I dobrali ich razem, jak to niby miało zadziałać?

Levi dostał zdjęcie i już jej poszukał. Pożegnał się ze starszą panią i wyszedł, pewny że kobieta jest już w aucie. Jednak siedziała na schodach. Zamknął drzwi i przykucnął, dając jej zdjęcie tego faceta.
-Tak czy siak trzeba go złapać, miał narkotyki. No i może w laptopie będzie jakaś poszlaka?

Mruknęła coś niewyraźnie pod nosem i spojrzała w końcu na niego.
-Zdjęcie trzeba rozesłać, a laptopa oddać technikom. Teraz możesz na mnie zaskarżyć i zmienić partnera. Nasza przygoda się kończy - Powiedziała dość niewyraźnie, jako że opierała się brodą o rękę i dłoń zasłaniała jej trochę usta. Niczego jej i tak nie zrobią, ale znowu zmienią jej partnera. I już tak od roku...
Nie raz w nagłej sprawie ktoś musiał w środku nocy jechać do niej do domu gdzie leżała pijana na podłodze. Wtedy zazwyczaj to się kończyło dla niej zimnym prysznicem, a następnego dnia rezygnacją danej osoby. Miała już tego dość, bo z pracy nie zrezygnuje a jej też nie wyrzucą. Była dobra, a nawet lepiej...