You are viewing a single comment's thread from:

RE: This post is for role play

in #rp6 years ago

Mógł usłyszeć szczekanie psa, ale nikt nie podszedł do drzwi przez długą chwilę. W końcu jednak jak już się pewnie zbierał w drogę to mógł usłyszeć jak ktoś odklucza drzwi i z trudem pociąga za klamkę.
Za drzwiami stała oczywiście Mikasa która zmrużyła oczy poirytowana i cofnęła się z powrotem do domu. Nie miała siły na tego mikrusa, chciało jej się nadal spać...mógł tylko z zaskoczeniem obserwować jak dziewczyna siada z powrotem na kanapie i obejmuje czule swojego psa.
Dom był ładnie urządzony chociaż panował nieporządek. Pusta butelka po winie z boku kanapy, do połowy pusta butelka po whisky...i o dziwo, rewolwer na stoliczku do kawy. No i miała zasłonięte okna więc było dość ponuro.
Pies z ciekawością podniósł łeb i zaczął się patrzeć na Levi'ego, ale Mikasa już tylko pogłaskała go spokojnie.

Sort:  

Już był porzadnie wkurzony... Jednak okazało się że jednak była w domu. Chwilę się zastanowił zanim wszedł do środka. Trochę się rozejrzał. Jak w jakiejś niemni. I sporo wypiła. Pomijając, że nie powinno się tak trzymać na wierzchu pistoletu. Podszedł nie wiedząc co ze sobą zrobić, więc usiadł na drugim końcu kanapy.
-Pewnie masz kaca... Co w takim razie z naszym śledztwem?

-A tam sprawa... - Burknęła niewyraźnie. Uniosła głowę, żeby na niego spojrzeć. Miała potargane włosy i praktycznie rozpiętą koszulę na której miała już plamy po winie. Na pewno wyglądała na zmęczoną...co można było też stwierdzić po tym, że z powrotem schowała buzie w poduszce. Nie minęła chwila i można było się zorientować, że już spała.

Czy powinna tak? To ma być ten test? Męczenie się z babką na kacu? Westchnął ciężko i wstał, okrywając ją kocem. Postanowił trochę ogarnąć, tylko trochę, nie przekraczając pewnego progu, w końcu czyjs dom to bardzo osobiste miejsce. Spojrzał też na psa.
-A ty? Nie powinieneś wyjść na spacer?

Mikasa dalej tak leżała, a pies słysząc i widząc że ktoś się do niego zwraca, wręcz zaskoczył z kanapy i z wyraźną radością spróbował skoczyć na Levi'ego przy okazji śliniąc mu spodnie. Po chwili jednak zaczął interesować się z powrotem swoją panią i zbliżył się do niej, zaczynając lizać jej rękę.
Dziewczyna wymamrotała coś niewyraźnie pod nosem i podniosła odrobinę rękę.
-Sumo, atakuj... - Jej głos stłumiła poduszka ale Sumo najwidoczniej zrozumiał przekaz, bo szczeknął głośno na Levi'ego, co nadal nie obudziło Mikasy, ale za to ona go pochwaliła - Dobry piesio...

Skrzywił sięx ohyda. Będzie teraz chodził z taką plamą... Przekręcił oczami, nie przepadał za zwierzakami. A kieey kazała mu atakować to zamarł. Dobrze, że pies tylko poszczekał, choć w pierwszej chwili przeszedł go dreszcz. Mówiła przez sen? Zbliżył się do niej z powrotem. Znajdujac kubek i coś do picia, moze poczuje się lepiej. Przycupnął przy niej.
-Pani porucznik? Mikasa? Hej, przecież nie możemy tu spędzić całego dnia... Jest tu ktś z tobą? Mieszkasz sama? - dopytywał, bo może ktoś inny by wiedzial co robic gdy była w takim stanie.

Uniosła znowu głowę chociaż tym razem miała zamknięte oczy. Prychnęła coś pod nosem i spróbowała odgadnąć sobie z twarzy włosy, które jej przeszkadzały.
-Bryan... - Wymamrotała i wyraźnie posmutniała. Położyła Leviemu rękę na ramieniu, a po chwili na drugim ramieniu ułożyła swoją głowę - Niziołek...ja muszę być pot...potwor...głupia skoro on ma mnie gdzieś... - Niewyraźnie z siebie wybełkotała i po chwili objęła go mocno za szyję. Może zimny prysznic by ją rozbudził...

Westchnął ciężko, gdy tak się zbliżyła. Znali się od wczoraj, zbyt naruszała jego przestrzeń, czuł się nieswoją. Bryan... Czyli ten jej facet. Przez niego piła? Nawet gdy była może jeszcze troche pijana musiała go obrażać?
-Albo to on jest bucem - szepnął jej do ucha. Była zbyt blisko... Domyślał się, że nie powinien byc głośno skoro ma kaca. Nie umiał też pocieszać ludzi... -Napij się - mruknął chcąc jej podstawić pod rękę kubek z piciem. Co on ma zrobić? Może zadzwoni do Connora? Wyciągnął wolną ręką telefon i wykonał połączenie.

Pokręciła głową tak mocno, że aż jej włosy opadły na czoło. Jednak wodę wzięła z wyraźną chęcią i piła ją teraz z ogromną ulgą. Nawet nie wiedziała, że chciało jej się pić...oblizała powoli usta i przymknęła oczy. Bryan nie był bucem. Przecież ją kochał...
Connor zaś odebrał i chyba miał wspaniałą zabawę gdy usłyszał mamroczącą w tle Mikasę. Słuchał Levi'ego, ale przy okazji cały czas się śmiał.
-No to ją obudź! Wrzuć ją do zimnej wody pod prysznicem, inni tak robili - Zaproponował - Tylko uważaj! Niektórzy dostawali po mordzie jak ją dotknęli gdzie nie trzeba.