You are viewing a single comment's thread from:

RE: This post is for role play

in #rp6 years ago

Mikasa cały czas siedziała na swoim miejscu, nadal trochę zakłopotana tamtą chwilą. A szlag by to wziął, czemu się w ogóle przejmuje takimi rzeczami?! Powinna mieć totalnie wyrąbane, a zamiast tego...przygryzła nerwowo usta i wzięła głęboki wdech.
-T-Taka...taka brunetka - Wydusiła niepewnie, z tych zwłok to jedynie kolor włosów można było rozpoznać. Zerkała co jakiś czas na Levi'ego, zachowywał się profesjonalnie w porównaniu z nią...

Sort:  

-Ah, tak! Ale nie ma jej dziś... - szepnęła i wzruszyła ramionami. -Więc? Ja też mogę być... Nie ma problemu! - zapewniła podnoszac się z siedzenia i obejmując Levia. Wtulila policzek w bok nagłówka, po bokach zawieszając na nim ręce. Uśmiechnęła się szeroko. Jaki musiał być niski...
Levi zamyślił się, czyli ofiara faktycznie była dziwką... Teraz to dopiero będą szukać igły w stogu siana.
-Kiedy była ostatnio? - uniósł trochę na nią wzrok, choć zaczął czuć się źle tak blisko z tego typu osobą.
-Jakieś trzy, może cztery dni temu... Ostatnio nie przychodzi. Ale ja odpowiednio ją zastąpie!

Mikasa przyglądała się im z lekkim zdziwieniem, jednak Levi mógł się już zdziwić kompletnie gdy wzięła go mocno za rękę i splotła ze sobą ich palce. W końcu muszą być zakochaną parą...
-T-Tylko ona...t-trafiała w nasze gusta idealnie. W m-moje i jego. W-Więc m-może jednak...jednak poczekamy aż się zjawi? C-Co ty na to...em...kochanie? - Chyba nie najlepiej jej to szło, ale nie właściwie to nie była dobrą aktorką.

Wtedy zwrócił uwagę na Mikasę, zerknął na ich dłonie. Jednak poczuł się lepiej... W końcu też lekko zacisnął jej dłoń. Choć nie mówiła zbyt naturalnie... Trochę go to bawiło. No i ta kobieta ponownie usiadła. Poczuł ulgę i chyba nawet mogła to wyczuć.
-Dokładnie, tak będzie lepiej - potwierdził spokojnie. Kobieta zastanowiła się i westchnęła. -No dobrze... Jakbyście zmienili zdanie, moja wizytówka - wygrzebała ją z jeansowej kurteczki i wręczyła im. Poczekała aż ją wypuszczą i wyszła. Levi spojrzał na Mikasę i jej dłoń. Była tak drobna... Przy jej wzroście, po prostu się nie spodziewał. W końcu ją puścił, chyba już mogą.
-Powinienem z tobą to uzgodnić, wybacz. Wpadłem na to dopiero gdy się pojawiła...

Ona tak siedziała dopóki się nie odezwał. Dziwne, ale ona myślała o tym jaką on ma zaskakująco silną i męską rękę, zwłaszcza że no...był niski. Pokręciła głową szybko.
-To nic takiego, moja reakcja też wyszła trochę naturalniej...ale przynajmniej wiemy że faktycznie była prostytutką. Tylko...co teraz? - Założyła ręce na piersi i zamyśliła się. Ta wycieczka jej się nie podobała, ale chyba nie mają innego wyjścia.

Więc oboje myśleli nawzajem o ich dłoniach. Trochę to zabawne... Sam się teraz zamyślił. Co dalej?
-Chyba najpierw powinniśmy sprawdzić alibi męża, jeśli się potwierdzi będziemy zmuszeni tu wrócić. - spojrzał na nią, co ona o tym uważa? On cieszył się, że jak narazie nie musieli odwiedzać tego miejsca. Przyjrzał się jej, domyślał się też, że czuła się źle... -Jeśli bym mógł, mógłbym w drodze powrotnej prowadzić, jeśli źle się czujesz - zasugerował, byli ludzmi, mogła źle się czuć.

Kiwała przez chwilę głową, najwyraźniej się z nim zgadzając. Jednak po chwili spojrzała na niego i przygryzła dolną wargę.
-Jeśli to naprawdę nie będzie dla Ciebie żaden problem...byłabym naprawdę wdzięczna - Szepnęła i już tylko zapaliła auto i sprawdziła jeszcze raz gdzie mają jechać. W tym wypadku to chyba jadą natychmiast.

Skinął łebkiem, żaden problem... I już ruszyli. Dopiero poczuł jaki spięty był na myśl, że będzie musiał wchodzić do tekiego miejsca. Kojarzyło mu się z dzieciństwem. Bardzo źle kojarzyło. Wbił wzrok w szybę, ponownie do tej dziury... Przynajmniej jak juz tam będą nie będa musieli od jednego do drugiego miejsca naginać kilometrów.

Czasem zerkała na niego i widziała, że jest jakiś spięty. I gdy nawet chciała się odezwać to rezygnowała, w końcu może się przyczepić że to nie jej sprawa. Jak już byli w połowie drogi to jednak nie zdołała się powstrzymać. Cokolwiek go dręczy to może też to wypłynąć na ich sprawę.
-Wszystko w porządku Levi?