You are viewing a single comment's thread from:

RE: This post is for role play

in #rp6 years ago

Zamrugała kilka razy, trochę zdziwiona ale w końcu odpuściła. Jej za to było głupio że o nim nie pomyślała. Przygryzła nerwowo usta i wbiła wzrok w swoje nogi.
-Ja...szczerze to nie. Nie mam siły myśleć jeśli mam mówić prawdę. Chciałam, żeby się okazało że to jednak on. Ale jej morderca jednak cały czas gdzieś sobie siedzi i prawdopodobnie z nas drwi. Co jeśli zabił kolejną kobietę?

Sort:  

Westchnął, skupiając się na prowadzeniu. Choć też myślał nad tym wszystkim.
-Nawet tak nie mów. Będziemy mieli przesrane... - niepokoił się. Skoro nie ma pomysłu... -Nie powinniśmy czekać do jutra. Przynajmniej ja nie mogę. Muszę wiedzieć cokolwiek nowego - też się flustrował na swój sposób.

-I nie będziemy czekać. Jedziemy tam, może coś wymyślimy po drodze. Ale też nie chce teraz przerywać, po prostu nie dam rady... - Szepnęła i zmartwiona spojrzała na niego. I co oni mają zrobić...oboje najwyraźniej nie czują się z tym wszystkim najlepiej. A jeszcze tu chodzi o ich pracę. Przygryzła dolną wargę i podrapała się po szyi - Myślisz...może uda nam się czegoś dowiedzieć jeśli...jeśli przyciśniemy mocniej jedną z dziewczyn?

Spojrzał na moment na kobietę z wątpliwościami. Wyglądała źle... Napewno da rade?
-Takie osoby nie lubią glin... Jeśli dowiedzą się kim jesteśmy nic nam nie powiedzą. Zostaje dywersja, tylko w ostateczności moglibyśmy... - westchnął, już nie wiedząc co myśleć. -Pewnie nie mają monitoringu. Z drugiej strony jak ich wypytać?

Sama myślała teraz nad tym. Nie miała nawet pomysłu na dywersję. Razem przecież tam chyba nie wejdą, ale nie mogą się też rozdzielać. Nie w takim miejscu. Przygryzła mocno usta.
-Może znowu...udamy małżeństwo? Wiesz, możemy podpytywać bo chcemy wiedzieć gdzie ją znaleźć? No coś musimy im sprzedać.

Skinął głową. Choć już czuł niepokój... Zgodził się. Lepiej wejść razem niż gdyby miał sam.
-Udam narwańca. Oczywiście nie jakoś przesadnie, by nas nie wywalili. Dopytamy o nią i będziemy się upierać - postanowił i spojrzał na nią, chcąc wiedzieć czy jej to pasuje. Tak czy siak w końcu dojechali do miasta, zaraz zajechali do tamtego miejsca. Wyłączył silnik, parkując i wziął wdech, rozpinając pasy. Spojrzał w stronę budynku. -Wychowywałem się w takim miejscu jak te - nie był z reguły otwarty, ani trochę. Jednak w tym momencie jakoś to samo wyszło.

Zgodziła się z jego planem, to było w porządku według niej. Zresztą...innych opcji nie mają. Mruknęła coś pod nosem do samej siebie i nagle spojrzała na niego gdy jej to powiedział. Czy on...
-Oh... - Szepnęła i spojrzała jeszcze raz na budynek, a potem na niego. Oblizała usta i chrząknęła cicho. Nie spodziewała się tego kompletnie po nim, to było zaskakujące - Ja...ja byłam jeden dzień w takim miejscu jako dziecko.

Zgodziła się z jego planem, to było w porządku według niej. Zresztą...innych opcji nie mają. Mruknęła coś pod nosem do samej siebie i nagle spojrzała na niego gdy jej to powiedział. Czy on...
-Oh... - Szepnęła i spojrzała jeszcze raz na budynek, a potem na niego. Oblizała usta i chrząknęła cicho. Nie spodziewała się tego kompletnie po nim, to było zaskakujące - Ja...ja byłam jeden dzień w takim miejscu jako dziecko.

Nawet jego żona o tym nie wie... A spowiada się obcej babie. Odwrócił wzrok ale zaraz na nią spojrzał, gdy tylko skończyła mówić. Był dosyć zdziwiony ale też...
-Jaja sobie robisz? - szepnął w sumie nie więdząc. To drażliwy temat. W sumie mogłoby tak być. -Przepraszam - zaraz spuścił z tonu, masując kark. -Co robiłaś w takim miejscu?

Prychnęła rozbawiona jego pierwszym komentarzem. Chciałaby sobie żartować, ale niestety...
Mógł przez chwilę widzieć jak wpatrywala się w budynek, a w jej oczach było widać coś jak...zrezygnowanie.
-Chcieli mnie sprzedać jakiemuś zboczeńcowi. I gdyby nie wpadli tam rządowi to...pewnie już bym nie żyła. Albo gorzej - Mruknęła i popatrzyła na niego. Bryan wiedział o tym, ale i chociaż to niczego między nimi nie zmieniło to...nie była właściwie do końca tego taka pewna. Na pewno dużo zmieniała jej praca.